Reklama

W Wiśle bez zmian. Barrientos nikogo nie rozumie i nikt nie rozumie jego

redakcja

Autor:redakcja

20 maja 2015, 12:07 • 3 min czytania 0 komentarzy

Niezmiennie dziwi nas sytuacja Jeana Barrientosa w Wiśle. Urugwajczyk nie miał zbyt udanego startu, ale pojedynczami zagraniami od początku zdradzał spore umiejętności. Jego ostatni mecz przeciwko Lechii był już naprawdę dobry i wypada tylko zapytać, dlaczego tak rzadko obserwujemy takie występy w jego wykonaniu. Piłkarz sprowadzony z Vitorii Guimaraes ma na to ciągle jedną i tę samą odpowiedź. Problemy z komunikacją.

W Wiśle bez zmian. Barrientos nikogo nie rozumie i nikt nie rozumie jego

Barrientos porozmawiał ostatnio z Dziennikiem Polskim, chociaż w naszym odczuciu to bardziej wypłakał się dziennikarce w rękaw. Przytoczmy kilka jego wypowiedzi:

– Moja aklimatyzacja w zespole jest dość trudna z powodu bariery językowej.
– Nie jest mi łatwo porozumieć się z innymi zawodnikami z zespołu. Mam 10 kolegów koło siebie i nie jestem w stanie dogadać się właściwie z żadnym z nich.
 Boli mnie też to, że trener daje mi wskazówki, a ja czasami ich po prostu nie jestem w stanie zrozumieć.
 Spędzam długie godziny w szatni i nie jestem w stanie dogadać się z kolegami z własnej drużyny. Oni próbują mi pomóc, jak mogą, ale nie możemy się porozumieć.

Kiedyś już pochylaliśmy się nad tym tematem, ale powtórzmy jeszcze raz. Barrientos nie posługuje się językiem chińskim w wydaniu „gan” z prowincji Jiangxi, ale hiszpańskim. HISZPAŃSKIM. Językiem, który jest absolutnym topem wśród najczęściej używanych na świecie, a i w Polsce jest niezwykle popularny. Czy dla Wisły to naprawdę taki problem znaleźć dla swojego piłkarza tłumacza, który pomoże do niego dotrzeć i wydobyć z niego umiejętności?

Barrientos jest sfrustrowany. Nic nie kuma i czuje się zagubiony, co z pewnością utrudnia pokazanie pełni możliwości na boisku. Wisła, jako profesjonalnie funkcjonujący klub, który pod koniec maja wciąż liczy się w walce o mistrzostwo, ma zasrany obowiązek zapewnić swojemu piłkarzowi najlepsze możliwe warunki do wykonywania zawodu.

Reklama

Inna sprawa, że w dalszej części rozmowy rozbroił nas sam Barrientos, który spróbował ogarnąć sytuację na własną rękę. Zacytujmy:

Wszystko jest kwestią znalezienia odpowiedniego nauczyciela – osoby znającej hiszpański, która jednocześnie mogłaby mnie nauczyć angielskiego. Szukałem kogoś takiego w internecie, ale na razie bez skutku. W pewnym momencie zorientowałem się, że tuż obok mnie mieszka para Argentyńczyków. Gdy wydawało się, że już znalazłem korepetytorkę, okazało się, że nie ma, niestety, czasu na udzielanie mi regularnych lekcji. Z drugiej strony, za chwilę skończy się sezon i to nie jest najlepszy moment na szukanie nauczyciela.

Doprawdy, ujmująca historia. Barrientos już prawie znalazł korepetytorkę, ale okazało się, że ona jednak nie ma czasu. A za chwilę skończy się sezon, więc lepiej w ogóle sobie odpuścić.

Wisły oczywiście nic nie tłumaczy, ale każdy średnio ogarnięty człowiek sam poradziłby sobie z tym problemem w pięć minut. Mniej więcej tyle czasu zajęło nam znalezienie piętnastu korepetytorów z hiszpańskim i angielskim, którzy dojeżdżają do domu na terenie Krakowa lub konwersują przez Skype’a. Na poziomie potrzebnym Barrientosowi mógłby też pomóc każdy student filologii angielskiej z językiem hiszpańskim lub filologii hiszpańskiej z językiem angielskim. Nawet w naszej redakcji znalazłoby się kilka osób, które byłyby w stanie rozwiązać wszystkie jego problemy.

On jednak poprzestał na tym, że jego sąsiadka nie ma czasu.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...