Pamiętacie jeszcze takie miasto jak Łódź? Tak, tak, to miasto, gdzie kiedyś grały dwa duże kluby bijące się dość często o tytuł mistrza Polski. Teraz jeden gnije na czwartym, a drugi na dnie drugiego poziomu rozgrywkowego. Mimo to Łódź inwestuje na potęgę, ale – jak się okazuje – tradycyjnie są to inwestycje pokroju budowania sauny na środku pustyni.
Nie, to nie jest kolejny tekst krytykujący decyzję o budowie dwóch obiektów sportowych dla zespołów – delikatnie rzecz ujmując – niepasujących do nowoczesnych aren. Zostawiamy na moment temat przydatności sporych stadionów dla “czerwonej latarni” I ligi i trzecioligowca. Możliwe, że jakieś profesjonalne badania wykazały, że łodzianie gremialnie ruszą na mecze Widzewa w drugiej lidze, a zaraz potem zapełnią szczelnie obiekt ŁKS-u walczącego o awans do tejże. Chcemy jednak zwrócić uwagę na coś innego.
Boiska treningowe.
Jeśli byliśmy w stanie pochwalić Łódź za dotychczasowy plan rozbudowy infrastruktury sportowej, to przede wszystkim z uwagi na pomysł wybudowania – przynajmniej na ŁKS-ie – nie samego stadionu, ale “Centrum Sportu”, którego ważnym elementem miały być boiska treningowe. Co więcej, władze zamiast budować kilkunastotysięczny stadion zdecydowały się na zaledwie jedną trybunę na niecałe sześć tysięcy miejsc, by zaoszczędzone środki zainwestować w rozwój bazy treningowej.
Marek Chojnacki w rozmowie z Weszło zwracał uwagę, że na stadionie spędza się jakieś trzydzieści dni w roku, podczas gdy na boiskach treningowych – pewnie koło trzystu. O tym, że żaden stadion nie wynagrodzi klubowi dobrze zorganizowanej i dysponującej kilkoma boiskami akademii młodzieżowej wiedzą w całej Europie, a powoli dowiadują się także w niektórych klubach w Polsce. O tym, że zapełniane w maksymalnie kilkunastu procentach molochy są o wiele droższe, a jednocześnie mniej warte niż rzetelnie dotowane akademie też chyba nie trzeba nikogo przekonywać.
Tymczasem w Łodzi w ostatnich tygodniach – pomieszanie z poplątaniem. Budowa wypasionej trybuny dla czwartej ligi idzie pełną parą i pewnie w lipcu się zakończy, ale boiska treningowe traktuje się jako dość kontrowersyjną fanaberię. Właśnie trwają rozmowy, by zamiast nich postawić… parking dla hali widowiskowej i nowej trybuny, który będzie zdecydowanie bardziej przydatny niż “jakieś tam” murawki.
Przypomnijmy – miasto nie pożałowało 120 melonów na budowę ekskluzywnej trybuny dla zespołu z czwartej ligi, ale skąpi pieniędzy na zbudowanie boisk dla JUŻ ISTNIEJĄCEJ akademii młodzieżowej, która aktualnie musi mieścić dwanaście młodzieżowych drużyn na jednym boisku.
Dwanaście młodzieżowych zespołów na jednym boisku!
Według łódzkich dziennikarzy, m.in. portalu sport.pl, niektóre zajęcia dla juniorów musiały być przełożone na godzinę dwudziestą. Co prawda wszystko miało być tylko tymczasowym rozwiązaniem – wszak władza obiecała boiska treningowe jako dodatek do trybuny – ale wygląda na to, że całość sypnie się na ostatniej prostej.
ŁKS dostanie więc zajebistą trybunę na 5700 osób, równie piękny parking na pierdyliard aut, ale do składu wciąż będzie musiał ściągać gości z pobliskich wiosek, albo spoza Polski, bo młodzieży na jednym trawniku wyszkolić się po prostu nie da.
Parkingi dla molochów zamiast boisk treningowych. Jesteśmy pewni, że w łódzkim magistracie montują jedwabne zasłonki zanim jeszcze wstawią okna. Najgorsze jest zaś to, że władze wciąż uważają gigantyczne areny za korzystniejszą inwestycję, aniżeli “pracę u podstaw”.
Fot.FotoPyK