Reklama

Lechia szuka bramkarza. Jan Mucha w zasięgu?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

07 maja 2015, 08:20 • 12 min czytania 0 komentarzy

Lechia sondowała możliwość zatrudnienia Muchy od nowego sezonu, choć przeszkodą mogą okazać się wysokie oczekiwania finansowe byłego bramkarza Evertonu, do którego odszedł z Legii. W Rosji z pewnością też nie zarabia mało, ale tam ostatnio różnie bywa z wypłacalnością klubów. Nie można więc wykluczyć scenariusza, że możliwości Lechii znajdą punkt styczności z warunkami Muchy. Gdańszczanie za doświadczonym bramkarzem rozglądali się już latem. Doszło nawet do rozmów za pośrednictwem… Dariusza Michalczewskiego z Tomaszem Kuszczakiem – pisze dziś Przegląd Sportowy. Zapraszamy na czwartkowy przegląd najciekawszych piłkarskich materiałów w prasie codziennej.

Lechia szuka bramkarza. Jan Mucha w zasięgu?

FAKT

Sporo tematów dziś na łamach Faktu, ale musi się zacząć oczywiście od Messiego, Barcelony, Bayernu. Argentyńczyk odgryzł się Niemcom w najlepszy możliwy sposób.

Dla Messiego to spotkanie z dwóch powodów było czymś więcej niż kolejnym mile spędzonym czasem na boisku. Po pierwsze, Argentyńczyk rozgrywał swój setny mecz w europejskich pucharach i jednocześnie 97. w Lidze Mistrzów. Po drugie, to właśnie w tym spotkaniu Messi mógł dokonać tego, co nie udało mu się jeszcze ani razu w karierze. Argentyńczyk nigdy nie pokonał bramkarza Bayernu Monachium Manuela Neuera. A miał wcześniej ku temu kilka okazji. Zazwyczaj jednak indolencja strzelecka szła w parze z ogromnym rozczarowaniem, szczególnie jeśli chodzi o rozgrywki międzynarodowe. Ostatni raz Messi stanął oko w oko z Neuerem kilka miesięcy temu, podczas finału mistrzostw świata w Brazylii. Niemcy po dogrywce pokonali Argentynę 1:0. Jeszcze większym rozczarowaniem zakończyło się spotkanie rozegrane podczas mistrzostw świata w RPA.

Reklama

Zrzut ekranu 2015-05-07 o 08.33.05

Glik wart 60 milionów. Kto tak twierdzi? I w jakiej walucie?

Dziennikarze znanej sportowej gazety Tuttosport zrobili ostatnio zestawienie, ile poszczególni piłkarze Torino zyskali w trakcie sezonu. Wyszło z niego, że jednym z tych, których wartość najbardziej poszła do góry jest kapitan Granaty. Przed sezonem Glika wyceniano na kwotę 4 mln euro. Teraz to już 15 milionów czyli 60 milionów złotych! W Torino na taką samą kwotę wyceniono reprezentanta Włoch Matteo Darmiana (26 l.). W Granacie nikt nie jest wart więcej. Na 15 mln euro wyceniono też takie sławy światowej piłki, jak obrońca Juventusu Giorgio Chiellini (31 l.) czy najskuteczniejszy strzelec Serie A w tym sezonie Argentyńczyk Carlos Tevez (31 l.).

W innych ramkach:

– Wisła na razie nie zaproponowała nowej umowy Dudce
– Ruch nie puścił 16-latka do Niemiec
– Trener Zieliński liczy na Cetnarskiego
– Janota zawieszony na dwa mecze

Reklama

Nie wszystko warto cytować, ale na pewno fragment rozmówki z Kamilem Grosickim.

– Nie będę kłamał, forma jest dobra, ale może być lepsza. Po ciężkiej kontuzji trudno było mi wrócić do wcześniejszej dyspozycji. Irytowałem się, że tak długo to trwa. Na początku na boisku nie poznawałem siebie. Jestem jednak silnym facetem i ciężko pracowałem (…) Czasem ręka zaboli, ale gdybym nie walczył to bym nie grał.

Nie dostał pan powołania na mecz z Irlandią. Jak pan zniósł tę sytuację?
– W marcu byłem w słabej formie, więc nie wiem czy wtedy bym pomógł reprezentacji. Bardzo mnie cieszyło, że trener Nawałka nawet wtedy o mnie nie zapomniał. Zszokowało mnie, że zadzwonił nawet w dniu meczu z Irlandią. Zapewnił, że cały czas jestem częścią drużyny. To jest bardzo miłe. Niedawno trener przyjechał na mecz z Nice, akurat na to spotkanie, w którym wróciłem do pierwszej jedenastki i zaliczyłem asystę. Wcześniej na moim meczy był trener Zając. Bardzo podoba mi się takie podejście selekcjonera.

Ok, jednak w tej rozmowie nie ma wiele ciekawego.

Zrzut ekranu 2015-05-07 o 08.33.11

Dalej Antoni Bugajski wylicza, że Semir Stilić bije wszystkich ligowych konkurentów pod względem strzelonych goli, asyst oraz asyst drugiego stopnia. Powołuje się na klasyfikację, którą opracował Remigiusz Jezierski. Tego typu akcji Bośniak miał w bieżącym sezonie zaliczyć 13. W punktacji kanadyjskiej nie ma sobie równych.

Na ostatniej stronie: Dossa Junior poszedł w odstawkę?

Obrońca od początku sezonu rozegrał tylko 15 meczów we wszystkich rozgrywkach. Dossa jesienią narzekał na kontuzję łydki, ale mimo zaleceń lekarzy nie zdecydował się na zabieg. Decyzja zawodnika teraz odbija się na jego sytuacji. Choć od trzech tygodni reprezentant Cypru ćwiczy z zespołem i jest w stu procentach przygotowany do gry, to w klubie mają dosyć jego notorycznych kłopotów zdrowotnych. Piłkarz w hierarchii trenera Henninga Berga spadł na czwarte miejsce wśród stoperów. Obecnie wyższe notowania od niego mają: Jakub Rzeźniczak, Inaki Astiz i Igor Lewczuk. Jeśli latem do klubu trafi konkretna oferta za Portugalczyka, władze Legii rozstaną się z nim beż żalu.

GAZETA WYBORCZA

Zrzut ekranu 2015-05-07 o 08.15.56

Messi powalił Bayern. Podsumowuje Michał Szadkowski.

Wieczór był oszałamiający, oglądaliśmy najlepszy mecz roku. Monachijczycy długo opierali się Barcelonie, ale przegrali 0:3 i w rewanżu potrzebują cudu, by awansować do finału Ligi Mistrzów. Trener Pep Guardiola wszystko przewidział. Przed meczem przekonywał, że Leo Messiegopowstrzymać się nie da, jego słowa powtarzali też piłkarze. Przez 75 minut gościom się udawało. Albo nie pozwalali Argentyńczykowi na strzał, albo jego uderzenia wyłapywał Manuel Neuer. A potem w kilka minut Messi rozbroił obronę Bayernu, strzelił dwa gole, awansował na pierwsze miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych piłkarzy Ligi Mistrzów tego sezonu (10 bramek) i na krok zbliżył Barcelonę do finału w Berlinie (6 czerwca). Zadał bolesne ciosy trenerowi, który przed laty pomógł mu rozbłysnąć na zjawiskowego snajpera. Goli na Camp Nou długo nie było, ale spektakl wcale na tym nie tracił. Bo jak tu narzekać, gdy obie drużyny od pierwszej minuty narzucają mordercze tempo, w środku pola wyczarowują niespotykane akcje, a w dodatku gwiazdy popisują się sztuczkami widywanymi zazwyczaj w grach komputerowych?

SPORT

W Sporcie interesują nas dziś głównie tematy krajowe.

Zrzut ekranu 2015-05-07 o 08.17.32

W pierwszej kolejności wywiad z prezesem Podbeskidzia Wojciechem Boreckim.

Leszek Ojrzyński, stwierdził w wywiadzie: „Nie mieliśmy zapewnionych warunków, dlatego śmieszy mnie, że zaraz zwalnia się trenera. Dzień przed meczem z Lechem musieliśmy przerwać trening, bo staliśmy w wodzie po kostki”. Jak pan to skomentuje?

- Ojrzyński wypowiedział wiele krzywdzących opinii na temat klubu, w związku z tym muszę sporo kwestii poruszyć, aby kibice i środowisko sportowe w Bielsku-Białej mogli spojrzeć na całą sprawą szerzej. W klubie nastąpił ostatnio niesamowity postęp organizacyjno-finansowy, wskoczyliśmy na wyższą półkę. Trener Dariusz Kubicki, który przejął w tym tygodniu zespół, był bardzo pozytywnie zaskoczony stanem boisk treningowych w Dankowicach. Sam przyznał, że zmieniło się wiele od czasu, gdy pracował u nas, a przecież było to stosunkowo niedawno. Poprawiliśmy bazę sportową, mamy więcej pieniędzy, w tym m.in. na premie. Czy jest jakiś drugi klub w lidze, który proponował za awans do ósemki premię w wysokości 1,5 mln złotych? Ojrzyński decydował, kiedy drużyna jedzie na mecz, ile dni będzie tam przebywać. Przed starciem z Lechem trening faktycznie został przerwany, ale przecież takie rzeczy się zdarzają. Absurdem jest zatem mówienie, że drużyna nie miała odpowiednich warunków. Miał do dyspozycji 29 zawodników. Jego poprzednicy, Czesław Michniewicz, czy Dariusz Kubicki podczas swojej wcześniejszej pracy, nie mieli takiej bazy, składu i środków finansowych do dyspozycji.
 
Czy brak awansu do ósemki był jednym z głównych powodów zwolnienia Ojrzyńskiego?

- On sam przyznał ironicznie, że skoro nie ma europejskich pucharów, to został zdymisjonowany. Powodem rozstania z Ojrzyńskim nie był wcale brak miejsca w grupie mistrzowskiej. Nawet gdyby tego dokonał, to po sezonie i tak byśmy nie przedłużyli z nim kontraktu. Spółka nie może być prywatnym folwarkiem trenera Ojrzyńskiego. W mediach przedstawia siebie jako osobę bardzo poszkodowaną. Słowem, on wszystko robi cacy, a ludzie wokół niego na niczym się nie znają. Wprowadził rządy autokratyczne, a w ten sposób nie można przecież współpracować.

Zrzut ekranu 2015-05-07 o 08.17.48

Oj, z pewnością wrócimy dziś jeszcze do tego wywiadu.

Za koroną króla strzelców goni Kamil Wilczek. Wręcz żałuje, że to końcówka sezonu.

Łatwiej było panu gonić czołówkę, czy może teraz będzie łatwiej uciekać?

- Nie wiem, bo jeszcze nigdy nie uciekałem… Zawsze byłem w czubie strzelców i nie wyskoczyłem nagle z formą. To mój najlepszy sezon i będę go chciał zakończyć z jak największą liczbą goli. Najistotniejsze jednak, aby Piast jak najszybciej zapewnił sobie utrzymanie.



Będzie teraz panu trudniej o gole, jako liderowi klasyfikacji strzelców?

- Zawsze było trudno i to się nie zmieni. Nigdy nikt mi nie podarował bramki, zawsze sam musiałem się o to postarać. Piłka to gra błędów, a ja się staram wykorzystywać każdą sytuację, choć nie zawsze się udaje.



Złośliwi powiedzą, że gra pan tak dobrze, bo kończy się panu kontrakt i latem chce pan przebierać w ofertach…

- Jeśli ktoś tak myśli, to jest w błędzie, bo to bzdurne rozumowanie. Poprzedni sezon także miałem bardzo dobry, strzelałem zwłaszcza w drugiej części rozgrywek. Teraz jest jeszcze lepiej i to mnie cieszy.

Zrzut ekranu 2015-05-07 o 08.19.58

Tu jednak trochę więcej nudy niż u Boreckiego. Jeśli bardzo się uprzecie, możecie poczytać, co o bieżącym sezonie Ekstraklasy sądzi Andrzej Zamilski. Jest też kawałek o tym, że Ruch przedłużył umowy z przyszłościowymi zawodnikami – np. Michałem Helikiem. Michał Probierz chce z kolei Marcusa Viniciusa da Silvę z Arki Gdynia.

– Rozmawiałem z trenerem Jagiellonii. Powiedział, że mnie obserwuje i pochwalił za grę. Mówił, że wracam do formy. Dał mi swój numer telefonu i umówiliśmy się, że do niego zadzwonię albo napiszę SMS-a. Jeszcze nie miałem okazji się z nim skontaktować – przyznał w rozmowie z Radiem Gdańsk. Michał Probierz potwierdza zainteresowanie, ale nie jest zadowolony, że sprawa wyciekła do prasy.

SUPER EXPRESS

W Superaku zaczynamy od końca. Messi przyćmił Lewego – to typowa relacja z meczu, której nie warto cytować. Wyżej, w ramce, Eric Abidal opowiada jak walczył z chorobą nowotworową, a Dani Alves chciał mu oddać wątrobę. „Był zdecydowany poddać się operacji, ale nie mogłem się na to zgodzić. Przecież on też miał rodzinę i karierę. To ryzykowny zabieg, Dani zaoferował mi zbyt dużo – zdradził. Ostatecznie dawcą fragmentu wątroby został kuzyn Abidala, Gerard. – Uratował mi życie – przyznaje Francuz.

Zrzut ekranu 2015-05-07 o 08.27.09

Najważniejszym punktem wydania jest jednak rozmowa z Timothee Kolodziejczakiem, który przekonuje, że nie wyobraża sobie obecnie Sevilli bez Krychowiaka.

Jak wyglądają twoje relacje z Krychowiakiem?
– Bardzo dobrze, i nie przeszkadza mi nawet to, że “Krycho” śmieje się czasem ze mnie. Mówi mi, że mimo iż mam polskie nazwisko, to na typowego Polaka nie wyglądam. Chodzi mu o kolor mojej skóry. Część mojej rodziny pochodzi z Martyniki i rzeczywiście jestem trochę “ciemniejszy” niż Grzegorz. Ale to wszystko w żartach. Jego nie da się nie lubić, choć sprawa z kolorem skóry to nie wszystko. Czasem Krychowiak obraża mnie po polsku!

Ale skąd wiesz, że to brzydkie słowa? Nie mówisz przecież po polsku.
– Nie mówię, ale wiem, kiedy “Krycho” mnie przezywa. Zawdzięczam to pradziadkowi, który pochodził z Polski i trochę nauczył starsze pokolenie mojej rodziny polskiego języka. Dobrze więc wyczuwam, kiedy Grzegorz przeklina w moim kierunku. Ale to też żarty oczywiście.

Jaka jest tajemnica jego sukcesu w Sevilli? Kibice go kochają.
– We Francji grałem przeciwko niemu, więc znałem jego możliwości. Ale w Hiszpanii niesamowicie się rozwinął. Do waleczności, z której zawsze słynął, dołożył inne piłkarskie elementy. Do tego stopnia, że nasz trener nie wyobraża już sobie zespołu bez niego. Zresztą ja też nie. Mam nadzieję, że zostanie z nami choć jeszcze sezon dłużej.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Tak się bawi Messi.

Zrzut ekranu 2015-05-07 o 08.46.37

Zobaczmy, jak PS podsumowuje wczorajszy mecz.

Od pierwszej minuty zagrał Robert Lewandowski. Po tym, jak kilka dni temu Polak podczas półfinału Pucharu Niemiec został staranowany przez bramkarza Borussii Dortmund, jego występ w stolicy Katalonii stał pod dużym znakiem zapytania. W końcu, w specjalnej masce chroniącej złamany nos, zdecydował się, aby wybiec na boisko. I długo nie miał okazji, albo ich unikał, do walki o górną piłkę. A może takie też były założenia taktyczne trenera gości Pepa Guardioli – starać się grać do „Lewego” po ziemi. Właśnie ta ostatnia wersja wydaje się najbardziej prawdopodobna, bo we wcześniejszych meczach, czy to rewanżu w ćwierćfinale LM z FC Porto, czy chociażby we wspomnianym spotkaniu Pucharu Niemiec, Lewandowski nie unikał gry w powietrzu, wręcz przeciwnie. Mało tego, jeszcze niedawno był jednym z najczęściej strzelającym głową zawodników w tej edycji Ligi Mistrzów.

Zrzut ekranu 2015-05-07 o 08.47.37

Tymczasem spora burza w Hiszpanii. Brak porozumienia w związku z podziałem pieniędzy powoduje zawieszenie rozgrywek Primera Division do odwołania.

Włodarze Hiszpańskiego Związku Piłki Nożnej (RFEF) niewątpliwie mają niesamowite wyczucie czasu. Na niecałych 30 minut przed rozpoczęciem pierwszego półfinału Ligi Mistrzów między Barceloną a Bayernem Monachium RFEF wydała komunikat, w którym poinformowała o zawieszeniu do odwołania rozgrywek Primera División oraz Pucharu Króla od dnia 16 maja włącznie w związku z brakiem porozumienia przy podziale pieniędzy ze sprzedaży praw telewizyjnych! Oznacza to, że w obecnej sytuacji nie odbyłyby się dwie ostatnie kolejki hiszpańskiej ekstraklasy, na które zaplanowane było np. starcie Atlético z Barçą czy Realu z Espanyolem Barcelona, a także finał Pucharu Króla.

Dalej rozmowa z Kamilem Grosickim, którą cytowaliśmy w Fakcie. Czy jest w niej coś jeszcze? Zapewnia, że wszystko już z jego formą w porządku, a w czterech ostatnich meczach zrobił więcej niż przez całą jesień. Możecie sprawdzić, ale to nic ciekawego.

Zrzut ekranu 2015-05-07 o 08.52.02

Ekstraklasa w cieniu Stilicia. Jeszcze jeden łyk statystyk.

Aby ranking był rzetelny, należy dokładnie obejrzeć każdą akcję zakończoną golem i ocenić, jaki był faktyczny wkład poszczególnych piłkarzy w zdobytą bramkę. Ta klasyfikacja pokazuje najbardziej wartościowych ofensywnych piłkarzy naszej ligi, jest więc też świetną ściągą dla wszystkich skautów, bowiem efektywny pod bramką rywali piłkarz to nie tylko ten, co wpisuje się do protokołów meczowych jako zdobywca bramki bądź efektowny asystent. – Trzeba docenić pracę piłkarzy, którzy mocno zapracowali na gole, choć nie trafiają za to do oficjalnych statystyk – wyjaśnia Jezierski. Szefowie Wisły rozmawiający ze Štiliciem o przedłużeniu kontraktu w negocjacjach powinni podobne wskaźniki wziąć pod uwagę. Takich szczególnych akcji, które torowały kolegom drogę do bramki, bośniacki pomocnik Wisły w tym sezonie miał aż 13.

Tematy się dziś dośc mocno powtarzają z tym, co w Fakcie. Berg skreśla Dossę Juniora – przytaczaliśmy. Jacek Zieliński ma na celowniku Mateusza Cetnarskiego – nie warto. W takim razie może o sensacyjnym powrocie Jana Muchy. Rzekomo do Gdańska.

Lechia sondowała możliwość zatrudnienia Muchy od nowego sezonu, choć przeszkodą mogą okazać się wysokie oczekiwania finansowe byłego bramkarza Evertonu, do którego odszedł z Legii. W Rosji z pewnością też nie zarabia mało, ale tam ostatnio różnie bywa z wypłacalnością klubów. Nie można więc wykluczyć scenariusza, że możliwości Lechii znajdą punkt styczności z warunkami Muchy. Gdańszczanie za doświadczonym bramkarzem rozglądali się już latem. Doszło nawet do rozmów za pośrednictwem… Dariusza Michalczewskiego z Tomaszem Kuszczakiem. Jednak na tym się skończyło, bo były reprezentant Polski wolał nadal grać w Anglii. Poza tym żądania finansowe bramkarza okazały się dla Lechii sprawą nie do przeskoczenia.

Zrzut ekranu 2015-05-07 o 08.54.16

W dzisiejszym PS również dostaniecie fragment rozmowy z Wojciechem Boreckim. Prezes Podbeskidzia twierdzi, że Ojrzyński popełnił grzech – pychy. A tu mocny fragment:

– Były trener miał 29 klasowych zawodników. To on budował zespół i to nie jest wcale słaba drużyna. Słabą kadrę to ma Wisła Kraków, a nie Podbeskidzie. Zadziwiające są czasem słowa ekspertów. Niedawno czytałem, że w zasadzie nasze mecze trwają 60 minut, a 30 wykonuje się stałe fragmenty gry. A teraz słyszę, że Ojrzyński to najlepszy trener w Polsce. Po prostu paranoja. Nigdy nie będziemy potężnym klubem, ale chcemy stawiać sobie wyższe cele niż tylko walka o ligowy byt. Na pewno będziemy dążyć do tego, aby klub nie był szarakiem.

Nie mamy żadnych pytań. Te, które się cisną na usta, byłyby raczej niecenzuralne.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...