Czasem piłkarze potrzebują odrobiny dodatkowej motywacji. Czegoś ekstra, co pozwoli im wyciągnąć z siebie na boisku jeszcze więcej. Zdaje sobie z tego sprawę Sergio Conceição, były piłkarz, a obecnie trener Sportingu Braga. Portugalczyk obiecał swoim piłkarzom, że jeśli zdołają awansować do finału Pucharu Portugalii, to on wróci z Vila do Cone do Bragi… na piechotę. I słowa dotrzymał.
W piłce nożnej zdarzają się różne obietnice. Ot, na przykład Sophia Loren obiecała kiedyś, że jeśli Napoli awansuje do Serie A, to ona rozbierze się do rosołu. Napoli awansowało, jednak słynna aktorka nie wywiązała się z danego słowa – i chyba dobrze zrobiła. Co prawda Włoszka była swego czasu wyjątkowo piękną kobietą, jednak w chwili składania obietnicy miała już… 73 lata. Ciężko nam sobie wyobrazić, by ktokolwiek chciał, by dotrzymała słowa.
Podobnie było w przypadku Larissy Riquelme, choć akurat w tym wypadku żałujemy, że zakończyło się na deklaracjach. Podczas Mistrzostw Świata w 2010 roku Paragwajka obiecała, że jeśli reprezentacja jej kraju awansuje do półfinału, to rozebrana do naga przebiegnie się po ulicach Asuncion. Co prawda Paragwaj nie awansował, jednak Riquelme stwierdziła, że i tak jest dumna z piłkarzy i nagi bieg dojdzie do skutku. Niestety, od tamtej pory minęło już prawie pięć lat, a krągłości Larissy nadal nie miały okazji podskakiwać na ulicach stolicy Paragwaju.
Oczywiście wiele obietnic zostaje spełnionych – tak jak chociażby w przypadku Mauro Camoranesiego, który obiecał ściąć włosy jeśli Włosi zdobędą mistrzostwo świata. Jak powiedział, tak zrobił, od razu po zwycięskim finale z Francją w rolę fryzjera wcielił się Massimo Oddo, a Włoch o argentyńskich korzeniach stracił swojego firmowego kucyka.
Najnowszym przypadkiem takiej obietnicy jest Sergio Conceição. Były piłkarz między innymi Interu i Lazio postanowił dodatkowo zmobilizować swój zespół. Co prawda Braga była zdecydowanym faworytem do awansu po tym, jak w pierwszym meczu wygrała u siebie aż 3:0, jednak Portugalczyk postanowił zminimalizować ryzyko wpadki. Obiecał swoim zawodnikom, że jeśli zdołają awansować, to wróci do Bragi na piechotę.
Braga zremisowała 1:1, a Conceição wywiązał się ze swojej obietnicy. Razem z członkami sztabu trenerskiego wzuł sportowe obuwie i udał się na przebieżkę. I to dość konkretną – trasa od stadionu Rio Ave do Bragi to prawie pięćdziesiąt kilometrów. Maraton to przy tym pikuś.
Portugalczyk przyznał, że jego piłkarzom należało się coś ekstra. – Nie jest łatwo ze mną pracować, jestem bardzo wymagającym trenerem. Piłkarze zasłużyli na taką nagrodę.
Teraz jego drużyna stanie przed wyjątkową szansą. Braga zagra w finale ze Sportingiem Lizbona i jeśli zdoła zwyciężyć, to będzie to drugi taki przypadek w historii klubu, a pierwszy od 1966 roku. Co ciekawe, Braga po raz ostatni stawała przed taką szansą w 1998 roku, jednak przegrała wtedy z FC Porto, w którego barwach grał nie kto inny, jak ich obecny trener.
Sam awans do finału jest sporym osiągnięciem, jednak jak się okazuje, dla Conceição to ciągle za mało. – Czy to wymarzony sezon? Nie, będzie takim dopiero wtedy, jeśli wygramy Puchar Portugalii. W związku z tym pojawia się pytanie, czy Conceição zamierza ponowić obietnicę także na mecz finałowy. Jeśli tak, to w razie zwycięstwa swojej drużyny wpakuje się w niezłe tarapaty – od Oeiras, gdzie odbędzie się finał, Bragę dzieli ponad 350 kilometrów.
To dopiero byłby niezły jogging.