Czy można zagrać mecz z FC Barceloną w półfinale Ligi Mistrzów tydzień po poważnym urazie głowy – wstrząśnieniu mózgu, złamaniu nosa oraz górnej szczęki? Czy wystarczy specjalna maska, czy konieczna będzie pauza? Ile i w jak krótkim czasie potrafi dzisiaj zdziałać medycyna, chcąc za wszelką cenę postawić sportowca na nogi? Nie w takiej atmosferze miały przebiegać przygotowania Roberta Lewandowskiego do starcia z Barceloną i nie na te pytania miały szukać odpowiedzi media w całej Europie, jak zwykle pompując balonik.
Lewandowski twierdzi, że końcówki spotkania z Borussią w ogóle nie pamięta. Nie pamiętał nawet, jak w 30. minucie strzelił gola, co oznacza, że w Bayernie naprawdę mają jakiś problem z lekarzami. Do ostatniej chwili trzymali na boisku faceta z poważnym urazem głowy. Na zdrowy chłopski rozum – sam zawodnik, będąc w szoku po bliskim spotkaniu Mitchellem Langerakiem, napędzany adrenaliną, mógł źle oceniać sytuację, chcieć grać dalej, ale sztab medyczny? Dziwna sprawa.
Przypomina się, jak kiedyś Tomek Frankowski z powodu przeszywającego bólu nie skończył meczu z Ruchem, po czym na badaniach wyszło, że ma dwa złamane żebra – i to nie od godziny, tylko od poprzedniego meczu z Wisłą i bliskiego spotkania z Marcinem Baszczyńskim.
– Jestem po kolejnych badaniach. Zrobię wszystko, żeby zagrać na Camp Nou – pisze już dzisiaj Lewandowski na Twitterze. I przynajmniej jednego w tej chwili możemy być pewni: będziemy trzymani w niepewności do samego końca. Jeśli będzie w stanie zagrać, Bayern nie ma interesu, by się tym przedwcześnie chwalić. Jeśli pauza będzie konieczna – również lepiej potrzymać rywala i opinię publiczną w niepewności.
Tym bardziej, że nic tu nie jest po prostu albo czarne, albo białe – każdy dzień będzie działał na korzyść zawodnika.
Po pierwszych doniesieniach wydawało się, że złamanie szczęki jest większym problemem niż wstrząśnienie mózgu, ale – co ciekawe – przeciwnego zdania jest lekarz reprezentacji Polski, który rozmawiał już dziś z Lewandowskim.
– Gdyby Robert miał tylko te złamania, można byłoby wykonać dla niego specjalną maskę na odlew. Wówczas mógłby już zagrać w przyszłym tygodniu z Barceloną. Sytuację komplikuje jednak wstrząśnienie mózgu. Robert na pewno musi odpocząć 4-5 dni od piłki i dojść do siebie – mówi Jacek Jaroszewski w rozmowie z laczynaspilka.pl, twierdząc, że sprawa jest na granicy. Wiele zależy do tego, jak sam Lewandowski będzie się czuł. W mediach – przed nami tydzień sportowo-medycznej karuzeli.