Sytuacja jest patowa. Powołania zostały wysłane. Na liście Rafała Jansa są m. in. Bartłomiej Drągowski (Jagiellonia Białystok), Dawid Kownacki (Lech Poznań) oraz Bartosz Kapustka i Mateusz Wdowiak (obaj Cracovia). Cała czwórka to zawodnicy regularnie grający w swoich klubach, stąd konflikt interesów. Turniej eliminacyjny odbędzie się w Bośni i Hercegowinie w dniach 11-19 maja (nie jest to oficjalny termin FIFA). W tym samym czasie (16-17 maja) zaplanowana jest 32. kolejka rundy finałowej ekstraklasy, a następna odbędzie się w dzień powrotu piłkarzy. – Mamy problem – mówi trener Jagiellonii Michał Probierz. – W pierwszych kolejkach rundy finałowej cała czołowa czwórka będzie grała między sobą. My trafiamy na Lecha i Legię. Jeżeli Bartek Drągowski będzie musiał jechać na kadrę, mam nadzieję, że Dušan Kuciak też pojedzie na zgrupowanie reprezentacji Słowacji – czytamy dziś na łamach Przeglądu Sportowego. Zapraszamy na przegląd najciekawszych piłkarskich materiałów w prasie.
FAKT
Fakt dziś dość mocno napakowany tekstami piłkarskimi. Michał Zichlarz we Włoszech porozmawiał z prezydentem Torino, który zapewnia, że Glik na razie zostaje w klubie.
– To świetny piłkarz, nasz wielki kapitan i uczciwa osoba. Jest z nami już od czterech lat i jak widać szczególnie w tym sezonie, radzi sobie znakomicie. To nie tylko świetny obrońca, ale nasz bomber. Zawsze znajduje się pod bramką rywala. Cechy, które sobą reprezentuje: waleczność, ambicję, zaangażowanie w umiejętny sposób przenosi na zespół. Cieszymy się, że mamy w zespole gracza o takim charakterze.
A co z przyszłością Glika?
– Wiem, że Kamil z rodziną bardzo dobrze czują się w Turynie, a ja mam taką zasadę, że jak zawodnik jest zadowolony i czuje się u nas dobrze, to zawsze go trzymam. Powiem tak, Kamil będzie kapitanem Torino także w kolejnym sezonie.
Co na to sam zawodnik? „Co innego prezes ma powiedzieć? – pyta retorycznie, sugerując, że coś jednak chodzi mu po głowie. Konkretów oczywiście nie ma. „Jak sezon się skończy, będzie okazja porozmawiać przy kawie o paru sprawach”.
W innych ramkach:
– Drużyna Boruca zagra w Premier League
– Bayern chce Memphisa Depaya z PSV
– Podoliński może przejąć GKS Katowice
– Flavio zostanie w Śląsku, Marco Paixao wyjedzie
Na łamach dzisiejszego Faktu wraca również 20-latka z New York Red Bulls Matta Miazgi. Zadomowił się w podstawowym składzie, a ma podwójne obywatelstwo. Dla polskiej młodzieżówki po raz ostatni grał jesienią 2012 roku.
– Wciąż jestem otwarty na oba kraje. Chcę się pokazać w MŚ i dobrze grać dla Ameryki, ale co stanie się potem, zobaczymy – mówi Faktowi. – Czuję się Amerykaninem i Polakiem. Urodziłem się tu, ale moi rodzice są z Polski, dbamy o polskie tradycje i w domu mówimy po polsku (…) 13 czerwca kadra Adam Nawałki gra z Gruzją w eliminacjach Euro 2016. Mateusz deklarował, że będzie grał dla tej dorosłej reprezentacji, która się pierwsza zgłosi.
Raczej mało prawdopodobne, żeby nagle Nawałka zamienił Cionka na Miazgę.
Po ostatnim meczu Wisły dziennikarze porozmawiali również krótko z Arkadiuszem Głowackim. Nie ma w tej rozmówce wiele ciekawego – „Głowa” mówi, że obecny system rozgrywek to nieco za dużo na jego nerwy. Nie był entuzjastą, chociaż widzi, że liga dobrze na tym wyszła. Cieszy się, że uniknąć gry o utrzymanie. Chwali Donalda Guerriera, który odzyskał pewność siebie i znów może grać przebojowo. Tyle.
Bardzo boję się o Hamalainena – mówi z kolei Maciej Skorża. Czemu? Poczytajmy.
Czy poradzi sobie z alergią? – Z niepokojem czekam na najbliższe tygodnie – mówi trener Kolejorza Maciej Skorża. Fin jest uczulony na trawy. W poprzednich sezonach odczuwał z tego powodu dolegliwości, które nie pozwalały mu na grę na najwyższych obrotach (…) Już w ubiegłym tygodniu lechita zaczął mieć kłopoty alergiczne. – Powiedział do mnie na jednym z treningów: trenerze, dziwnie się czuję. Wszyscy w sztabie zadrżeliśmy i od razu stanęliśmy na baczność – relacjonuje zatrwożony trener Lecha. – Lekarze chcą spróbować w tym roku czegoś nowego, zastosować nieco inne metody leczenia. Mam nadzieję, że to poskutkuje.
GAZETA WYBORCZA
Michał Szadkowski zastanawia się dziś, jak skończy Klopp.
Z tą dominacją to nie przesada. Po niedzielnej porażce Wolfsburga z Mönchengladbach Bawarczycy są już pewni trzeciego mistrzostwa Niemiec z rzędu. To piąty taki hat trick w historii Bundesligi (cztery razy z rzędu ligi niemieckiej nie wygrał nikt). W tym czasie Bayern triumfował też w krajowym pucharze, dwa mecze dzielą go od tego, by cieszyć się z podwójnej korony trzy razy z rzędu, co nie zdarzyło się nigdy. – Mistrzostwo to fantastyczne osiągnięcie, zwłaszcza w sezonie po mistrzostwach świata, na które wysłaliśmy tylu piłkarzy – mówił prezes Bayernu Karl-Heinz Rummenigge. Bawarczycy bardzo się obawiali zmęczenia swoich zawodników, bo aż dziewięciu dotarło na MŚ w Brazylii do półfinałów. Przed sezonem Pep Guardiola ostrzegał, że optymalnej formy drużyna może nie osiągnąć aż do wiosny, Franz Beckenbauer przypominał, iż rok po mundialu w 1974 r. Bayern zajął w lidze dopiero dziesiąte miejsce, a w 1991 r. (czyli rok po złotym medalu MŚ we Włoszech) – tylko drugie. Dziennikarze dodawali, że monachijczycy nie wywalczyli mistrzostwa ani po MŚ w RPA, ani w Niemczech. Tym razem tytuł nie był zagrożony nawet przez chwilę. Owszem, Bayernowi zdarzały się wpadki (1:4 z Wolfsburgiem), ale na pierwsze miejsce wskoczył już po piątej kolejce, na początku grudnia miał aż siedem punktów przewagi nad wiceliderem. Bawarczykom nie przeszkodziły nawet kontuzje, które zdziesiątkowały zespół na początku wiosny. Zdobywali trzy punkty także wtedy, gdy w środku pola biegali Weiser, Rode, Gaudino i Bernat.
Poturbowany kontuzjami Real dotrzymuje kroku pędzącej Barcelonie, co sprawia, że najlepsze rozgrywki świata doczekały najbardziej zaciętego finiszu w wielkich ligach Europy – ten temat z kolei akcentuje dziś Dariusz Wołowski.
Niedzielne zwycięstwo “Królewskich” na Balados w Vigo (4:2) nie było oczywiste. Przed rokiem w tym samym miejscu zespół Carlo Ancelottiego przegrał z Celtą 0:2, tracąc ostatecznie szanse na mistrzostwo. Włoski trener mógł się nabawić czegoś w rodzaju fobii Celty. Grał z nią z Juventusem 16 lat temu i poległ 0:4 w 1/8 finału Pucharu UEFA. Pięć lat później Celta mierzyła się w Lidze Mistrzów z broniącym tytułu najlepszej drużyny Europy Milanem Ancelottiego, remisując u siebie 0:0, ale sensacyjnie wygrywając na San Siro 2:1. W niedzielę zemsta Włocha była słodka, choć Celta znów jest pogromcą wielkich, ograła u siebie Atlético i zremisowała z Valencią. Zmęczeni, ale też zbudowani zwycięstwem nad Atlético w ćwierćfinale Champions League “Królewscy” stali w Vigo pod ścianą. Sobotnie zwycięstwo Barcelony w derbach z Espanyolem sprawiło, że Real musiał wygrać, by utrzymać dwa punkty straty do Katalończyków na pięć kolejek przed końcem. – Nasz plan jest prosty: wygrać do końca wszystkie mecze, licząc na to, że Barcelona się potknie. Ale nie oszukujmy się, nie zależymy od siebie. Będzie trudniej zdobyć mistrzostwo Hiszpanii, niż wygrać Ligę Mistrzów – powiedział Ancelotti.
SUPER EXPRESS
Trochę pikanterii na łamach Superaka. Zapłacił 100 tysięcy kary za wyjazd do kochanki. Kto? Henning Berg. Kiedy? W dawnych czasach…
6 maja ukaże się w Polsce biografia trenera Legii Henninga Berga (46 l.). Norweg jest szczery do bólu, podaje ciekawe fakty nie tylko z kariery, ale również z życia rodzinnego. Przyznaje, że zostawił żonę i dwójkę małych dzieci dla innej kobiety i że drogo go to kosztowało. Pierwszą małżonką Berga była Hilde, z którą rozstał się w dramatycznych okolicznościach. “Henning Berg spotkał Line Stille w lipcu 1998 roku, gdy oczekiwał drugiego dziecka z Hilde, swoją ówczesną żoną – czytamy w książce. – Któregoś dnia w towarzystwie kilku kumpli wybrał się do Strynu, żeby odreagować rozczarowanie mundialem we Francji. Line przyjechała z koleżanką. Później Henning pojechał do Manchesteru, a Line wróciła do Oslo. Ale utrzymywali kontakt. Henning wiedział, że sytuacja jest fatalna. Miał dwuletniego syna i ciężarną żonę, a jednocześnie zdawał sobie sprawę, że uczucie, które połączyło go z Line, nie minie. Hilde urodziła w Anglii na początku grudnia, a w środku stycznia Henning zadzwonił do Line. “To koniec. Hilde pojechała do domu. To było istne piekło. Kocham cię”. Krótko i zwięźle, ale na te właśnie słowa Line czekała od pół roku. Hilde wróciła do Norwegii z dwuletnim Williamem i czterotygodniowym Jonatanem. Henning dał jej działkę, którą kupił w Lorenskog, nowy samochód i pieniądze na budowę domu. Dodatkowo zobowiązał się pokrywać wszelkie potrzeby jej i chłopców, tak żeby nie musiała się martwić o sprawy finansowe.”.
Konrad Cichowski, napastnik Polonii Warszawa, przekonuje, że pobili go kibice Legii.
Wszystko w porządku ze zdrowiem?
– Tak, jak najbardziej. Psychicznie w ogóle mnie to nie podłamało, a z fizycznych obrażeń jest 2-centymetrowe rozcięcie na czole. W gruncie rzeczy, nie jest tak dramatycznie jak opisano to w różnych mediach.
Jak wyglądała ta napaść?
– To było około godzinę po meczu. Wykąpałem się i spotkałem się z dziewczyną. Jeden z kolegów podrzucił nas do stacji kolejowej na Ursusie, gdzie czekaliśmy na pociąg. Dziewczyna kupowała bilety, a ja zszedłem do podziemi, by sprawdzić ile mamy jeszcze czasu…
Co było dalej?
– Było ich dwóch, jeden miał na sobie bluzę Legii i od razu “przywitał się”, obrażając Polonię. Nie zdążyłem nawet odpowiedzieć i już widziałem, że chce mnie uderzyć głową prosto w nos. Odchyliłem się i dostałem w czoło, stąd to rozcięcie.
Na koniec mamy z kolei jeszcze ramkę: „Zlatan zazdrości Polsce” – o sukcesie Kasi Kiedrzynek, która awansowała razem z PSG do finału Ligi Mistrzyń.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Glik zostaje w Torino? No, zobaczymy.
Ale najpierw Boruc wraca do Premier League. O ile zostanie w Bournemouth.
Już nic nie zabierze drużynie Bournemouth historycznego awansu do Premier League. Dzięki zwycięstwu nad Boltonem, “The Cherries” zapewnili sobie drugie miejsce w tabeli Championship. Aby spaść na trzecią pozycję, która przeznaczona jest dla drużyn grających w barażach, ekipa Artura Boruca musiałaby przegrać ostatni mecz, a trzecie w tabeli Middlesbrough wygrać różnicą 19 bramek! Trzeba postawić sprawę jasno – takie rzeczy w profesjonalnym futbolu się nie zdarzają. Wyczyn drużyny Eddiego Howe’a przejdzie do historii, ponieważ zespół ten zagra w najwyższej klasie rozgrywkowej po raz pierwszy w swojej 125-letniej historii. Do tego sukcesu w ogromnej mierze przyczynił się Artur Boruc.
Później wspomniane teksty o Gliku. Prezesa Torino, który przekonuje, że Kamil zostanie w klubie na kolejny sezon (nie mamy mu obowiązku tak całkiem ślepo wierzyć) cytowaliśmy z Faktu. Obok: „Mama Glika przyniosła mu szczęście”.
– Zwycięstwo miało szczególny smak, Fabio dostał w drugiej połowie idealne podanie. Musiał tylko dostawić nogę – opowiada Glik, któremu szczęście przyniosła mama Grażyna. Derby były dopiero drugim meczem, w którym oglądała syna na żywo w bordowej koszulce Torino. – Jestem kobietą pracującą, dlatego mimo możliwości podróżowania do Włoch, nie mam za wiele urlopu, by częściej oglądać Kamila w akcji – przyznaje pani Grażyna. Pamięta, że w kwietniu 1995 roku, kiedy Torino po raz ostatni wygrało derby, siedmioletni Kamil był pilnym uczniem szkoły podstawowej w rodzinnym Jastrzębiu Zdroju. – Wtedy jego zabawką numer jeden był rower. Miłość do piłki przyszła trochę później – wspomina mama kapitana Torino.
Selekcjoner kadry U-19 Rafał Janas wysłał powołania na turniej eliminacji ME. Kluby ekstraklasy nie chcą jednak puścić do reprezentacji swoich zawodników.
Sytuacja jest patowa. Powołania zostały wysłane. Na liście Rafała Jansa są m. in. Bartłomiej Drągowski (Jagiellonia Białystok), Dawid Kownacki (Lech Poznań) oraz Bartosz Kapustka i Mateusz Wdowiak (obaj Cracovia). Cała czwórka to zawodnicy regularnie grający w swoich klubach, stąd konflikt interesów. Turniej eliminacyjny odbędzie się w Bośni i Hercegowinie w dniach 11-19 maja (nie jest to oficjalny termin FIFA). W tym samym czasie (16-17 maja) zaplanowana jest 32. kolejka rundy finałowej ekstraklasy, a następna odbędzie się w dzień powrotu piłkarzy. – Mamy problem – mówi trener Jagiellonii Michał Probierz. – W pierwszych kolejkach rundy finałowej cała czołowa czwórka będzie grała między sobą. My trafiamy na Lecha i Legię. Jeżeli Bartek Drągowski będzie musiał jechać na kadrę, mam nadzieję, że Dušan Kuciak też pojedzie na zgrupowanie reprezentacji Słowacji. Będziemy rozmawiać ze związkiem, co zrobić. Zobaczymy, co jest ważniejsze: klub czy kadra.
Król strzelców Ekstraklasy tym razem ze strefy spadkowej?
Grzegorz Kuświk z Ruchu i Kamil Wilczek z Piasta realnie włączyli się do walki o koronę króla strzelców. Wbrew pozorom napastnicy dwóch śląskich drużyn nie stoją na straconych pozycjach. Można nawet zaryzykować tezę, że będzie im łatwiej o gole, gdyż będą rywalizowali z obrońcami drużyn grupy spadkowej. Obecnie Kuświk i Wilczek tracą tylko jednego gola do prowadzącego tria – Paweł Brożek, Flavio Paixao, Mateusz Piątkowski. Ten ostatni przestał się liczyć w walce o koronę, gdyż został przesunięty do rezerw Jagiellonii. Paixao tej wiosny zawodzi, gdyż zdobył tylko dwie bramki, z kolei Wisła gra w kratkę. Wszyscy ci napastnicy będą jednak rywalizowali w grupie mistrzowskiej, gdzie może im być trudniej o kolejne bramki.
Ostatni występ Bruno Nazario poskutkował pochwałą na łamach PS…
Pomocnik wypożyczony do końca rozgrywek z niemieckiego Hoffenheim często irytował kibiców swoją bezproduktywnością na boisku, a przede wszystkim ogromną liczbą strat. Brzęczek jednak pozostawał wobec niego konsekwentny. Dawał szansę gry, wpuszczając na murawę przynajmniej z ławki rezerwowych. Promyk nadziei na to, że forma Nazario zaczyna zmierzać we właściwym kierunku, zaświecił w meczu z Legią (1:0). To wtedy Brazylijczyk zaliczył asystę przy zwycięskim trafieniu Macieja Makuszewskiego. W wygranej nad Górnikiem Łęczna (2:0) udział Nazario był jeszcze większy. W niedzielę nie tylko asystował przy trafieniu Stojana Vranješa, ale sam ustalił wynik spotkania, uzyskując swoje pierwsze trafienie na boiskach ekstraklasy.
Taksówkarze ustalają mi skład – mówi z kolei Maciej Skorża.
Lech dawno nie wygrał żadnego trofeum, kibice są zniecierpliwieni.
– Trener Rząsa poszedł ostatnio do sklepu po mleko i pani sprzedawczyni zrobiła mu awanturę po meczu z Górnikiem Łęczna. Też spotykam się z takimi sytuacjami. Podszedł do mnie ochroniarz w jednym sklepie i mówi: Trenerze, wiecie, że musicie wygrać ten finał. Jedziemy z kumplami, musicie”. Ale największe przeboje mam z taksówkarzami. Oni mi nawet skład ustalają. Czasami podjeżdżamy pod stadion i jeszcze gadamy.
Jak się pan przygotowuje do tych najważniejszych meczów?
– Do każdego tak amo. Czasem, żeby sprawdzić, jak rozgrzane mam szare komórki, rozwiązuję sudoku. Wskoczę na odpowiedni poziom i jestem pewien, że mam spokój i czysty umysł. To pomaga, choć jest gorzej, gdy nie idzie…