Reklama

Muhamed Keita, czyli typowy hobby-player

redakcja

Autor:redakcja

22 kwietnia 2015, 14:06 • 2 min czytania 0 komentarzy

Sprowadzając piłkarza, należy mu się uważnie przypatrzeć. I nie chodzi tylko o to, czy dobrze wrzuca prawą nogą i czy wygra główkę z jakimś karakanem, lecz również o to, jakim jest człowiekiem, czy to alkoholik, balangowicz, czy ma rodzinę, czy się stara na każdym treningu i czy… wytrzymuje presję. Wydaje się, że o tym ostatnim punkcie zapomnieli w Lechu Poznań.

Muhamed Keita, czyli typowy hobby-player

Zapoznaliśmy się z wypowiedziami Muhameda Keity, których udzielił klubowej telewizji. Być może to tylko mylne wrażenie, ale odnieśliśmy wrażenie, że pan Keita – ten, który miał ogromne trudności z aklimatyzacją w Poznaniu – nie należy do najmocniejszych psychicznie zawodników.

Nie mówmy o tym, że tracimy do Legii Warszawa 4 punkty, że w każdym meczu musimy wygrywać. To nie jest dobrze, kiedy czujesz zbyt dużą presję – tak zaczął, więc zaświtało nam w głowie: oho, warto obejrzeć do końca. Jak zawodnik na tym etapie sezonu kwestionuje zdanie, iż Lech musi w każdym meczu wygrywać, to musi być ciekawie. I było.

Walczymy o mistrzostwo Polski, więc czasami lepiej jest zremisować niż przegrać. Mecze są trudne, nawet jeżeli grasz ze słabszym przeciwnikiem. Zdarza się taki wynik jak 1:1. To i tak lepsze niż porażka – mówi. No i niby racja: lepiej zremisować niż przegrać. Niemniej warto zapamiętać, że remis to wciąż bardzo gówniany wynik i przyjmowanie go ze spokojem, gdy gra się w Lechu Poznań, po prostu nie uchodzi.

Ale, ale!

Reklama

Presja jest teraz na Legii, więc my powinniśmy jej unikać. Skupiamy się na sobie i ciężko trenujemy i czekamy na to, co przyniesie koniec sezonu. Na koniec wygra lepszy – oto kolejny cytat. Presja jest na Legii? Nam się zdaje, że Legia ma cztery punkty przewagi, Lech musi ją gonić, generalnie obie drużyny są w podobnej sytuacji – nie mogą sobie pozwolić na słabszy moment. Keita najwyraźniej chciałby wykonywać swój zawód w niezwykle komfortowych warunkach – on sobie będzie grał, raz lepiej, raz gorzej, czasami przytrafi się remisik, bo czemu nie, ale najważniejsze, żeby nikt się nie czepiał, bo to nie ma sensu. A na koniec – jak sam stwierdził – i tak wygra lepszy, więc o co ten cały hałas?

Sympatyczny hobby-player.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...