Reklama

Koniec toksycznego związku. Szatnia stanęła po stronie Berga

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

22 kwietnia 2015, 07:04 • 12 min czytania 0 komentarzy

– Orlando Sa (27 l.) oświadczył w klubie, że latem odchodzi z Legii. Przez 14 miesięcy nie znalazł wspólnego języka z Henningiem Bergiem (46 l.). To był toksyczny związek. (…) W równym stopniu winny jest piłkarzy. Nie zdobył zaufania trenera i kolegów z drużyny, irytował swoim zachowaniem w szatni i podejściem do treningów. Ostatnio miarka się przebrała. Jak ustalił Fakt, pretensje do Portugalczyka ma już cała drużyna, która opowiedziała się po stronie Berga. Chodzi m.in. o to, że napastnik przestał respektować regulamin szatni, chodził na skargę do właścicieli, zamiast wszelkie nieporozumienia wyjaśnić wewnątrz zespołu – czytamy dziś w Fakcie i Przeglądzie Sportowym.

Koniec toksycznego związku. Szatnia stanęła po stronie Berga

FAKT

Koniec Orlando Sa w Legii, czyli koniec toksycznego związku.

Orlando Sa (27 l.) oświadczył w klubie, że latem odchodzi z Legii. Przez 14 miesięcy nie znalazł wspólnego języka z Henningiem Bergiem (46 l.). To był toksyczny związek. Od początku pobytu Sa w stołecznym klubie nie było chemii pomiędzy nim a trenerem. Norweg miał inne pomysły, nie był wielkim zwolennikiem sprowadzenia Portugalczyka, co później potwierdzał swoimi decyzjami. W równym stopniu winny jest piłkarzy. Nie zdobył zaufania trenera i kolegów z drużyny, irytował swoim zachowaniem w szatni i podejściem do treningów. Ostatnio miarka się przebrała. Jak ustalił Fakt, pretensje do Portugalczyka ma już cała drużyna, która opowiedziała się po stronie Berga. Chodzi m.in. o to, że napastnik przestał respektować regulamin szatni, chodził na skargę do właścicieli, zamiast wszelkie nieporozumienia wyjaśnić wewnątrz zespołu. (…) Portugalczyk już podjął decyzję, że latem chce zmienić klub. Ma wiele ofert, spekuluje się, że może trafić do Trabzonsporu. Dlatego też władze Legii rozpoczęły rozmowy w sprawie przedłużenia kontraktu z Markiem Saganowskim (37 l.).

Dalsza informacja z tekstu: mistrz Polski planuje też zakup co najmniej jednego napastnika.

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Przegrałem w szatni – przyznaje Robert Podoliński.

Robert Podoliński (40 l.) nie zdołał przekonać do siebie piłkarzy Cracovii.- Starałem się zarazić wszystkich odpowiedzialnością za wynik, ale nie udało mi się – mówi były już trener Pasów. (…) Pasiasta szatnia nigdy go nie zaakceptowała. – Szanujcie nas bardziej, bo was zaraz zwolnimy – usłyszał Podoliński i jego współpracownicy od jednego z piłkarzy po jesiennym meczu z Lechią (0:1). Tarcia trwały do samego końca. (…) Podoliński walczył też z przeciekami w szatni. – Starałem się, ale nie zawsze przynosiło to dobre skutki. To, co dzieje się w szatni, zostaje w szatni. Widocznie niektórzy mają inne podejście i starają się w ten sposób zrzucać z siebie odpowiedzialność – przekonuje były trener Cracovii.

W ramkach:
– Nadchodzi letnia rozbiórka Śląska
– Wójcicki raczej odejdzie z Zawiszy

Image and video hosting by TinyPic

Wielki wieczór Lewandowskiego, czyli tekst o wtorkowych wydarzeniach.

Reklama

To był dla mnie najtrudniejszy tydzień, odkąd zostałem trenerem Bayernu – mówił trener Bayernu Monachium Pep Guardiola (44 l.) przed rewanżem w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z FC Porto. Po tym, jak jego podopieczni zdemolowali 6:1 Portugalczyków, całkiem możliwe, że dla hiszpańskiego szkoleniowca zaczął się jeden z najpiękniejszych tygodni w Niemczech. Po awansie do półfinału jego zespół może zrealizować kolejny cel na ten sezon – obronę mistrzostwa Niemiec. Wystarczy w weekend wygrać przed własną publicznością z Herthą. Takie cele można realizować, gdy ma się w składzie piłkarzy pokroju Roberta Lewandowskiego (27 l.). Kapitan reprezentacji Polski wczoraj znów błyszczał na boisku. Sam strzelił dwa gole, poza tym walczył, podawał i absorbował obronę rywali.

GAZETA WYBORCZA

Na co choruje Bayern? – pytała wczoraj Wyborcza. I dziś pada odpowiedź: Bayern wyleczony.

Lewandowski strzelił dwa gole, koledzy dołożyli cztery, a Bawarczycy rozbili Porto w ćwierćfinale Ligi Mistrzów 6:1. I przetrwali najtrudniejszy moment sezonu. Polak strzelił wczoraj najładniejszego gola. Tego trzeciego, poprzedzonego dośrodkowaniem Lahma ze skrzydła i przedłużeniem podania przez Müllera. W sumie cudo zakończone uderzeniem Lewandowskiego składało się z 26 podań. Żadnej bramki w tym sezonie Ligi Mistrzów nie poprzedziła tak długa akcja. Polski napastnik w elitarnych rozgrywkach uzbierał już pięć goli, lepszy w Bayernie jest tylko Mueller (6). Gdy Lewandowski trafiał po raz pierwszy, było już wiadomo, że mecz dobrze dla gości skończyć się nie może. (…) Oczywiście Bayern po losowaniu uchodził za zdecydowanego faworyta dwumeczu. W tym sensie awans do półfinału niespodzianką nie jest i nie można z niego wyciągać żadnych wniosków. Ale już to, że wyczarował najlepsze 45 minut w sezonie (a może i nawet za czasów trenera Pepa Guardioli), i to akurat wtedy, gdy spadło na niego tyle nieszczęść, każe w nim znów widzieć zespół zdolny wygrać LM. Przecież wczoraj po boisku biegała drużyna zraniona przez kontuzje i niespodziewane odejście lekarza Hansa-Wilhelma Müllera-Wohlfahrta, który pracował w Monachium 40 lat. Wydawało się, że Pep Guardiola nie zdoła w kilka dni wymyślić zespołu na nowo – tak by piłkarze nie odczuwali braku Robbena i Ribéry’ego. Wymyślił. W piątym sezonie na ławce trenerskiej (w Barcelonie i Monachium) piąty raz zagra o finał LM. I niemal na pewno w pierwszej połowie maja, gdy zaplanowano półfinały, nie będzie zarządzał już drużyną w kryzysie, nie będzie miał problemów ze skompletowaniem ławki rezerwowych. Robben pewnie się nie wykuruje, ale wrócą Schweinsteiger i Ribéry, być może także Alaba i Benatia. Tak słaby jak w kwietniu Bayern już pewnie w tym sezonie nie będzie.

Image and video hosting by TinyPic

Do tego zapowiedź meczu, który dziś zostanie rozegrany w Madrycie. Ile waży Modrić?

Zdziesiątkowany Real czy rosnące w siłę Atlético? Dziś na Santiago Bernabéu najważniejsze derby Madrytu od majowego finału Ligi Mistrzów. Stawką jest półfinał tych rozgrywek. Kiedy Atletico z wylatywało La Corunii po sobotnim meczu ligowym, otrzymało wiadomość, że w spotkaniu Realu z Malagą kontuzji doznał Gareth Bale i jego występ w derbach jest wątpliwy. Dziennikarze towarzyszący „Colchoneros” opowiadali potem, że uraz Walijczyka nie zrobił na nikim wrażenia. Kiedy jednak drużyna i oficjele dolatywali do Madrytu otrzymali informację o urazie Luki Modricia. I wtedy w szeregi Atlético wkradła się nadzwyczajna ciekawość: jedni pytali drugich, czy nowina jest pewna i czy Chorwat nie ma szans wyleczyć się do środy. Ta scena pokazuje, jakim szacunkiem cieszy się Modrić wśród rywali Realu. – Dla nich to połowa siły drugiej linii – mówił jeden z trenerów Atlético. Kontuzjowani Modrić, Bale, Benzema i zawieszony za kartki Marcelo – lista nieobecnych w Realu jest długa. A przecież jeszcze osiem dni temu w pierwszym ćwierćfinale LM trener Carlo Ancelotti miał do dyspozycji wszystkich piłkarzy. Pod batutą Modricia i Jamesa Rodr~gueza Real zagrał znakomicie, po raz pierwszy w tym sezonie napędził Atlético tyle strachu. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, a trener Realu mógł powiedzieć, że jest to najlepszy ze wszystkich złych wyników. Rzeczywiście Real zasłużył na więcej, potwierdzając teorię, że choć w tym sezonie w derbach Madrytu rządzi Atlético, to jednak w rywalizacji o półfinał Ligi Mistrzów on jest faworytem. Plaga kontuzji u gospodarzy rewanżu zmienia sytuację. Modrić to motor napędowy Realu. W dodatku z wszystkich pomocników najwięcej pomaga w defensywie. Za kontuję Luki lekarz chorwackiej kadry obwinił Ancelottiego. Jego zdaniem trener Realu za mocno eksploatował Chorwata po poprzedniej kontuzji, którą leczył cztery miesiące. – Ten facet jest kosmitą. Przecież tamtego urazu Modrić doznał właśnie na meczu kadry – odpowiedział Ancelotti.

RZECZPOSPOLITA

Podobne pytanie, co w Wyborczej: Jak żyć bez Luki? To kluczowa informacja przed dzisiejszymi meczami Ligi Mistrzów.

Mario Mandżukić krążący po boisku z rozciętą głową jak sęp szukający ofiary – ten obrazek najlepiej podsumowuje ostatnie derby Madrytu. Derby, w których jak zwykle były walka, złośliwe faule, prowokacje, ale zabrakło goli. Rewanż na Santiago Bernabeu tylko pozornie stawia Real w lepszej sytuacji. Niemoc Królewskich w rywalizacji z sąsiadem trwa już 8 miesięcy (siedem meczów, zero zwycięstw), a lista piłkarzy Realu, których dzisiaj zabraknie, każe być sceptycznym, jeśli chodzi o przerwanie tej passy. Marcelo pauzuje za kartki, rozsypał się ofensywny tercet BBC. Karim Benzema opuścił mecz z Malagą, ale urazu kolana wyleczyć nie zdążył. Gareth Bale grał w sobotę tylko pięć minut (łydka), a Luka Modrić zszedł z boiska po godzinie (kolano) i wszystko wskazuje, że sezon ma z głowy. – Tej kontuzji można było uniknąć. Carlo Ancelotti go nie oszczędzał, a Luka powinien spokojniej wchodzić do składu. Takiego zawodnika trzeba chronić, to nasz skarb – denerwuje się Boris Nemec, szef sztabu lekarskiego reprezentacji Chorwacji, którą 12 czerwca czeka ważne spotkanie z Włochami w eliminacjach Euro 2016. Kto wie, czy brak Modricia to jednak nie większy problem dla grającego o posadę Ancelottiego. Ile znaczą dla Realu boiskowa inteligencja i niekonwencjonalne podania chorwackiego pomocnika, przekonaliśmy się na początku roku, kiedy też leczył uraz. Bez niego cierpiał głównie Cristiano Ronaldo. Portugalczyk przestał strzelać gole, a to od niego będzie dziś zależeć bardzo dużo.

SUPER EXPRESS

Kto kupi Żyrę i Messiego? – pada dziś pytanie w tabloidzie.

Image and video hosting by TinyPic

Miała być rekordowa umowa w historii, a tymczasem wciąż nie wiadomo, ile pieniędzy spółka Ekstraklasa S.A. dostanie za pokazywanie od przyszłego sezonu polskiej ligi. W negocjacjach z nc+, głównym zainteresowanym, podobno nastąpił pat. Telewizja daje 110 mln zł za sezon, ale druga strona oczekuje co najmniej 140 mln. Jeśli nie dostanie tej kwoty, nie wyklucza stworzenia własnego kanału, choć to raczej straszak w negocjacjach. Sytuacja na rynku praw telewizyjnych wygląda bardzo ciekawie. Do „ugryzienia” od przyszłego sezonu jest sporo kawałków piłkarskiego „tortu”. Poza Ekstraklasą to Liga Europy, liga hiszpańska, włoska i francuska. Najwięcej emocji wzbudza Ekstraklasa. Badania wskazują, że nawet 30 proc. widzów Canal+ zdecydowało się na zakup dekodera właśnie ze względu na możliwość oglądania ligi polskiej. (…) W tej sytuacji Canal+ nie chce przepłacać i stąd oferta na poziomie 110 mln zł za sezon. W odpowiedzi władze Ekstraklasy S.A. przebąkują o stworzeniu własnego kanału do pokazywania ligi (musiałby być dostępny w kablówkach i na jednej z platform cyfrowych), ale. – Stworzenie czegoś nowego, kanału na dobrym poziomie w tak krótkim terminie, jest niemal niemożliwe – mówi nam osoba dobrze znająca telewizyjne realia. W grze o Ekstraklasę wciąż pozostaje Polsat, choć wydaje się, że stacja celuje raczej w pakiet numer 2 (patrz ramka). Telewizja Zygmunta Solorza jest też zainteresowana prawami do Ligi Europy, które do końca tego sezonu należą do nc+. Cena za trzy kolejne lata z LE będzie oscylować w granicach 35 milionów złotych.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Na okładce Lewandowski.

Image and video hosting by TinyPic

I w kolejnym tekście raz jeszcze Bayern z Polakiem w roli głównej. Bawarska masakra walcem Guardioli.

To była egzekucja. Bayern od początku spotkania całkowicie zdominował rywala. Gole wydawały się tylko kwestią czasu. Już w 14. minucie mistrzów Niemiec nakręcił Thiago Alcantara. Po dośrodkowaniu Juana Bernata i przy biernej postawie obrońców zdobył głową pierwszą bramkę. To wtedy realizator spotkania po raz pierwszy pokazał cieszącego się na trybunach Arjena Robbena. Do ostatniej chwili wydawało się, że Holender będzie w stanie pomóc kolegom. Dzień przed rewanżem trenował z drużyną, jednak kilkanaście godzin później nie znalazł się w meczowej osiemnastce. Nie zdążył wyleczyć urazu mięśni brzucha, z którym boryka się od miesiąca. Kilka minut później okazało się, że Robben w tym spotkaniu Bayernowi nie jest potrzebny. (…) Jedyną z szans Porto na awans do półfinału było liczenie na to, że Bayern – jak w pierwszym meczu – strzeli sobie w kolano i zacznie popełniać szkolne błędy. Nic z tego. Na pięć bramek Bayernu zawodnicy Porto odpowiedzieli tylko jednym trafieniem Martineza. Co prawda zerwali się po tym do szturmu, ale zrobili to stanowczo za późno. Gości pięknym strzałem z rzutu wolnego dobił Xabi Alonso.

A teraz liga. Na dzień dobry mamy kontynuację tekstu o toksycznych związkach i przykłady konfliktów na linii trener – piłkarz. Przedstawiamy same pary:

Tomasz Hajto – Tomasz Frankowski
Czesław Michniewicz – Maciej Iwański
Stanislav Levy – Sebastian Mila

Image and video hosting by TinyPic

A obok wywiad z Podolińskim. Byliśmy jak zapaśnik w partnerze.

To gdzie pan przegrał?
– W Cracovii nie udało nam się przelać na zawodników naszego optymizmu i entuzjazmu. Starałem się zarazić odpowiedzialnością za wynik wszystkich piłkarzy, ale to też nie do końca wyszło. Konsekwencje zawsze na koniec ponosi trener, ale może ta sytuacja da komuś do myślenia. Czy patrząc w lustro, będzie w stanie powiedzieć, że dla Cracovii zrobił wszystko?

Wspomniał pan o wsparciu ze strony prezesa. Przed meczem z Pogonią wszedł do szatni i powiedział, że pańska pozycja jest niezagrożona.
– O, widzisz pan, to jedna z tych rzeczy, z którymi zmierzyłem się w Cracovii. Zbyt dużo rzeczy wychodzi na zewnątrz szatni i to problem tego zespołu.

(…)

Piłkarze szeptali o przeciążeniach.
– I to jest właśnie to, czym zajmują się nasi piłkarze. Piłkarze szepczą, gadają, zastanawiają się. kibice liczą, że oni po prostu ciężko trenują i nie skupiają się na tym, kiedy zwolnią trenera – za tydzień czy za dwa. Może piłkarze muszą być tak zmęczeni, żeby nie mogli szeptać? Jeśli są przeciążenia, to proszę mi przypomnieć, kiedy ostatnio zawodnik Cracovii doznał kontuzji mięśniowej? Nie spotkałem zespołu, który fizycznie nawiązałby z nami wyrównaną rywalizację – mecze z Łęczną, Lechem, Śląskiem – to były spotkania, w końcówce których mieliśmy pełną dominację nad rywalem. nie mam się czego wstydzić, a ocenę pozostawię kibicom.

Image and video hosting by TinyPic

Punkty dzielą ligę, czyli kluby mają odmienne zdanie na temat reformy.

W następnym sezonie rozgrywki ekstraklasy w dalszym ciągu będą odbywały się w systemie 37 kolejek z dzieleniem punktów po rundzie jesiennej. Taką decyzję niemal jednomyślnie – przy jednym głosie wstrzymującym – podjął wczoraj zarząd PZPN. Wcześniej pojawiały się informacje, że większość klubów chce utrzymania podziału ekstraklasy na dwie grupy, ale przy jednoczesnym zniesieniu dzielenia punktów, uznając, że jest to system niesprawiedliwy ze sportowego punktu widzenia. Tak uważają m.in. w Legii Warszawa, Górniku Zabrze, Piaście Gliwice, Podbeskidziu Bielsko-biała i Pogoni Szczecin. Jeszcze w poniedziałek kluby wysłały do Ekstraklasy SA ankietę, w której wyrażały swoje stanowisko. (…) – Argument, że dzielenie punktów jest nie fair, łatwo obalić. Przecież wszyscy znają zasady od początku, nikomu krzywda się nie dzieje. Weźmy na przykład Ligę Mistrzów. Po fazie grupowej dorobek drużyn jest wręcz zerowany i dalsza rywalizacja toczy się systemem pucharowym. Czy ktoś twierdzi, że jest to niesprawiedliwe?

Wisła testuje Cywkę, o czym wiecie, ale sonduje tez możliwość sprowadzenia Olivera Kapo. Nie ma sensu cytować tekstu, bo nic w tym temacie nie jest jeszcze jasne. Spoglądamy więc na materiał o niechęci, która szkodzi.

Przed kilkoma laty w PZPN przeprowadzono eksperyment. Prezesów wszystkich klubów ekstraklasy poproszono, aby anonimowo wypisali liczbę punktów, które ich drużyny straciły w sezonie z powodu sędziów. Wyszło kilkadziesiąt. Chwilę później w analogiczny sposób mieli wskazać, ile punktów dzięki błędom zyskali. Wyszło okrągłe zero. Od eksperymentu minęło kilka lat. Prezesi i właściciele nadal walczą z arbitrami. Subiektywny bilans zysków i strat nadal jest dla nich wyznacznikiem. O konfliktach na linii klub – sędzia znowu jest głośno. Głównie za sprawą Bartosza Frankowskiego, do którego pracy mają zastrzeżenia zawodnicy Legii. Niezależnie od kontrowersyjnych sytuacji, jakie miały miejsce w sędziowanych przez arbitra z Torunia meczach mistrzów Polski, on sam w naprawieniu relacji nie pomógł. Po jednym ze spotkań obraził się na Ivicę Vrdoljaka i postanowił się do niego nie odzywać.

Image and video hosting by TinyPic

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...