Reklama

Hej, Komisjo Ligi! Czy was popieprzyło do reszty?!

redakcja

Autor:redakcja

16 kwietnia 2015, 13:54 • 4 min czytania 0 komentarzy

Kontrakt Sebino Plaku ze Śląskiem Wrocław został co prawda rozwiązany, ale spokojnie – możecie uprażyć kolejną porcję kukurydzy, bo to wcale nie koniec  telenoweli. Ta, z boiska, a raczej parku po którym musiał biegać, przeteleportowała się na sale sądowe. Wczoraj panowie z Komisji Ligi (organ Ekstraklasy SA) osiągnęli swój własny szczyt. Oczywiście szczyt absurdu. Przychylili się do równie absurdalnego wniosku Śląska o ukaranie Plaku za to, że nie stawił się na treningu z powodu… obecności na posiedzeniu organu PZPN. Oczywiście we własnej sprawie. 

Hej, Komisjo Ligi! Czy was popieprzyło do reszty?!

Powoli, bo mieliście prawo nie załapać.

Plaku pojechał do Warszawy, gdzie PZPN rozstrzygał jego sprawę. Jest oczywistym, że skoro musiał się stawić w PZPN, to nie mógł być równocześnie na treningu. Tak jak normalne sądy gwarantują wezwanym osobom usprawiedliwioną nieobecność w pracy, tak samo powinien to gwarantować sąd piłkarski.

Ale nie – Plaku dostał od Komisji Ligi po kieszeni za to, że pojechał do PZPN. Przecież to się w głowie nie mieści. Podobnego cyrku nie zrobiliby ani w Zalewskim, ani w Koronie, ani nawet w Monte Carlo. Dziesięć tysięcy złotych kary. Śląsk wnioskował o… trzydzieści. Miłosierna Komisja Ligi spuściła z tonu, ale sam fakt, że przyklepała roszczenia klubu jest jakimś nieśmiesznym żartem. Plaku stawiał się na każdym zebraniu, a PZPN o terminie informował i piłkarza, i klub z tygodniowym wyprzedzeniem. Dodatkowego maila do Śląska wysyłał też sam piłkarz, tak na wszelki wypadek. Wtedy zrobił podobnie, w dzień poprzedzający, ok. 19. Nie stawił się na porannym treningu, bo – jak mniemamy – prawdopodobnie nie opanował jeszcze umiejętności bilokacji. Na temat sprawy można mieć różne zdania. Że leser, że co to za niewolnik za kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie, ale ta kara, kompletnie bezpodstawna, powinna być szokująca dla obu stron.

Wczoraj Przegląd Sportowy podał informację o tym, że Komisja Ligi obciążyła Albańczyka łączną kwotą 40 tys. złotych za udzielenie niewygodnego dla klubu wywiadu dla Sport.pl – podkreślmy – już po rozwiązaniu kontraktu. Potem sprawę sprostowano, ale i tak wydała się nam na tyle dziwna, że zadzwoniliśmy do prawnika Plaku – Marcina Kwietnia.

Reklama

Krótka zajawka dla tych, którzy nie czytali wspomnianego wywiadu. Plaku wypłakał się, opowiadając o tym, że był niewolnikiem Śląska. Że nie chciał rozwiązać, ani obniżyć kontraktu i za to został zesłany karnie do klubu Kokosa, gdzie kazano mu stawiać się w klubie codziennie o 7:15 rano na treningi indywidualne, podczas których biegał po 10km. Brał też udział w akcjach marketingowych, rozdając klubowe gazetki i tak dalej…

– Rzeczywiście, kara została nałożona, ale nie ma to nic wspólnego z żadnym wywiadem. To jakaś kompletna bzdura. W czasie obowiązywania kontraktu zawodnik nie rozmawiał z prasą, bo znał zapisy kontraktu i wiedział czym to grozi. Umowa została rozwiązana nie na warunkach klubu, a przez PZPN, więc mój klient ma prawo do wyrażania opinii jak każdy wolny człowiek – mówi.

Z naszych informacji wynika, że w jednej z propozycji ugodowych Śląsk zawarł punkt zabraniający wypowiadania się na temat klubu, pod groźbą kary 100 tys. zł., ale ostatecznie do porozumienia nie doszło.

Okazuje się, że klub wnioskował do Komisji Ligi o łączną karę 80 tys. zł. za cztery czyny z czasu, kiedy Plaku obowiązywał jeszcze kontrakt. Ostatecznie stanęło na wspomnianych 40 tys. zł. W całości oddalone zostało roszczenie o karę 10 tys. zł. za publikację absurdalnego planu treningowego na Facebooku. Zatwierdzone sankcje to:

– 20 tys. zł. za spóźnienie się na trening
– 10 tys. zł. za wyjazd na posiedzenie Izby Rozwiązywania Sporów Sportowych przy PZPN (Śląsk wnioskował o 30 tys.)
– 10 tys. zł. za niesportowe zachowanie na jednym z treningów

Od drugiej i trzeciej prawnik Plaku zapowiada odwołanie. – Jest to werdykt nieprawomocny i sprawę skierujemy do Najwyższej Komisji Odwoławczej, szczególnie w zakresie tej drugiej kary. Moim zdaniem nie można karać zawodnika za to, że pojechał na posiedzenie we własnej sprawie, a klub o tym posiedzeniu był zresztą poinformowany.

Reklama

Lista zarzutów pod względem traktowania zawodnika jest długa i poparta papierami. – W ostatnich latach w Śląsku nie było piłkarza, który przez tak długi okres trenowałby indywidualnie. A nie było do tego żadnych podstaw. Według zawodnika nie istnieją żadne badania zawodnika wskazujące na to, że jego poziom sportowy był niższy, niż wcześniej. Plaku takie zachowanie odebrał jako szykanowanie.

Właśnie dlatego zawodnik i jego pełnomocnik nie zgadzają się z decyzją o rozwiązaniu kontraktu bez orzekania o winie. Są przekonani, że wyższe instancje – jeśli nie w Polsce, to w Lozannie – przyznają im rację. – Nie przyjmuję możliwości przegranej. Argumenty są po naszej stronie – kończy.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...