Reklama

Rotor znika z mapy. Kolejna mundialowa arena w mieście bez piłki

redakcja

Autor:redakcja

13 kwietnia 2015, 16:27 • 3 min czytania 0 komentarzy

Brazylijskie areny mundiali są dzisiaj pośmiewiskiem. Tylko w takich kategoriach należy bowiem rozpatrywać fakt, że na jednej z nich urządzono zajezdnię autobusową, inna wciąż jest niedokończona i planów jej ukończenia nie ma, bo byłoby to nieopłacalne, a Manaus za grubą kasę ściąga na Arena Amazonia brazylijskich gigantów futbolu, by chociaż tak czasem kolosalny obiekt się zapełnił. Chyba powstaje właśnie nowa, świecka tradycja mistrzostw, bo Rosjanie idą tą samą ścieżką.

Rotor znika z mapy. Kolejna mundialowa arena w mieście bez piłki

W Wołgogradzie stawiany jest stadion za blisko czterysta milionów dolarów, na którym po imprezie nie zagra nikt. Miejscowy Rotor, i tak cienko przędący na poziomie trzeciej ligi, właśnie zupełnie wyleciał w powietrze. Kolejny raz.

Volgograd_1780282i

Lokalizacja efektowna, trzeba przyznać

188251226

Reklama

Pytacie: gdzie to w ogóle jest? Już tłumaczymy

Być może pamiętacie ten klub, w latach dziewięćdziesiątych miał naprawdę rozsądną drużynę, jedną z najlepszych w Rosji. Tłukł się ze Spartakiem w lidze, dwa razy zgarnął wicemistrzostwo, potrafił poszaleć w pucharach. O jego sile przekonała się Odra, ale przede wszystkim Rotor wykręcił wynik, który na zawsze przeszedł do historii rosyjskiej piłki: oto bowiem w 1995 z kwitkiem odprawił United. 0:0 u siebie przy trzydziestu tysiącach widzów, a potem 2:2 na Old Trafford, gdzie wyrównującą bramkę dla Czerwonych Diabłów strzelił… Peter Schmeichel. Tak, to nie był zwyczajny dwumecz, w Rosji wciąż pamiętają o tamtych emocjach i – jeśli wierzyć doniesieniom rosyjskiej prasy – śmierć Rotoru nie jest kibicom obojętna. Nie znika anonimowy klub, ale zasłużona dla nieco nowszej historii tamtejszego futbolu marka.

Mecz z Odrą. Do przerwy 3:1, na koniec 3:4

Chyba nie wstyd, skoro niedługo wcześniej Rotor puknął Man Utd

Reklama

O co poszło? O to co o zawsze, czyli o kasę. Rotor od lat balansował na krawędzi, po spadku z Premier Ligi (2004 rok) nawet nie przystąpił do procesu licencyjnego, tylko wycofał się, a zostawił wyłącznie zespół rezerw. Te później przemianowano na pierwszą drużynę, by w 2009 znów musieć szukać prawnych wybiegów, aby uniknąć długów (powstał FC Rotor). Rok temu z pamiętanym z Lechii Ivansem Lukjanovsem w składzie spadli z drugiej ligi, a kilka dni temu ogłosili wycofanie się z trzeciej.

Tak jest, Rotor nie ma kasy, by na bieżąco finansować grę na trzecim poziomie rozgrywkowym, a niedługo będzie miał ultranowoczesny stadion za czterysta baniek. Kto będzie go utrzymywał? Na pewno nie klub, bo klub nie jest w stanie utrzymać sam siebie i zgrai półamatorów. Obowiązek spadnie więc pewnie na miasto, które dostanie od rządzących piękny, diabelnie kłopotliwy, niechciany i generujący gigantyczne koszty prezent. Dodajmy, że sytuacja z Wołgogradu odosobniona nie jest, bo wystarczy wspomnieć, że wciąż dzielnie broni się kandydatura Kaliningradu jako miasta mistrzowskiego.

Rosyjskie absurdy na pewno jednak nas nie martwią, ich problemy naszymi nie są. Skoro już FIFA upiera się by wcisnąć im tę prestiżową imprezę, to na pewno nie popłaczemy się jeśli Rosjan jej organizacja uderzy po kieszeni.

Najnowsze

Ekstraklasa

Kolejne ważne decyzje w Białymstoku. Podstawowy obrońca z nową umową

Bartosz Lodko
1
Kolejne ważne decyzje w Białymstoku. Podstawowy obrońca z nową umową

Komentarze

0 komentarzy

Loading...