Próbowali prośbą i groźbą. Nawet pofatygowali się na trening, żeby przekazać kilka niezbędnych wskazówek. Nie poskutkowało. Kibice GKS-u Bełchatów robią co mogą, żeby zmobilizować piłkarzy do lepszej gry, a ci ciągle swoje. Jacyś niereformowalni. Przegrana ze znakomitym, ale wciąż ostatnim w tabeli Zawiszą, była już piątą z rzędu i przelała przysłowiową czarę goryczy. Po meczu trybuny posunęły się do środków ostatecznych, rozbierając piłkarzy z koszulek.
W drugiej połowie zwinęli flagi i przestali dopingować, ale i to nie pomogło, bo po przerwie kolejną bramkę dorzucił Mica. „Po meczu jak zapewne większość z Was widziała piłkarzom zostały zabrane koszulki, w obecnej formie niestety nie są oni godni do reprezentowania barw Górniczego Klubu Sportowego stąd podjęte zostały takie kroki” – czytamy na facebookowym fanpage’u kibiców.
„Zostały zabrane koszulki”. Ot tak, po prostu. Najnormalniejsza rzecz na świecie. Niżej całość przepełnionego emocjami oświadczenia.
Domyślamy się, że po tak ewidentnym kopniaku od życia Bartosz Ślusarski siedzi teraz zamknięty na klucz w pokoju, rozmyślając nad sensem swojej egzystencji, a Adrian Basta leży na kanapie u zaufanego psychologa. Logika podpowiada, że po dwóch-trzech zwycięstwach znów staną się godni, więc koszulki powinny zostać zwrócone. Nic z tego, bo zostały wystawione na licytację. Jak na razie najwięcej dają za tą Ślusarskiego – cena dobiła do 300zł. Jeśli jeszcze się nie zdecydowaliście, a chcecie przylansować na mieście, to już ostatnie dzwony.