Reklama

Lećcie z tej ligi, bo już żal patrzeć

redakcja

Autor:redakcja

10 kwietnia 2015, 19:20 • 3 min czytania 0 komentarzy

To miał być – jak zapowiadał Robert Podoliński – mecz o dziewięć punktów. Starcie, które miało pokazać, czy Cracovia faktycznie walczy o utrzymanie, czy funkcjonuje w tej lidze wyłącznie jako stały dostarczyciel szydery. I pokazało. Z „Pasami” trzeba powoli zacząć się żegnać, a trenerzy z zaplecza ekstraklasy mogą w wolnej chwili odpalać spotkania drużyny Podolińskiego. Przydadzą się jako materiał poglądowy w kontekście przyszłego sezonu, bo znając życie, zmieni się niewiele. To znaczy – prędzej czy później (raczej prędzej) z roboty wyleci trener, a niezdary, które dostały w kontrakcie abonament na grę pozostaną i dalej będą się kompromitować. 

Lećcie z tej ligi, bo już żal patrzeć

„Nie opuszczaj treningów, bo będziesz jak Żytko”. „Ucz się, bo skończysz jak Rymaniak”. „Myśl na boisku, bo będziesz Marciniakiem”. Takie komendy powinny na stałe funkcjonować w grupach juniorskich Cracovii. Zawodników, którzy są – jak to brzmi?! – na szczycie, powinno się pokazywać w instruktażach, jak nie grać, jak się nie poruszać i jakich decyzji nie podejmować. Ku przestrodze, dla potomnych, by po prostu uniknąć wypuszczania w świat tak wybrakowanych produktów. Tu nie pomoże żaden trener. Nie pomoże żadna taktyka. Żadne transfery z przodu nic nie dadzą, dopóki defensywa będzie opierać się na takich osobnikach.

Robert Podoliński nie jest bez winy. Z nieskrywaną ciekawością wyczekiwaliśmy pracy tego obiecującego – wszystko na to wskazywało – szkoleniowca w Ekstraklasie. Dziś widać jedno – Cracovia za jego kadencji się dusi. Zjada własny ogon. Nie jesteśmy zwolennikami przedwczesnego zwalniania trenerów, ale ta drużyna z kolejki na kolejkę – może od biedy nie licząc poprzedniego meczu – wygląda coraz mizerniej, tymczasem trener nie wyciąga żadnych wniosków. Boki obrony – Rymaniak i Marciniak. Środek? Pogroził Podoliński palcami Żytce, zesłał do rezerw, po czym natychmiast przywrócił. I – jak można było się spodziewać – wróciło dno. Dno dna. Gwarancja wpierdolu. Dwie akcje w pierwszej minucie, kilka rajdów Wdowiaka (w tym pudło na pustą), tradycyjna harówka Rakelsa między formacjami i tyle. Już nawet ten Covilo, niby ostoja spokoju, wyglądał na całkowicie podminowanego, widząc, co się – za przeproszeniem – odwala za jego plecami.

Ruch zrobił z Cracovii miazgę. Ruch – jedna z najbiedniejszych i najsłabszych drużyn Ekstraklasy – Cracovię skompromitował. Zmiażdżył. Niemal każda akcja kończyła się dla obrony “Pasów” hańbą. Czy to lewą, czy to prawą, czy przez środek – efekt taki sam. Gong w łeb. Kuświk, Gigołajew, Starzyński, a potem już luzik. Oszczędzanko na następną kolejkę. Imponująco na tym tle – poza strzelcami bramek – wyglądał przede wszystkim Babiarz, który w przeciwieństwie do masy środkowych pomocników, uchodzących za utalentowanych, ma tę fajną cechę, że potrafi zaskoczyć prostopadłym podaniem i kiedy już złapie „flow”, to szuka takiego passa przy większości akcji. Kończy się to – wiadomo – czasem stratą, ale grając z rywalem tej „klasy”, można sobie na to pozwolić.

Cracovię – jeżeli ostatecznie spadnie – żegnamy bez żalu. Utrzymywanie takich pracowników na tym poziomie zaburza cały ekosystem. Pokazał to Ruch, pokazali Błękitni. Pokazałby też pewnie co drugi drugoligowiec.

Reklama

xa4K6m0

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Co z Bukayo Saką? Trener Arsenalu przekazał nowe informacje

Bartosz Lodko
0
Co z Bukayo Saką? Trener Arsenalu przekazał nowe informacje

Komentarze

0 komentarzy

Loading...