Reklama

Jutro do pracy, a dziś… gra o finał Pucharu Polski z Błękitnymi

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

09 kwietnia 2015, 06:58 • 12 min czytania 0 komentarzy

“Strażak, kierowca i więzienny strażnik jadą do Poznania po największą sensację w Pucharze Polski ostatnich lat. Drugoligowiec ze Stargardu Szczecińskiego wygrał pierwszy półfinał 3:1. Takie historie niemal się już nie zdarzają. Drugiego w ekstraklasie Lecha dzieli od siódmych w II lidze Błękitnych 38 miejsc. (…) Najlepiej zarabiający piłkarz Lecha – ostatnio rezerwowy – Vojo Ubiparip dostaje 180 tys. euro rocznie. W Błękitnych najwyższa pensja to 3 tys. zł brutto miesięcznie. Budżet klubu z Poznania to 55 mln zł rocznie. – Starczyłby nam na 25 lat – mówi prezes Błękitnych Zbigniew Niemiec, który zarządza 1,8 mln zł budżetu”. Czytamy dziś w Gazecie Wyborczej, ale w każdym tytule prasowym dominują Błękitni.

Jutro do pracy, a dziś… gra o finał Pucharu Polski z Błękitnymi

FAKT

Co słychać u Łukasza Piszczka? Chcę być gotowy na Gruzję – mówi.

Image and video hosting by TinyPic

Kuba Błaszczykowski był po długiej kontuzji i też sporo dochodził do siebie. Jak pan ocenia jego grę obecnie?
– W ostatnich tygodniach prezentuje się już bardzo dobrze i nie byłem zdziwiony, ze grał od początku przeciw Bayernowi.

Reklama

Brakowało go przeciw Irlandii?
– To nie pytanie do mnie.

No właśnie, kto ma rację w sprawie Kuby?

To był koronny argument Adama Nawałki (58 l.), gdy tłumaczył brak powołania dla Jakuba Błaszczykowskiego (30 l.) na marcowy mecz z Irlandią (1:1). Selekcjoner reprezentacji Polski uznał, że Kuba nie był przygotowany fizycznie do takiego występu. Zdecydowanie innego zdania w tej kwestii jest jednak szkoleniowiec Borussii Dortmund Juergen Klopp (48 l.). Trener BVB wystawił Kubę we wtorkowym spotkaniu 1/4 finału Pucharu Niemiec z Hoffenheim (3:2 po dogrywce) i nasz zawodnik zagrał aż 120 minut, będąc jednym z lepszych na boisku. Trzeba zatem zadać pytanie, kto się myli? Nawałka czy Klopp? Bo przecież w kilka dni Błaszczykowski nie byłby w stanie nadrobić wszystkich zaległości, które wskazywał selekcjoner biało-czerwonych.

Historia Błękitnych wciąż nie ma zapisanej ostatniej strony. Dziś śnią o Nardowoym.

Kiedy Marek Ufnal (38 l.) na początku sezonu powiedział w wywiadzie, że chciałby zagrać w finale Pucharu Polski, z bramkarza Błękitnych Stargard Szczeciński nabijali się nawet koledzy z zespołu. Teraz nikt się nie śmieje a drugoligowca od występu na Stadionie Narodowym dzieli rewanż z Lechem. (…) – My swoje zrobiliśmy. Teraz niech martwi się Lech, bo oni muszą, a my możemy osiągnąć dobry wynik – przekonuje w rozmowie z Faktem lewy obrońca Ariel Wawszczyk (24 l.). Stargard Szczeciński oszalał na punkcie Błękitnych. Przy dworcu kolejowym wywieszono baner z podziękowaniami dla zawodników, a dwa tysiące biletów na mecz rewanżowy rozeszło się w kilka godzin.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Najskuteczniejsze duety w Ekstraklasie, czyli dwójki, które w lidze są najcenniejsze.

Jagiellonia ma najskuteczniejszy duet napastników w ekstraklasie. Mateusz Piątkowski (31 l., 14 goli) i Patryk Tuszyński (25 l., 9 goli) raz zdobyli już w tym sezonie 22 bramki. Podobnym wynikiem mogą pochwalić się Paweł Brożek (31 l., 14 goli) i Semir Stilić (27 l., 8 goli), ale w wiślackiej dwójce tylko ten pierwszy jest napastnikiem. Gra na dwóch typowych snajperów to przeżytek w ekstraklasie. Większość zespołów gra ustawieniem 4-2-3-1, gdzie odpowiedzialność za zdobywanie bramek spada na jednego, najbardziej wysuniętego zawodnika.

Najskuteczniejsze pary:
22 bramki: Piątkowski i Tuszyński
22 bramki: Brożek i Stilić
21 bramek: Flavio Paixao i Pich
17 bramek: Kuświk i Starzyński
17 bramek: Wilczek i Szeliga
17 bramek: Robak i Zwoliński
16 bramek: Sa i Duda

GAZETA WYBORCZA

Tematem numer 1 dzisiejszy mecz Lecha. Wielki błękit w Poznaniu.

Image and video hosting by TinyPic

Strażak, kierowca i więzienny strażnik jadą do Poznania po największą sensację w Pucharze Polski ostatnich lat. Drugoligowiec ze Stargardu Szczecińskiego wygrał pierwszy półfinał 3:1. Takie historie niemal się już nie zdarzają. Drugiego w ekstraklasie Lecha dzieli od siódmych w II lidze Błękitnych 38 miejsc. Poznaniacy mierzą w mistrzostwo, chcieliby regularnie grać w fazie grupowej Ligi Europy. Zespół ze Stargardu Szczecińskiego ma niewielkie szanse na awans do I ligi. Najlepiej zarabiający piłkarz Lecha – ostatnio rezerwowy – Vojo Ubiparip dostaje 180 tys. euro rocznie. W Błękitnych najwyższa pensja to 3 tys. zł brutto miesięcznie. Budżet klubu z Poznania to 55 mln zł rocznie. – Starczyłby nam na 25 lat – mówi prezes Błękitnych Zbigniew Niemiec, który zarządza 1,8 mln zł budżetu. – W czwartek mam wolne, ale w piątek idę do pracy. Daleko z Poznania nie jest, więc nie ma żadnego problemu. Do tej pory godziłem obowiązki służbowe z graniem i w przyszłości też tak będzie – mówi Robert Gajda, napastnik i pracownik biurowy zakładu energetycznego w Stargardzie Szczecińskim. Obok niego na boisko wybiegną strażak (Tomasz Pustelnik), kierowca zatrudniony w domu dziecka (Maciej Więcej) i strażnik w miejskim areszcie (Marek Ufnal).

Takie historie niemal już się nie zdarzają? To przypominamy jedynie, że trzecioligowa Arminia Bielefeld weszła wczoraj do półfinału Pucharu Niemiec, pokonując trzecią w Bundeslidze Borussię Moenchengladbach… Tymczasem Lech nie wyobraża sobie kolejnej wpadki.

– Nie interesuje mnie, co myślą rywale. Nie wnikam w ich ambicje i marzenia. Interesuje mnie wyłącznie Lech. Nie odpadniemy – mówi kapitan Lecha Łukasz Trałka przed rewanżem półfinału Pucharu Polski z Błękitnymi Stargard Szczeciński. (…) – Nie dziwię się obawom. Rzeczywiście, w przeszłości graliśmy takie mecze, ale to się skończyło. Jestem pewien tej drużyny – mówi Trałka. 31-letni pomocnik jest kluczowym piłkarzem Lecha. Bez niego Lech wygrał tej wiosny jedynie ze Zniczem Pruszków. Trałka nie tylko nieustępliwie gra w środku pola, ale jest też charyzmatycznym liderem zespołu, a właśnie charyzmy brakuje w zespole z Poznania najbardziej. – Trudno przecenić jego rolę. W szatni to on jest dyrygentem orkiestry – mówi trener Lecha Maciej Skorża. – Będę się starał, aby w przyszłości takich piłkarzy było u nas jak najwięcej. W pierwszym meczu w Stargardzie Trałki zabrakło. Trener Skorża tłumaczył porażkę brakiem spokoju, zimnej głowy. Teraz ma być inaczej. – Potrzebujemy dwóch goli, ale równie dobrze możemy je strzelić na początku, jak i w ostatnich minutach – dodaje Skorża, sugerując, że kondycja fizyczna obu ekip może mieć kapitalne znaczenie dla wyniku. Błękitni niewątpliwie będą musieli biegać za Lechem, który zmusi ich do obrony. Jak to wytrzymają?

SUPER EXPRESS

Kuba Błaszczykowski udowodnił Nawałce, że jest gotowy na kadrę. Pisaliśmy o tym we wtorkowy wieczór po Pucharze Niemiec, dlatego ten tekścik pomijamy. Natomiast tego, jak żona tenera Błękitnych Stargard Szczeciński katuje piłkarzy – nie znamy.

Trener Błękitnych Krzysztof Kapuściński (34 l.) denerwuje się, kiedy jego drużynę nazywa się pół albo całkowicie amatorską. – Trenujemy tak samo często i intensywnie jak piłkarze zawodowi z Ekstraklasy. Jedyne co nas różni, to fakt, że nie mamy w sztabie trenera bramkarzy i na odpowiednio wysokim poziomie opieki lekarskiej i odnowy biologicznej – mówi Kapuściński. Lukę w sztabie szkoleniowym Kapuściński zapełnił… swoją żoną, która prowadzi zajęcia fitness z piłkarzami. – Zawodnicy często nazywają mnie trzecim trenerem – mówi pani Katarzyna, absolwentka Instytutu Kultury Fizycznej w Szczecinie, która od sześciu lat „męczy” piłkarzy różnymi ćwiczeniami.

Image and video hosting by TinyPic

Grzegorz Sandomierski przyznaje w wywiadzie: Rumak natchnął nas wiarą.

Wiosną jesteście niepokonani, zdobyliście 17 punktów w siedmiu meczach. Po dwóch bezbramkowych remisach wygraliście pięć meczów z rzędu. Jak wy to robicie?
– Sam jestem w szoku, aż trudno uwierzyć, że tak to wygląda. Mało kto spodziewał sie, ze będziemy wygrywać mecz za meczem. Jesień była katastrofalna, dlatego zimą w drużynie dużo się pozmieniało. Zostali tylko zawodnicy, którzy byli gotowi podjąć się tego trudnego wyzwania. To podziałało. Teraz trzeba jeszcze bardziej docisnąć żeby na koniec sezonu i powiedzieć sobie „Zrobiliście dobrą robotę”.

(…)

Jaką rolę w tym sukcesie odgrywa trener Mariusz Rumak?
– Kluczową. Nastawił nas pozytywnie, tchnął w drużynę wiarę. Udowadniał, ze z tak opłakanej sytuacji można się wygrzebać. Widać było, że on w to wierzy, a to bardzo ważne dla drużyny. Nie ma teraz opcji, żebyśmy popadli w samozachwyt. Przecież my nawet nie jesteśmy jeszcze w połowie drogi!

RZECZPOSPOLITA

Jedna propozycja na dziś, z zagranicy. Duch Rafy krąży nad Etihad.

W niedzielne popołudnie derby Manchesteru na Old Trafford. Być może ostatnie dla Manuela Pellegriniego. Liczby nie kłamią: City w 2015 roku wygrało tylko sześć meczów, trzy zremisowało, siedem przegrało. Pierwszy raz od 16 miesięcy spadło w tabeli Premiership za sąsiadów z Manchesteru. Lepszy bilans przed rokiem miał nawet David Moyes, który w drugiej połowie kwietnia z hukiem wyleciał z United. Arabscy właściciele City nerwowych ruchów na razie się wystrzegają, Pellegrini może opowiadać, że nie boi się o swoją głowę, ale jeśli nie zwycięży w niedzielę na Old Trafford, chyba nic już go przed zwolnieniem nie uratuje. – City ma problem mentalny – uważa były obrońca reprezentacji Anglii, a obecnie telewizyjny ekspert Gary Neville. – Nie potrafi udźwignąć sukcesu. Nie jest w stanie przebrnąć przez 1/8 finału Ligi Mistrzów, nie daje rady obronić tytułu. Znalazło się na szczycie i to mu wystarczyło, a to najgorsza rzecz z możliwych. Angielska prasa do spółki z bukmacherami szuka człowieka, który tchnąłby nowe życie w starzejącą się jedenastkę z Etihad. Na giełdzie nazwisk, obok m.in. Carla Ancelottiego i Pepa Guardioli, pojawił się Rafa Benitez, który po sezonie odejdzie z Napoli.

SPORT

Taką okładkę serwuje nam Sport.

Image and video hosting by TinyPic

O tym, że Gwaze i piłkarze Piotrków zostali pobici, przytoczymy w Przeglądzie Sportowym. Tutaj sam komentarz Roberta Warzychy do sprawy. Mówi krótko:Skandal!

 

Jak skomentować to, co przytrafiło się graczom z Piotrówki w Strzelcach Opolskich?
– To oczywiście skandaliczne wydarzenie, które trzeba potępić! Jeżeli chcemy, żeby za granicą traktowano nas dobrze, to tak samo powinniśmy traktować obcokrajowców w Polsce. W XXI wieku takie zdarzenia nie maja prawa się wydarzyć. Potem, kiedy wyjeżdżamy do innych krajów, to dziwimy się, że źle na nas patrzą.

Image and video hosting by TinyPic

Piękny sen Błękitnych. Dziś czytamy o nich wszędzie.

Bohaterem pierwszej potyczki z Lechem był 32-letni obrońca Tomasz Pustelnik, który jest wychowankiem Błękitnych, zaś „w cywilu” strażakiem. To były jego pierwsze gole w Pucharze Polski, wcześniej na listę strzelców wpisywali się koledzy. – Cały czas mamy szacunek dla Lecha Poznań – w słowach piłkarza drużyny ze Stargardu Szczecińskiego nie ma cienia bufonady czy nadmiernej pewności siebie. – To nie przypadek, że ta drużyna jest wiceliderem ekstraklasy. Nie pękamy i jestem pewien, że będziemy walczyć jak równy z równym. Do Poznania jedziemy spełnić nasz sen o finale. Na pewno nie będziemy się tylko bronić, zaś wynik będzie sprawą otwartą.

Co ciekawego w lidze?
– Rycerz wiosny, czyli Tarasiewicz
– Grodzicki wróci do składu Ruchu?
– Efektów pracy Latala na razie nie widać

Image and video hosting by TinyPic

Wielkanocne jaja w lidze – jeszcze ten tekst i przechodzimy do PS.

Któż mógł się spodziewać, że Korona – na Boże Narodzenie trzynasta w tabeli, i niepewna finansowania na kolejny rok – na Wielkanoc będzie drugim zespołem bez porażki w 2015 roku, z ledwie punktem straty do grupy mistrzowskiej? Po siedmiu jesiennych kolejkach kielczanie – z ledwie jednym punktem – zamykali ligową stawkę. Siedem spotkań Anno Domini 2015 to 13 punktów i całkiem realna szansa na znalezienie się po sezonie zasadniczym w czołowej ósemce… – Może mi się nie podobać fakt, że dziś Korona to zaledwie trzech Polaków i reszta obcokrajowców; nie mogę jednak nie docenić roli trenera Ryszarda Tarasiewicza w przemianie wizerunku tej drużyny na boisku – mówi Grzegorz Piechna, były król strzelców ekstraklasy w barwach kielczan.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Oto okładka.

Image and video hosting by TinyPic

Zaczyna się jednak tekstem o wielkim tygodniu Błękitnych.

Zwycięstwo nad zespołem wicemistrza Polski na własnym, wypełnionym do ostatniego miejsca na stadionie – tak rozpoczął się najbardziej szalony tydzień w życiu piłkarzy Błękitnych Stargard Szczeciński. Po wygranej z Lechem 3:1 w pierwszym meczu półfinałowym Pucharu Polski na punkcie drugoligowców oszaleli kibice, władze miasta i dziennikarze ogólnokrajowych mediów. – Woda sodowa? Spokojnie, nam to nie grozi – przekonuje lewy obrońca rewelacji rozgrywek Ariel Wawszczyk. – Wstałem jakby nigdy nic. Zupełnie nie czułem, że akurat dzisiaj może zdarzyć się coś wyjątkowego. Dopiero kiedy dojechałem na stadion i zobaczyłem gromadzący się przed wejściem tłum fanów, dotarło do mnie, że to jest ten dzień – opowiada o dniu, w którym Błękitni przybliżyli się do finału Pucharu Polski, środkowy obrońca Patryk Baranowski, który miał asystę przy golu Łukasza Kosakiewicza w meczu z Kolejorzem.

Image and video hosting by TinyPic

Pomocnik w roli snajpera, czyli – na problemy Hamalainen.

W rewanżu z Błękitnymi Kolejorz potrzebuje goli. Trener nie może liczyć na napastników. Każdy z nich ma bowiem jakieś problemy. Na pewno zabraknie podstawowego atakującego Zaura Sadajewa, który tydzień temu w przegranym 1:3 meczu w Stargardzie Szczecińskim zarobił dwie żółte kartki i musi pauzować. Z kolei Dawid Kownacki ma problem z mięśniem czworogłowym i właściwie nie ma szans, żeby zdążył się wykurować. Jest jeszcze Vojo Ubiparip, ale on wiosną jest w słabej formie. (…) A wtedy cała nadzieja w Kasperze Hamalainenie, który jest ofensywnym pomocnikiem, ale już grał w tym sezonie na szpicy. Jest zresztą najskuteczniejszym z lechitów – we wszystkich rozgrywkach wbił już 9 goli. Teraz od jego postawy w dużej mierze zależy awans Lecha do finału na Stadionie Narodowym.

Image and video hosting by TinyPic

Gwaze został napadnięty przez rasistów.

Znamy coraz więcej szczegółów z rasistowskiego ataku i pobicia w Strzelcach Opolskich czarnoskórych piłkarzy LZS Piotrówka. Przypomnijmy, po sobotnim czwartoligowym spotkaniu u siebie z OKS Olesno (1:2), grupa zawodników poszła do jednego z lokali w Strzelcach, gdzie zawodnicy na co dzień mieszkają. Tam zaczepieni zostali przez grupę chuliganów. Najpierw byli obrażani, a potem doszło do rękoczynów. Najbardziej oberwało się Kameruńczykowi Ericowi Tala. Okazuje się, że pobito nie tylko zawodników LZS Piotrówka. Wśród poszkodowanych graczy znalazł się też pomocnik Górnika Dzikamai Gwaze! – W sobotę po treningu rano pojechałem na ligowy mecz Piotrówki. Po spotkaniu poszliśmy do lokalu w Strzelcach coś zjeść. Wtedy zaatakowała nas grupa chuliganów. Też pierwszy raz doświadczyłem takiego ataku – mówi nam Gwaze. Piłkarz dostał od chuliganów, najprawdopodobniej pseudo fanów Odry Opole, w głowę.

Wszystko wskazuje na to, że Śląsk chybił z transferami.

Cały czas brakuje nam jakości. Mamy ambitny zespół, ale decyduje dyrygent, który jest na boisku – mówi trener Tadeusz Pawłowski, który z utęsknieniem wyczekuje momentu, gdy kurek z pieniędzmi w klubie zostanie odkręcony. Zimą do drużyny Śląska dołączyło aż sześciu zawodników, ale większość z nich nic w tym sezonie nie wskóra. Od kiedy przy Oporowskiej prezesuje Paweł Żelem, klub nie wydał złotówki na realizację transferu definitywnego. Jedyne pieniądze, które miały pójść w obieg, to te przeznaczone na prowizje menedżerskie i ekwiwalenty za wyszkolenie młodocianych graczy. Wariant oszczędnościowy włączono nawet w styczniu, choć wydawało się, że część pieniędzy ze sprzedaży Sebastiana Mili zostanie zamieniona na następcę wartościowego gracza. Nic z tych rzeczy. Suma 1,3 miliona złotych, które zarobił Śląsk, niemal w całości będzie przekazana na spłatę 12-milionowej pożyczki wobec miasta. W tej sytuacji wypada tylko współczuć Pawłowskiemu, który pracuje w ekstremalnie trudnych warunkach. Na przestrzeni ostatnich dziewięciu miesięcy z jego zespołu wypadli: wspomniany Mila, Dalibor Stevanović, Przemysław Kaźmierczak, Adam Kokoszka oraz Marian Kelemen. Po sezonie niemal na pewno z klubem pożegna się kolejny lider drużyny – Marco Paixao. – Już nawet nie chcę wymieniać tych zawodników, ale proszę spojrzeć, ile jakości nam ubyło. W dodatku na początku wiosny straciłem Mariusza Pawełka i Lukaša Droppę – dodaje Pawłowski, który co pół roku musi budować nowy kręgosłup zespołu.

I jeszcze jeden fragment rozmowy z Piszczkiem. Chce już wrócić do kadry.

Image and video hosting by TinyPic

Na czerwcowe starcie z Gruzją będzie pan już gotowy
– Chciałbym wrócić do kadry, ale to selekcjoner podejmie decyzję. Nie wiem, w jakiej będę formie po kontuzji, ile będę grał i czy w ogóle będę występował w klubie. Muszę jeszcze trochę poczekać. Do treningów z drużyną wrócę może za dwa, trzy tygodnie. Na razie zacząłem biegać. Po pięciu tygodniach przerwy potrzeba czasu, żeby wytrenować wytrzymałość. Noga jeszcze mnie trochę boli i przestaje dopiero po rozbieganiu. Potrzeba cierpliwości, więc nie wiem, kiedy dokładnie wrócę na boisko.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...