Był w tym sezonie moment, gdy spora część kibiców Barcelony pomstowała na Luisa Enrique. Pojawiały się głosy, że Hiszpan, mimo świetnej pracy, którą wykonał w Celcie Vigo, do trenowania tak wielkiego klubu się po prostu jeszcze nie nadaje. Bo skoro zawiódł w Romie, to czemu miałby sobie poradzić w stolicy Katalonii? Tymczasem minęło kilka miesięcy i teraz wygląda na to, że Enrique był właśnie takim trenerem, którego Blaugrana potrzebowała. Bo choć Barca nie gra równie pięknej piłki jak za czasów Guardioli, to stała się zabójczo cyniczna i pragmatyczna. I kroczy od zwycięstwa, do zwycięstwa.
Dwadzieścia jeden meczów i dwadzieścia wygranych. Tak wygląda niesamowita seria Barcelony w ostatnich tygodniach. Czy Luis Enrique stworzył Barcelonę porównywalną do tej, którą zbudował Pep Guardiola? Z jednej strony tak, z drugiej nie. Tak, bo Barca wygrywa z regularnością, jakiej nie doświadczała od bardzo dawna. Nie, bo nie gra w sposób porywający i piękny. Występów drużyny Enrique nie można określić jako ‘poezji w ruchu’. Oczywiście, oglądanie Barcy to nadal całkiem przyjemna sprawa, jednak obecnie jest to raczej kwestia indywidualnych popisów poszczególnych piłkarzy, niż genialnej współpracy całej drużyny w akcjach ofensywnych.
Dzisiaj popisali się przede wszystkim Leo Messi i Luis Suarez. Obaj wykorzystali moment nieuwagi obrońców i popisali się świetnymi uderzeniami po długim słupku. Tej klasy piłkarzom nie wolno zostawiać tyle wolnej przestrzeni, gdy mają piłkę – obrońcy Almerii na to pozwolili i zostali dwukrotnie skarceni. A skoro już o indywidualnościach mowa, to nie wypada nie wspomnieć o podaniu Xaviego przy bramce Marca Bartry. Dla hiszpańskiego rozgrywającego była to już dwusetna asysta w karierze (172 w Barcelonie, przy 28 dla reprezentacji Hiszpanii).
Bramka Bartry to zresztą kolejna oznaka zmian, które wprowadził w Barcelonie Luis Enrique – był to już 14 gol Barcy zdobyty w tym sezonie po stałym fragmencie gry. To, co w poprzednich sezonach często było piętą achillesową Blaugrany, w tym stało się jej bronią. Kolejna zmiana, kolejna oznaka tego, że Barcelona zmierza w kierunku piłkarskiego pragmatyzmu. Nie zawsze gra porywająco, zdarzają się mecze, w których sposób gry Barcy potrafi nudzić. Jednak drużyna Enrique doskonale zdobywa dominację nad rywalem i spokojnie wyczekuje, aż rywal popełni błąd. A potem te błędy bezlitośnie wykorzystuje.