Reklama

W Katowicach puszczają nerwy. Trudno się dziwić

redakcja

Autor:redakcja

07 kwietnia 2015, 13:38 • 4 min czytania 0 komentarzy

GKS Katowice. Swego czasu… Może nie gigant, ale firma bardzo solidna. Sporo kibiców, duże miasto, całkiem sympatyczny – jak na przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych – stadion. Od finału Pucharu Polski w 1985 roku do finału w 1997 GKS czterokrotnie zdobywał wicemistrzostwo, trzykrotnie trzecie miejsce, dołożył do tego dwa zwycięstwa w PP oraz dwa superpuchary. Zwycięstwa z Bordeaux, twarda walka z Benfiką… Jest co wspominać. Zresztą, także te ciężki czasy. Czwartą ligę po spektakularnym upadku, mozolny powrót na szczebel centralny, walkę z „okupantem”, Ireneuszem Królem.

W Katowicach puszczają nerwy. Trudno się dziwić

Odkąd w klub na poważnie weszło miasto, ratując tym samym GKS przed projektem „KP Katowice” – miało być różowo. Najpierw stabilizacja, regularne wypłaty i wysoki budżet, potem walka o upragniony powrót do krajowej elity. Powrót, na który czekają prężnie działający kibice, powrót na który gotowy jest bardzo rozwinięty dział marketingu, powrót, na który prawdopodobnie gotowe są również finanse klubu. Pisząc o GieKSie wielokrotnie puentowaliśmy – teraz brakuje im już tylko sukcesu na boisku.

No, jakby to ująć – nadal tak jest. GKS właśnie dostał w czapę w Suwałkach i osunął się na dwunaste miejsce w ligowej tabeli. Zamiast walki o awans – powoli trzeba zerkać za siebie. Spadek oczywiście katowiczanom nie grozi, ale rozdźwięk między oczekiwaniami a rzeczywistością jest większy niż w Poznaniu po meczu z islandzkimi studentami. Jakiś czas temu (w styczniu 2014 roku) byliśmy w Katowicach i podpytywaliśmy o awans.

Ustaliliśmy, że w Katowicach panuje lęk przed hasłem „Ekstraklasa, albo śmierć”, poznaliśmy doskonale przyczyny niechęci do zbyt szumnego obwieszczania walki o promocję do Ekstraklasy. Co jednak na ten temat sądzą w klubie? – Nie mamy wielkiego parcia: tu i teraz, ale z drugiej strony wszystko wskazuje na to, że jesteśmy już gotowi. Jasne, awans ma być częścią długofalowej strategii, a wtedy rok zwłoki nic nie zmienia, ale piłkarsko, organizacyjnie i kibicowsko nie odstajemy od klubów Ekstraklasy. Największą zaś stratą przy opóźnieniu awansu, byłoby zniknięcie tej całej otoczki, którą teraz dysponujemy – jest klub biznesu, wizja Ekstraklasy na 50-lecie, mocny skład, którego pewnie nie udałoby się utrzymać na kolejny sezon walki na zapleczu. Dlatego stawka jest mimo wszystko, naprawdę wysoka – tłumaczy Piotr Koszecki. Jeszcze bardziej asekuracyjnie wypowiada się Cygan. – Jeśli nie awansujemy, po prostu podejmiemy decyzję czy wzmocnić się i spróbować od razu zaatakować ponownie, czy dajemy sobie rok wytchnienia, układamy finansowo, pozbywamy się wszystkich długów i dopiero próbujemy wywalczyć Ekstraklasę. Nie ma obaw, że cokolwiek nie wypali, bo niczego nie mamy zamiaru robić na kredyt. Miasto gwarantuje stabilizację, niezależnie od tego, kiedy uda się wreszcie awansować.

Nie udało się w sezonie 2013/14. Teraz już wiemy, że nie uda się w sezonie 2014/15. Miała być stabilizacja, ale… Chyba zaczynają puszczać nerwy. Dziś klub wypuścił krótki i jasny komunikat.

Reklama

Zarząd GKS GieKSa Katowice S.A. informuje, że w związku z niezadowalającymi wynikami sportowymi I zespołu w rundzie wiosennej sezonu 2014/2015 postanawia nałożyć, zgodnie z obowiązującym w Klubie Regulaminem, karę finansową w wysokości 30 000 zł brutto na zawodników I zespołu.

Dodatkowo I zespół wraz ze sztabem trenerskim do końca rundy wiosennej sezonu 2014/2015 będzie ponosił koszty cashbacku dla osób, które zakupiły karnet. Jest to kwota odpowiednio 25% ceny jednostkowego biletu w karnecie za remis oraz 50% ceny jednostkowego biletu w karnecie za porażkę.

Przekaz prosty, jak pokonanie GKS-u w tym sezonie. Czy takie kary to dobra droga? Mamy mieszane uczucia, bo przed oczami mamy od razu cwaniaczków, którzy będą w ten sposób karać zawodników, którym zalegają z pensjami. Jesteśmy w stanie sobie wyobrazić prezesów, którzy w taki sposób będą straszyć „niepokornych”, którzy nie chcą podpisać tych słynnych ugód. Z drugiej strony jednak – piłkarze GKS-u Katowice nie zasługują w tym momencie na jakąkolwiek litość i nie zdziwiłoby nas nawet rozwiązanie kontraktów ze wszystkimi architektami tego cudownego wyniku GieKSy w tym sezonie.

A koniec końców… Chyba lepiej kara finansowa, niż – na przykład – trening z dyrektorem Grzegorzem Proksą…



Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...