Nieludzki, dziesięciogodzinny maraton uśmiechu z Ekstraklasą jeszcze trwa. Sporo dzieje się również w ligach zagranicznych, a – jakby tego było mało – nie można zapominać też o pierwszej lidze. Tam także się dziś działo. Naprawdę końska dawka spotkań, cała kolejka rozegrana jednego dnia. Potknięcia, strzelaniny, nieoczekiwane zwroty akcji, ludzkie dramaty, a gdzieś w tle, jako dodatek – futbol. Pierwsza liga po raz kolejny udowodniła, że jest stylem życia.
Skupiliśmy się dziś głównie na – cóż za niespodzianka! – meczach zespołów, które są poważnie zagrożone awansem. Widmo to aktualnie zagląda w oczy : Zagłębiu Lubin, Wiśle Płock i Termalice Nieciecza. Cała trójka mierzyła się dziś z niełatwymi przeciwnikami. Stomil, Dolcan i Arka. To nie są żadne leszcze.
Darujemy sobie chronologię, zaczniemy od meczu Stomilu z Zagłębiem. Długo się przed tym wzbranialiśmy, ale chyba najwyższy czas to napisać: w nowym sezonie Ekstraklasy co dwa tygodnie gościć będziemy w Lubinie. Dziś Zagłębie z łatwością przejechało się po zespole górnej połówki tabeli (4-1) i coraz wyraźniej widać, że pod względem sportowym przerasta pierwszą ligę o głowę. Owszem, drużynie Piotra Stokowca zdarzają się jeszcze wpadki – jak tydzień temu, bezbramkowy remis z Pogonią Siedlce – ale nie wyobrażamy sobie, że ekipa z takim potencjałem może mieć problemy z regularnym punktowaniem.
Spójrzmy na dzisiejszą ławkę drużyny z Lubina: Błąd, Bonecki, Hładun, Kubicki, Papadopulos, Przybecki, Stolarski. Niejeden zespół z Ekstraklasy chciałby się z Miedziowymi zamienić na rezerwę.
Sam mecz ze Stomilem bez większej historii. Zespół Mirosława Jabłońskiego boryka się ze swoimi problemy. W drużynie panuje mała epidemia, część piłkarzy leczy urazy, Stomil to solidna firma, ale niełatwo było sklecić zdrową jedenastkę na dzisiejsze spotkanie. Poza zrywami Kowala i Maczułenki, olsztynianie byli zupełnie niegroźni. Po nieco ponad 30 minutach było pozamiatane. Wiosną rozstrzelał się Łukasz Janoszka (dziś dwie bramki), po raz kolejny trafili również Krzysztof Piątek i Arkadiusz Woźniak.
Podsumowując, u Miedziowych wszystko gra i buczy. Ekstraklasa.
*
Zapewne jesteście ciekawi, co słychać w Niecieczy. Odpuszczają czy nie? Oglądaliśmy mecz z Arką i szczerze mówiąc – nie zauważyliśmy niczego podejrzanego. Ot, spotkały się dwa równe sobie zespoły, Termalica była trochę lepsza, ale nieskuteczna. Świetne zawody rozegrał Jakub Miszczuk, bramkarz Arki, to głównie dzięki niemu goście ruszyli w podróż powrotną z punktem. W pierwszej połowie odbił groźne strzały Paluchowskiego i Jareckiego, a w drugiej jeszcze trzykrotnie powtórzył ten manewr. Pokonał go tylko Dawid Plizga, który – tak swoją drogą – szybko odnalazł się na pierwszoligowych boiskach. Remis Arce uratował Marcjanik, wszystko dzięki parodii zakładania pułapki ofsajdowej zaprezentowanej przez obrońców z Niecieczy.
Arka Gdynia, całkiem uznana przecież firma, po raz pierwszy wywiozła punkty z Niecieczy. Za czwartym podejściem! Pierwsza liga nigdy nie przestanie nas zaskakiwać.
*
Szansy na odskoczenie od Termaliki nie wykorzystała Wisła Płock. Jej rywalem była rewelacja początku wiosennych zmagań, a mianowicie ekipa Dolcanu Ząbki. 1-1, podział punktów. Bramkę dla gospodarzy z Płocka strzelił Dimityr Ilijew, to czwarte trafienie Bułgara w tym sezonie. Wyrównał Michał Bajdur, który z bramą wjechał na pierwszoligowe boiska. Różnie układają się losy chłopaków, którzy nie przebili się w Legii, nierzadko okazuje się, że opowieści o ich rzekomym talencie są bajkami z mchu i paproci, ale Bajdurowi trzeba oddać, że bardzo szybko się zaaklimatyzował. Trzy bramki w pięciu meczach. Not bad.
Z tą Wisłą Płock to w ogóle ciekawa sprawa. Zespół Marcina Kaczmarka cierpi na dziwną niemoc w meczach na własnym boisku, na wyjazdach wygląda za to zdecydowanie lepiej. Popatrzmy na dorobek punktowy:
U siebie: 21 punktów w 12 meczach
Na wyjeździe: 27 punktów w 12 meczach
Ogółem – jak na ten moment – daje to miejsce premiowane awansem, ale wypadałoby też dać więcej powodów do radości własnym kibicom.
*
Co ciekawego na innych stadionach?
– w kratkę wiedzie się GKS-owi Tychy za kadencji Tomasza Hajty. Porażka, zwycięstwo, porażka, zwycięstwo, porażka… Ta dzisiejsza, z Flotą, jest dosyć wstydliwa. Za tydzień GKS gra z Chojniczanką, więc będzie okazja, by kontynuować zapoczątkowany trend. Zła wiadomość jest taka, że do utrzymania potrzebna będzie raczej seria zwycięstw…
– bardzo zły debiut w Bytovii zaliczył Tomasz Kafarski. Jego nowa drużyna przyjęła trójkę u siebie od Olimpii Grudziądz. Zespół z Bytowa to jedna z dwóch ekip (obok Pogoni Siedlce), które wiosną jeszcze nie wygrały.
– tydzień temu zdarzył się cud – Widzew w przekonującym stylu wygrał mecz w Olsztynie. Odżyły nadzieje na utrzymanie, lecz dziś wszystko wróciło do normy. 1-6 z Miedzią Legnica. Katastrofa. Mamy nadzieję, że przynajmniej „piłeczka fajnie chodziła”.