Reklama

Lechia wypowiedziała wojnę pustym trybunom

redakcja

Autor:redakcja

01 kwietnia 2015, 12:33 • 3 min czytania 0 komentarzy

Stadion Lechii może być albo jej atutem albo przekleństwem. Atutem stanie się, gdy regularnie zacznie się zapełniać w zauważalnym stopniu, bo choć sam w sobie efektowny, to puste trybuny podczas meczu nigdy nie będą wyglądać efektownie. A umówmy się: do tej pory często tak właśnie to wyglądało. Ci, którzy przyszli, byli niewidoczni na gigantycznej w skali Ekstraklasy arenie i choć zjawiali się w sile, która mogłaby wypełnić niemal w całości niektóre ligowe stadiony, to na PGE i tak w oczy rzucała się głównie przytłaczająca pustka bijąca ze wszystkich innych sektorów.

Lechia wypowiedziała wojnę pustym trybunom

Trzeba powiedzieć jednak wprost: wiosną w Lechii nie siedzą z założonymi rękami. Naprawdę sporo się tu robi, żeby ściągnąć kibiców na arenę. Bo drużyna Brzęczka może i wspięła się w ligowej tabeli, może i zaczęła punktować, ale dajcie spokój: mamy kwiecień, a wciąż w Gdańsku czekają na mecz, w którym lechiści strzelą więcej niż jednego gola. To nie jest ekipa, która swoim porywającym stylem przyciągnęłaby tłumy. Sama w sobie nie jest magnesem dostatecznym.

Głośno było o promocji biletowej przed meczem z Górnikiem. W przypadku porażki Lechii, klub oddałby pieniądze kibicom bądź wręczył im w formie zadośćuczynienia bilet na mecz z Legią. Odważnie, mało kto w naszych warunkach decyduje się na takie akcje, ale opłaciło się. Ludzi przyszło więcej, niektórzy na pewno złapali bakcyla. Teraz w ramach zasady “kuj żelazo, póki gorące” trwa mobilizacja przed Legią. Wykonano gest wobec karnetowiczów: każdy może przyprowadzić do dwóch osób, które wejdą na stadion za pół ceny. Przede wszystkim jednak jeśli uda się pobić rekord frekwencji (z otwarcia PGE, 34 445 na Cracovii), każdy otrzyma darmową wejściówkę na następny mecz z Górnikiem Łęczna.

To są spore gesty. Może i zakończą się kosztami finansowymi, ale z drugiej strony należy je potraktować jako inwestycje, które mogą się zwrócić. Dobrze, że w Ekstraklasie zaczynają to zauważać.

Reklama

A zwróćmy uwagę, że nie olewa się tutaj też detali, choćby social media. Akcja z hashtagiem #MyWierzymy, poprzez który fani mogli wyrażać wsparcie dla drużyny? Niby nic, koszt zerowy, a tworzy kanał dla kibiców i pomaga w identyfikacji z klubem. To dobrze skrojona, zawieszona w klubowej przyśpiewce akcja, a w dodatku wspierana spotami takimi jak ten powyższy. Praca ze szkołami? To niby standard w polskich warunkach, ale tutaj szkoły rywalizują ze sobą o nagrody: najlepsi (czytaj: najliczniejsi bądź ci, którzy przygotowali najkreatywniejszą mini-oprawę) dostają dyplomy z autografami piłkarzy, a placówki otrzymują piłki.

Często ganimy polskie kluby, często z nich również szydzimy, ale czasem trzeba po prostu pochwalić. Ktoś w Lechii wykonuje dobrą robotę, a góra ma jaja, by zaryzykować kasę na rzecz poprawy frekwencji.

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
3
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać
Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Komentarze

0 komentarzy

Loading...