Reklama

Dziesięciu bystrzaków. Młodzieżowcy z I ligi, których warto mieć na radarze

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

31 marca 2015, 16:53 • 5 min czytania 0 komentarzy

Od czasu do czasu w pierwszej lidze wraca dyskusja na temat obowiązku gry w każdym meczu przynajmniej jednego młodzieżowca. Jedni (najczęściej leniwi przedstawiciele klubów) pukają się w czoło i złorzeczą na sztuczne rozwiązanie narzucone przez piłkarską centralę. Przecież takiego piłkarza trzeba znaleźć lub – co gorsza – wychować! Drudzy (zazwyczaj dziennikarze, a także eksperci) wychwalają i proponują, by wprowadzić je również w Ekstraklasie. Jakkolwiek oceniać ten zapis, nie da się nie zauważyć, że kreuje on nowe twarze.

Dziesięciu bystrzaków. Młodzieżowcy z I ligi, których warto mieć na radarze

Ostatnio doszliśmy do wniosku, ze być może trochę zaniedbujemy zaplecze Ekstraklasy. Postanowiliśmy więc się poprawić i napisaliśmy tekst o zdolnych dzieciakach, którzy w dużej mierze dzięki wyżej wspomnianemu rozwiązaniu, dostali swoje szanse i nie zawodzą. Gdyby nie odgórny obowiązek, zapewne większość z nich kopałaby jeszcze w juniorach lub rezerwach. Wybraliśmy dziesięciu, warto mieć na nich oko.

Zanim rozpoczniemy, drobna uwaga. Pominęliśmy chłopaków wypożyczonych z klubów Ekstraklasy (przykład: Tomasz Zając), a także tych, którzy mają dobrą opinię, ale jeszcze nie zdążyli się w pierwszej lidze pokazać (przykład: Grzegorz Tomasiewicz). Wybaczcie, ale nie uwzględniliśmy też Danka juniora, syna prezesa Sandecji, choć podobno to kozak nad kozakami. Przynajmniej tak twierdzi tata…

Krzysztof Piątek (Zagłębie Lubin, 1995)

W poprzednim sezonie na potęgę ładował w III-ligowych rezerwach, ale Orest Lenczyk nawet nie spojrzał w jego kierunku. Wolał stawiać na Arkadiusza Piecha (rozumiemy) i Michala Papadopulosa (nie rozumiemy, Czech przez cały sezon zdobył tylko jednego gola w lidze). Prawdziwą szansę Piątek dostał dopiero od Stokowca i wiele wskazuje na to, że udało mu się ją wykorzystać. Strzela co 220 minut, co jest całkiem przyzwoitym wynikiem, wybił też Papadopulosowi z głowy pierwszy skład.

Reklama

Michał Biskup (GKS Tychy, 1997)

Ostatnio w miarę regularnie występuje w pierwszym składzie tyskiej drużyny, a to oznacza, że jest najmłodszym graczem w lidze, któremu udała się ta sztuka. Maciej Kowalczyk, weteran w kadrze GKS-u, spokojnie mógłby być jego ojcem. Zaczynał z przodu, lecz docelowo ma rządzić w środku drugiej linii. Warunki fizyczne ma świetne (193 centymetry wzrostu!), już dziś ciężko go przestawić. Dynamicznie się rozwija. W dodatku uchodzi za ulubieńca Tomasza Hajty, nie ma prawa przepaść.

Michał Nalepa (Arka Gdynia, 1995)

W Gdyni jego potencjał porównują do tego, jakim dysponował w jego wieku Rafał Murawski. Nieco bardziej powściągliwi w ocenach mówią, że możliwości ma zbliżone do Marcina Budzińskiego, czyli trochę słabiej, ale też nieźle. Najzdolniejszy wychowanek Arki od czasów… Mateusza Szwocha i Dariusza Formelli. Tak samo jak oni w ciągu najbliższych lat może trafić do klubu z ligowego topu. Boiskowy zakapior. Momentami chaotyczny i naiwny, ale wszystko do nadrobienia.

Arkadiusz Reca (Flota Świnoujście, 1995)

Reklama

Wysoki skrzydłowy, stylem gry trochę przypomina Michała Żyrę. Kiedy zapytaliśmy Andrzeja Iwana o ciekawych piłkarzy z I ligi (bez podziału na kategorie wiekowe) wskazał właśnie na niego: – Na przykład we Flocie jest taki chłopaczek – Arkadiusz Reca. Bardzo dobre parametry, jak na skrzydłowego, bo jest „zwiewny”, szczuplutki. Jeśli będzie miał odpowiednie wsparcie, Flota może mieć z niego jakąś „flotę”.

Brakuje mu jeszcze wyczucia pod bramką. W tym sezonie dwa gole w lidze, a powinno ich być trochę więcej.

Bartosz Jaroch (Olimpia Grudziądz, 1995)

Odkrycie rundy jesiennej, jeden z najlepszych prawych obrońców w całej lidze. A gdyby nie przepis o obowiązkowym młodzieżowcu, zapewne jeszcze czekałby na swoją szansę, kopiąc w jakimś Radomiaku. Dobry w defensywie, swoje dorzuca też z przodu (3 gole i 3 asysty). Mimo niewielu lat zdążył już się ograć w seniorskiej piłce. W ramach ciekawostki – przygodę z futbolem zaczynał w Polonii Przemyśl, w której występował razem ze… swoim ojcem Waldemarem (rocznik 1972).

Chris Jastrzembski (Bytovia Bytów, 1996)

„Polak z odzysku”. Uczestnik programu „gramy dla Polski, powalczył o niego Maciej Chorążyk. Dzięki dobrej grze dla reprezentacji Polski u Rafała Janasa, pomocną dłoń podał mu… Paweł Janas. Od pewnego momentu pewny plac w drużynie w Bytovii. Bardzo solidny defensywny pomocnik, jak na swój wiek gra bardzo dojrzale.

Mateusz Grzybek (GKS Tychy, 1996)

Kolejny – po Biskupie – chłopak z APN GKS Tychy. Drugi sezon w dorosłym futbolu. O tym jak wielkie wiąże się z nim nadzieje, najlepiej świadczy fakt, że przed najważniejszym meczem poprzedniego sezonu (z Miedzią Legnica w ostatniej kolejce, „o utrzymanie”) zdecydowanie starsi koledzy zrobili z niego kapitana zespołu. Miał wtedy 18 lat i 69 dni z roli wywiązał się bardzo dobrze. Nominalnie prawy pomocnik, lecz docelowo zapewne boczny obrońca. Ciężko doszukiwać się u niego rażących braków. Porządny do przodu, porządny z tyłu.

Adrian Cierpka (Miedź Legnica, 1995)

Dawniej partner Karola Linettego w środku pola juniorów Lecha i juniorskiej reprezentacji Polski. W Lechu nie miałby większych szans na regularną grę, Legnicę wybrał właśnie z tego powodu. Gra tydzień w tydzień, choć z różnym skutkiem. Można odnieść wrażenie, że trochę wyhamował, ale jeszcze ma czas, by spełnić oczekiwania, stawiane przed nim kilka lat temu.

Krystian Nowak (Widzew Łódź, 1994)

Zapewne znacie gościa, z Ekstraklasy zlatywał jako podstawowy piłkarz Widzewa. Z tymże akurat jego wymieniliśmy w gronie piłkarzy, którzy mogliby zostać na najwyższym poziomie rozgrywkowym w innych barwach. Może grać zarówno jako stoper, jak i defensywny pomocnik. Gwarantuje przyzwoity poziom.

Dawid Szymonowicz (Stomil Olsztyn, 1995)

Do pierwszego składu olsztyńskiej drużyny przebił się już w zeszłym sezonie. Kibice wybrali go nawet najlepszym piłkarzem – kompletnie nieudanej dla klubu – wiosny sezonu 2013/14. Jedna z lepszych „szóstek” w I lidze. Ostatnio rozwinął się też w ofensywie, kwestią czasu jest aż zgarnie go ktoś z Ekstraklasy. Podobno największe szanse na to ma Pogoń Szczecin.

Jarosław Kubicki (Zagłębie Lubin, 1995)

Kolejny wychowanek słynnej lubińskiej akademii, nadzieja na lepsze jutro. Uwagę na niego zwrócił nam Andrzej Iwan: – Jest w Lubinie pomocnik Kubicki, który został przesunięty na stopera i fajnie sobie radzi.

Ten przytomny ruch wykonał Piotr Stokowiec. Ostatnio Kubicki stracił miejsce w składzie na rzecz Maciej Dąbrowskiego, ale w dalszym ciągu pozostaje ciekawą alternatywą. Wszystko przed nim.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

Dominacja skoczków w biało-czerwonych barwach! Tak, chodzi o Austriaków…

Szymon Szczepanik
0
Dominacja skoczków w biało-czerwonych barwach! Tak, chodzi o Austriaków…

Komentarze

0 komentarzy

Loading...