Nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiego nastawienia Niemców. To znaczy, że sami wychodzą przed szereg i na siłę głośno sobie powtarzają: musimy wygrać. Mimo że rywalem jest tylko Gruzja, hurraoptymizmu nie ma. Wartość dzisiejszej kadry Joachima Loewa to spora niewiadoma.
– Gruzini potrafią się bronić bardzo dobrze i są niezwykle niebezpieczni w kontratakach. Dlatego musimy walczyć, nawet na kolanach – mówi Loew. – Nasza sytuacja jest jasna: zgubiliśmy zbyt wiele punktów jesienią. Dziś nie możemy więc pozwolić sobie na kolejną stratę. Spekulowanie o dużym, wysokim zwycięstwie na pewno nam nie pomoże. Ważne jest, byśmy po prostu wygrali. Styl schodzi na boczny tor.
W podobnym tonie głos zabierają też sami piłkarze. Każdy powtarza: „Wiemy, że musimy pokonać Gruzję”.
Rzeczywiście, kolorowo nie jest. Skromne 2:1 ze Szkocją, 0:2 z Polską, 1:1 z Irlandią i 4:0 z Gibraltarem – te wyniki dają podopiecznym Loewa siedem „oczek” i drugie miejsce (taki sam dorobek daje czwarte). A teraz, chwilę przed starciem o punkty z Gruzinami, Niemcy tylko remisują z Australijczykami. Selekcjoner przyznaje, że jego zespół nie potrafił przejąć kontroli nad meczem i opanować sytuacji. Mówi też o zbyt dużej nerwowości. – Nie byliśmy w stanie wdrożyć pomysłów w praktykę. Zdajemy sobie sprawę z tego, jak poważna jest nasza sytuacja w grupie, ale nie ma powodów do obaw – stwierdza Sami Khedira.
I znów wszyscy wspólnie: „wiemy, że musimy wygrać z Gruzją”. Przeczytaliśmy nawet wypowiedź Toniego Kroosa, że Niemcy powinni potraktować niedzielne starcie jak mecz mistrzostw świata. Thomas Mueller oczywiście z tego trendu się nie wyłamuje, mówiąc, że remis nikogo nie zadowoli.
Jak dla nas, głos z niemieckiej kadry mówi naprawdę wiele. W ekipie mistrzów świata dzieje się źle. Nie dostrzegamy żadnej pewności siebie, a jedynie dmuchanie na zimne i podkreślanie, jak ważna jest wygrana. Jeszcze niedawno poszlibyśmy o zakład, że Loew i spółka wciągną Gruzinów nosem. A teraz, hmm… Teraz nie wiemy nawet, co myśleć. Pewnie wygrają, pewnie nie będą mieli większych problemów, ale to samo w ostatnich miesiącach mówiliśmy kilkukrotnie – przed Australią, przed Irlandią i przed Polską.