W jaki sposób oceniać piłkarza? Który bramkarz jest najbardziej efektywny? Jakie zagrożenia czekają skautów piłkarskich w przyszłości? Kto może ich wyprzeć? W dniach 28-29 marca w Gdańsku odbędzie się profesjonalny kurs “football scouting” prowadzony przez skautów Premier League. Pojawią się m.in. Colin Hendry, były wybitny reprezentant Szkocji oraz David Wild, trener z akademii Manchesteru City. O nadchodzącym wydarzeniu oraz o tym, jak w dzisiejszych czasach wygląda praca w skautingu opowiedział nam Colin Chambers, były pracownik Charltonu i Boltonu Wanderers.
Skauting to najłatwiejsza droga, by dostać się do profesjonalnej piłki prawie z ulicy?
Najłatwiej zostać skautem po zawodowej karierze piłkarskiej, ale w futbolu pojawia się coraz więcej pieniędzy i nawet kluby z niższych lig stają się bardziej profesjonalne. Sam grałem w piłkę na poziomie półzawodowym, ale skautingu uczyłem się od Teda Daviesa, szefa skautów Charltonu Athletic, gdy ta drużyna grała w Premier League. Ted wziął mnie pod skrzydła i pokazał, na czym ta praca polega. Obserwowanie przeciwnika, ocena konkretnych zawodników… Miałem szczęście, bo Davies to jeden z bogów skautingu. Pracował dla Anglii, Irlandii Północnej, pomagał Terry’emu Venablesowi, Glennowi Hoddle’owi i wielu, wielu innym trenerom. Ja zostałem w Charltonie na pięć lat, potem siedem w Boltonie, a następnie zająłem się prowadzeniem szkoleń, w których uczestniczyli m.in. skauci Manchesteru United, City, Chelsea, Tottenhamu lub Southampton.
Kogo obserwowałeś lub polecałeś do klubów, w których pracowałeś?
W dzisiejszym skautingu nie ma już tak, że jedna osoba kogoś wypatruje. Klub Premier League wysyła – powiedzmy – dziesięciu skautów na obserwacje. Siedmiu może powiedzieć: kupuj, a trzech: odpuść. Na koniec decyzję podejmuje prezes lub menedżer, często na bazie większości głosów. Kiedyś było inaczej. Jeżeli byłeś takim Tedem Daviesem, rozpoznawalnym skautem, częściej liczono się z indywidualnymi rekomendacjami. Sam obserwowałem Januzaja, Sterlinga i wielu innych młodych piłkarzy. Przygotowywaliśmy raporty na ich temat, ale koniec końców i tak trafiali do Liverpoolu, City, United czy Evertonu. Bolton miał ich w bazie, ale klubu nie było na nich stać.
Jaki jest klucz do bycia dobrym skautem?
Zwracaj uwagę na detale. Bądź uważny. Obserwuj. Miej otwarty umysł. I przede wszystkim: nigdy z góry nie skreślaj żadnego zawodnika. Piłkarz może grać bardzo słabo, ale w kluczowym momencie może okazać się najważniejszy. Może nawet nic nie pokazywać przez pół roku! Najlepszy przykład – Jordan Henderson. Kiedy przechodził do Liverpoolu za 20 milionów funtów, wielu skautów – w tym ja – dziwiło się: „wow, taka góra pieniędzy? To za dużo. Facet nawet nie jest bliski takiej wartości. O czym oni w ogóle myślą?”. Liverpool coś w nim jednak dostrzegł, pomógł się rozwinąć i Henderson wyrósł na 20-milionowego piłkarza. Grał słabo przez dwa lata – dwa lata! – a nagle odpalił. Zamiast kogoś skreślać, trzeba mieć otwarty umysł i monitorować tempo rozwoju zawodnika. Wielu piłkarzy z czołowych europejskich lig po przejściu do Premier League potrzebuje dużo czasu na adaptację. Tu gra jest inna.
W dużej mierze z powodu tych różnic praktycznie nie sięgacie po polskich piłkarzy.
Często zawodnik zaawansowany technicznie ma swojej lidze więcej okazji, by pokazać swoje wyszkolenie. W jego kraju szybkość meczu może być niższa. Może też brakować ostrzejszej gry, tylu wejść czy dłuższych podań. Byłem kilka razy w Polsce na obserwacjach. Widziałem np. Lewandowskiego w Lechu Poznań. Pewnie znalazłbym nawet jakieś raporty na jego temat. Nie grał fantastycznie, ale coś w sobie miał. Powiedziałem klubowi: „musimy go monitorować”. Samo poruszanie się po boisku, piłkarska świadomość i inteligencja – to wyróżniało go na tle innych zawodników. Poruszał się we właściwych strefach, przez co – nawet jeśli nie brał udziału w kluczowych akcjach – wyglądał lepiej niż wszyscy, którzy go otaczali. Piłkarz nie musi grać widowiskowo, by dobrze wyglądać. Wiele zależy od odpowiedniego poruszania się.
Inaczej sprawa ma się w przypadku bramkarzy. Kto gra wybitnie w Polsce, może też okazać się wybitny w dużo lepszej lidze. Nie ma po prostu tak dużych różnic, jak w przypadku zawodników z pola.
Wy akurat zawsze mogliście się pochwalić klasowymi bramkarzami. Wiemy o tym w Anglii od czasów Tomaszewskiego. Sam widziałem wielu waszych młodych bramkarzy na niższych szczeblach naszego futbolu. Ale ocena – jak mówisz – rzeczywiście jest inna. Który bramkarz jest lepszy – ten, który obronił dwadzieścia strzałów czy dwa? Większość odpowie, że pierwszy, a przecież drugi mógł efektywniej dyrygować całą obroną i lepiej się z nią komunikować, zapobiegając akcjom przeciwnika wcześniej. To detale, na które dobry skaut musi zwrócić uwagę.
Jak zmieniła się praca skauta w Anglii przez ostatnie lata?
Dziś zdecydowanie bardziej opiera się na statystykach. Sam nie mam do tego przekonania, o czym opowiem na szkoleniu. Idealnym przykładem jest zespół Brentford. W zeszłym sezonie radzili sobie bardzo dobrze, awansowali do Championship, ale klub zmienił swoją filozofię. Zatrudniono 24-letniego statystyka, bez doświadczenia w normalnym skautingu i dziś chcą szukać piłkarzy na bazie liczb, a nie naocznego obserwowania. Menedżer klubu, Mark Warburton prawdopodobnie odejdzie po sezonie, bo nie godzi się z takim myśleniem. Ale gdybyś zapytał o zdanie Sir Aleksa Fergusona, to też by się nie zgodził. Widzę, że coraz więcej starszych skautów pracujących od lat traci zatrudnienie, bo pojawiają się kolejni statystycy.
Moda zza oceanu. Filozofia Moneyball.
Dokładnie, ale statystyka nie pokaże ci charakteru piłkarza. Nie powie ci nic o jego stosunku do pracy, pasji. Nie da nawet poglądu na to, jak zawodnik porusza się po boisku. Pozwoli ci jedynie się dowiedzieć, ile zalicza podań, ile oddaje strzałów i jak często wchodzi w pojedynki. To suche informacje, które nie dają jasnej odpowiedzi, czy ktoś jest dobrym piłkarzem. Mogą tylko pomóc. Obie metody – liczby i naoczne obserwacje – powinny być ze sobą połączone. Fifty-fifty. Liczby z jednej strony pomagają, ale z drugiej – często kłamią. Zawsze to powtarzam: nie wszyscy prezesi rozumieją, na czym polega ocena piłkarza. Patrzą niestety tylko w liczby.
W jaki sposób zatem nauczyć się obserwowania piłkarza? Da się to złapać na jednym szkoleniu?
Chcę, by skauci, których szkolimy, rozumieli podstawy. Przyjęcie piłki, szybkość czy strzał z dystansu – te cechy doceni każdy. Liczy się rozumienie gry. Odpowiednie ustawianie się. Inteligencja. Skaut musi zwracać uwagę na detale. Jeżeli ktoś nie strzela pięknego gola, nie zalicza 20 pięknych podań lub nie wygląda na szybkiego, to nie oznacza, że od razu trzeba go skreślić. Może warto docenić to, jak się porusza. Rozumiesz, o co chodzi… Liczy się całość. Big picture.
Kliknij TUTAJ, by zapisać się na profesjonalny kurs FOOTBALL SCOUTING.