Reklama

W Rumunii wszystko po rumuńsku. Steaua? Nie, FC Steaua SA!

redakcja

Autor:redakcja

13 marca 2015, 14:16 • 3 min czytania 0 komentarzy

Tak jak kilka miesięcy temu nie było tygodnia bez jakichś absurdalnych doniesień z Chorwacji, w której szalał (i wciąż szaleje) konflikt Zdravko Mamicia i kibiców z całego kraju, tak teraz coraz częściej zaglądamy do Rumunii. Tylko w ostatnich kilkunastu tygodniach mieliśmy tam między innymi:

W Rumunii wszystko po rumuńsku. Steaua? Nie, FC Steaua SA!

– wiadomość o odebraniu mistrzowi kraju praw do nazwy oraz herbu (Steaua Bukareszt kończyła ostatni rok jako “zespół gospodarzy” – tak właśnie określano ich w materiałach prasowych)
– karę 24 ujemnych punktów dla CFR Cluj
– piorunującego newsa dotyczącego właściciela klubu, Gigiego Becaliego, który miał odpowiadać za zmiany zawodników podczas spotkań Steauy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Gigi… siedzi w więzieniu.

Generalnie w Rumunii wszystko stoi na głowie – najsilniejsze ligowe zespoły co chwila stają się tematem ogólnonarodowych skandali, czego najlepszym świadectwem jest właśnie pozbawienie wolności głównego dobrodzieja bukaresztańskiej Steauy. A właściwie… FC Steauy SA.

To bowiem najświeższa informacja z tego szalonego kraju. Jak wiadomo, rumuńska armia postawiła na swoim i nie zrezygnowała z roszczeń wysuniętych w końcówce ubiegłego roku. Według wojskowych zarówno herb, jak i nazwa klubu to ich własność. W związku z działalnością Gigiego Becaliego zaś – armia zmuszona jest ową własność odebrać. Oczywiście pozbawiony wolności ekscentryk ma kompletnie inne zdanie na ten temat, ale – wybaczcie – ma “nieco” ograniczone ruchy. Po kilku burzliwych kłótniach, sąd przyznał rację wojsku, a Gigi Becali – zza więziennych krat – zaczął się rozglądać za nowym herbem i identyfikacją wizualną. No i w tym momencie są dwie wiadomości. Pierwsza – dobra – jest taka, że nie przeszedł ten projekt:

46ed1af0-9658-11e4-8798-854159d2f180_emblema-660x403

Reklama

Zamiast tego “FC Steaua SA” występuje z takim herbem:

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/0/0e/FC_Steaua_Bucuresti_SA_Logo.jpg

To bez wątpienia dobra wiadomość. Jest również zła. Otóż – według zaleceń rozsyłanych przez rumuński odpowiednik naszej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji – komentatorzy telewizyjni relacjonujący mecze stołecznego klubu nie mogą używać nazwy “Steaua”. Jeśli chcą – mogą użyć określenia “FC Steaua SA”, ale skrócenie jest de facto oszukiwaniem widzów, bo przecież Steaua już nie istnieje, jest tylko “FC Steaua Bukareszt SA”.

Śmieszne? Jak cholera, ale jak podają rumuńskie media – prawdziwe. Za donosem do tamtejszych władz stoi ponoć Maxima Sports, jedno z czasopism skłóconych z Becalim. Zastanawiamy się, czy faktycznie tego typu absurd wejdzie w życie i komentatorzy będą unikać jak ognia nazwy, która od dziesięcioleci wywoływała strach u rywali z ligi rumuńskiej, a momentami i sporo znaczyła w Europie. Chętnie powiedzielibyśmy: to przecież niemożliwe. Ale tak samo wypowiedzielibyśmy się na temat odebrania bukaresztańskiemu klubowi jego herbu, wsadzenia do więzienia jego właściciela oraz szeregu innych niemożliwych rzeczy, które w Rumunii dzieją się każdego dnia.

Na wszelki wypadek radzimy się oswajać. Steaua FC Steaua SA pewnie kroczy po kolejny tytuł mistrzowski, więc w przyszłorocznych europejskich pucharach może i media spoza Rumunii otrzymają specjalne wytyczne…

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...