Reklama

Polak w fabryce gwiazd. Za drzwiami czołowej akademii Europy

redakcja

Autor:redakcja

10 marca 2015, 16:53 • 8 min czytania 0 komentarzy

Dwa miliony euro, jakie wydał Arsenal na nastoletniego Bielika sprawiły, że teraz to nazwisko w Polsce zna każdy kibic. Milion euro, które pół roku temu wyłożyło Udinese za nastoletniego Pawła Bochniewicza, nie zmienił praktycznie nic, wciąż Polak z Udine jest w kraju postacią niemal anonimową. A przecież mówimy o naprawdę konkretnej jak za tak młodego piłkarza kwocie. Mówimy o Udinese, prawdziwej kuźni gwiazd, któremu siatki skautingowej mogą zazdrościć mocarze, a którego akademia od lat wzorowo obrabia piłkarski materiał. Jaki jest sekret szkolenia w Udine? Zapytaliśmy polskiego kapitana Primavery osobiście.

Polak w fabryce gwiazd. Za drzwiami czołowej akademii Europy

Udinese zapłaciło za ciebie milion euro. Sporo, nie?

Jak mi powiedzieli, że tyle za mnie zapłacili, to tak… dziwnie mi się zrobiło (śmiech).

Jesteś najdroższym zakupem do Primavery Udinese?

W Primaverze jest nas pięciu, za których zapłacono dużą kasę. Nabil Jaadi kosztował podobnie dużo, on ma już na koncie występ w Lidze Mistrzów w barwach Anderlechtu. Jest Jakub Jankto kupiony ze Slavii Praga, a Antonio Vutov ściągnięty z Lewskiego był bodaj najmłodszym piłkarzem w historii ligi bułgarskiej. Mauro Coppolaro, który przyszedł ze mną z Regginy, też kosztował chyba 700.000 euro. Nie ma co ukrywać, jak przegrywamy, to na nas spada presja i odpowiedzialność. No i nie dziwię się – ktoś płaci to wymaga. Ogółem warto zauważyć, że na wzmocnienie samej Primavery, Udinese wydało więcej, niż jakikolwiek polski klub na wzmocnienie pierwszej drużyny.

Reklama

W czym odczuwasz największą zmianę po przenosinach do Udinese?

Kiedyś, w Regginie, czasem myślałem: nie no, dzisiaj nie dam rady, jestem zbyt zmęczony. Tutaj wiem, że muszę, że po prostu trzeba. Nic nie uchodzi płazem. Wszystkie treningi są monitorowane, nagrywane i analizowane. Co tydzień mamy testy wytrzymałościowe, szybkościowe. Wszyscy podczas ćwiczeń noszą gps-y, które dają dodatkowe dane trenerom… Musisz dawać sto procent zawsze, bez wyjątku, bo wszystko co robisz widać jak na dłoni. Każdy błąd wyjdzie na jaw.

Każdy trening nagrywany? I kto to potem ogląda?

Trenerzy. Dyrektorzy. Czasem nawet prezes. Wszystko widać, kto jak się angażuje, kto jak trenuje. Potem wyciągają wnioski i grają najlepsi.

Musicie mieć masę trenerów, żeby to wszystko ogarnąć.

Tak szczerze, nie jestem w stanie zliczyć ilu ich jest. W pierwszej drużynie jest ośmiu ludzi od przygotowania fizycznego, fizjoterapeutów też mega dużo. Jest Stramaccioni, jest Stanković, później jeszcze jakiś drugi trener od Stramaccioniego, dwóch od bramkarzy…

Reklama

Jest specjalizacja u trenerów? Np trener od techniki, fachowiec od obrońców, rzutów wolnych?

Tak. Jest dwóch trenerów, z którymi zwykle trenują młodzi, dopiero docierający się pod kątem pierwszej drużyny. Plus my mamy treningi od techniki. Prowadzi je były gracz Udinese, Paolo Miano, który zagrał ponad dwieście meczów dla “Zebr” – zajęcia ma do spółki z jeszcze jednym szkoleniowcem. No i jak jest się obrońcą, to dostaje się zadania mające na celu polepszenie gry w powietrzu, a kto jest napastnikiem robi inne rzeczy.

Czyli strzeleckiego praktycznie nie masz.

O strzeleckim mogę tylko pomarzyć (śmiech). Czasami tylko jak cała drużyna go ma, to wtedy, ale samemu… nie ma takiej opcji.

Przy takim monitoringu szybko wychodzi czego komu brakuje.

Wiadomo. Różne sprawy wychodzą. Czasem przyczepiają się jak biegamy, np. że nie tak ciało układam, albo że w danym momencie powinienem patrzeć na piłkę, tego typu detale. Ja mam około dwóch metrów, to nie jestem taki zwrotny, jak ten co ma metr sześćdziesiąt. Nad tym więc pracuję, a także nad prawą nogą, bo jestem lewonożny. No i nad muskulaturą, bo teraz w Serie A z większym napastnikiem, np. Amaurim, miałbym problemy.

Nie męczy czasem taka kontrola? Nie ma myśli, że kurczę, przesadzają, nie zostawiają nic wolności?

Czasami wszyscy tak czują. Mamy na przykład trening, a na sobie te gps-y. Powiedzmy, że nasza drużyna wygra, ale według danych wychodzi, że nie biegaliśmy tyle ile powinniśmy. Albo – nie wiem jak oni to czytają – wynika, że w danym momencie nie byłem w odpowiednim punkcie boiska, czyli nie wykonałem swojej pracy. I wtedy nieważne czy wygraliśmy czy nie, dostajemy karny trening i musimy biegać. Wówczas faktycznie, zdarza się, że wszyscy się denerwują, bo niby wygrywamy wszystko, a tu trzeba biegać.

Przeprowadź nas przez taki typowy dzień w Udinese.

Typowy dzień? Śniadanie muszę zjeść w klubie…

Mieszkasz w internacie czy swoim mieszkaniu?

Swoje mieszkanie. Klub robi tak, że daje nam 750 euro na znalezienie własnego lokum. Oczywiście, możemy wziąć takie za 5000 euro, ale z tego i tak 750 euro nam zrefundują. No i wybrałem sobie takie fajne miejsce, blisko na stadion, blisko do centrum… Z tego powodu w okolicy mieszka wielu piłkarzy.

Czyli spacerkiem do klubu.

Spacerkiem nie, samochód kupiłem, to nie wypada (śmiech).

Klubowy smart poszedł więc w odstawkę. Co tam kupiłeś?  

Audi A4.

I jak, taką fura na parkingu się błyśnie?

Co ty, nie ma nawet porównania. Nie mogę się mierzyć. To znaczy, z tymi z Primavery tak, ale nie na pierwszy skład. Tu jeździ się Ferrari, Muriel miał Maserati, Porsche Panamera ma chyba sześciu, jakieś Mercedesy najnowsze… Piłkarze lubią samochody, mają pieniądze, by je kupować, więc to raczej naturalne.

Wsiadasz wiec w furę, przyjeżdżasz do klubu, co potem.  

No więc jem śniadanie. 45 minut przed treningiem muszę być w szatni. Potem zależy od dnia, czasem dwa treningi, czasem jeden, a do tego jeszcze praktycznie codziennie mam zajęcia indywidualne. Trzy razy w tygodniu chodzę na siłownię. Obiad w klubie, godzina wolnego, następny trening. Kończymy koło 17-17:30 i jadę do domu.

Image and video hosting by TinyPic  
Udinese jest właśnie w trakcie przebudowy stadionu. Końcowy efekt ma być taki, jaki możecie podziwiać na zdjęciu czołówkowym   

Ile godzin treningu średnio wychodzi więc tygodniowo?  

Wszystkiego jakieś 25 godzin. Trenuję więcej niż zawodnicy z pierwszej drużyny, bo mam więcej zajęć indywidualnych – zresztą nie tylko ja, w ogóle młodzi gracze Udinese mają wiele zajęć tego typu. Komuś brakuje jakichś umiejętności, więc potrzebuje pracować więcej niż ci ukształtowani. Ja najczęściej ćwiczę na siłowni i na płotkach nad dynamiką.  

Klub daje dużo wytycznych pozatreningowych? Na przykład pilnują tego jak spędzacie czas wolny?

Nie jakoś bardzo. Na nieszczęście imprezowiczów Udine jest takim miastem, że jak jeden zawodnik pójdzie do klubu, to wszyscy o tym wiedzą. To nie Rzym czy Mediolan, są ze trzy dyskoteki, a piłkarzy wszyscy znają. Ale zawodnik też człowiek, po wygranym meczu, w sobotę, pójść się pobawić – spoko, to normalne. Choć oczywiście wiadomo, nie można się nie wiadomo jak rozalkoholizować. Ale chyba w Polsce takie zasady są wyolbrzymiane. Nie wiem czy w Polsce jakiś zawodnik mógłby zapalić papierosa w szatni albo na stadionie, a tutaj są zawodnicy, którzy palą papierosy.  

Fajki są tak powszechne w szatni?  

W Primaverze nie można. Jest zakaz.

Ale palacze są?  

Znaleźliby się.  

Okej, a w pierwszej drużynie?  

Są i nie ma z tym większego problemu. Nie kryją się z tym. Byłem na Pucharze Włoch, gdy graliśmy z Napoli, wszedłem po meczu do szatni, patrzę, a tam dwóch zawodników normalnie sobie pali przy toaletach.  

Trener by się czepiał, gdyby to dostrzegł?  

Wydaje mi się, że nic by nie powiedział.  

Co najbardziej zrobiło na tobie wrażenie pod względem bazy szkoleniowej?  

Baza szkoleniowa to cztery boiska naturalne, jedno sztuczne, plus jeszcze jedno sztuczne pod balonem, wiadomo, na zimę. Plus jeszcze taka mała “klatka” na nawierzchni naturalnej, gdzie gra się małe gierki – trzech na trzech, czterech na czterech. I chyba to jest coś takiego, czego nigdzie indziej nie widziałem. To naprawdę mega fajna sprawa. Piłka nigdy nie wychodzi, bo są jakby bandy. Świetnie się tam gra i dużo rzeczy można się nauczyć.  

Szczególnie, że jest od kogo się uczyć.  

Na pewno. Taki Di Natale to fenomen. Co dotknie to w siatce. On w większości trenuje indywidualnie, ma swojego gościa od przygotowania fizycznego, z drużyną pracuje głównie wówczas, gdy mamy jakieś gierki. Gdy oglądam jego trening strzałów… w życiu czegoś takiego nie widziałem. Jak strzela sto razy, to osiemdziesiąt w sieci. Bramkarze niepotrzebni, wszystko wpada, to po długim, to po krótkim. Coś niebywałego.  

Jak ci się grało na niego? Bo pewnie się zdarzało.  

Pamiętam pierwszy nasz kontakt na treningu. Zrobił mi z głowy kołowrotek. Zaczął kręcić tymi swoimi krótkimi nóżkami… Naprawdę, zasługuje na wszystko, co się o nim mówi.  

Ale jakieś sukcesy w grze przeciwko niemu też musiałeś mieć.  

Wiadomo, raz się wygrywa… to znaczy, zwykle się przegrywa, ale jak raz się wygra, to radocha jest. Ostatnio Glik też grał na niego, ale Antonio bramkę strzelił. To jest taki zawodnik, że niby go nie widać, ale dotknie jedną piłkę w polu karnym i dziękuję bardzo. 1:0. Poza tym to prawdziwy kapitan, dusza towarzystwa. Robi atmosferę w szatni.  

A z defensorów kto najbardziej ci imponuje?  

Danilo. Mega stoper. Podobają mi się tacy obrońcy, którzy nie tylko dają radę w obronie, ale potrafią też rozegrać do przodu. On ma lewą, prawą nogę, potrafi rzucić piłkę między rywali górą, dołem… Chciałbym grać jak on.  

Pomaga ci czasem? Doświadczeni gracze aktywnie włączają się w wasze szkolenie?  

Do każdego zawodnika można podejść jak masz jakiś problem, jak chcesz dowiedzieć się jak coś zrobić. Czasami się pytam Danilo, ale czasami też mnie okrzyczy, bo wiadomo, każdy chce wygrać. Ale jak spytam, to wytłumaczy, tak samo Di Natale, każdy.  

Rozumiem. Opowiedz jeszcze o swoich planach i nadziejach na najbliższe miesiące.

Za chwilę jadę na kadrę, chciałbym awansować z U19 do ósemki najlepszych reprezentacji w Europie. Z Primaverą też chciałbym wejść do topowej ósemki w Italii, no i może debiut w pierwszej drużynie? Zobaczymy. Konkurencja jest wielka. Nawet dzisiaj trener mówił nam, że przewinęło się już wielu takich, którzy wierzyli, że już są prawie w Serie A, że już będą grać, a teraz nie grają nigdzie. Analogicznie trafiali się tacy, o których myślano, że nic z nich nie będzie, a wyrośli na graczy Serie A. Ja osobiście się nie podpalam, że już zaraz muszę grać. Jestem cały czas przy pierwszej drużynie. Trenuję z nią więcej niż z Primaverą, tam głównie jeżdżę na mecze. Na pewno trochę mi brakuje, ale myślę, że z czasem osiągnę właściwy poziom.

Rozmawiał Leszek Milewski

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
2
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Komentarze

0 komentarzy

Loading...