Reklama

Na Zachodzie wymagają, u nas się czepiają. A trener musi być upierdliwy

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

02 marca 2015, 09:17 • 13 min czytania 0 komentarzy

– Wiecie, jaka jest różnica odbioru między nami a klubami zachodnimi? Na Zachodzie wymagają, u nas się czepiają. Jeśli chcemy, aby polska piłka się rozwijała, to trenerów, którzy dużo wymagają, powinniśmy bronić, a nie ich atakować. My naprawdę namawiamy piłkarzy do lepszej gry, ale ludzie myślą, że jeśli ciągle zwracasz uwagę, to znaczy, że jesteś upierdliwy. Albo rzeczywiście taki jesteś i oczekujesz postępu, albo przymykasz oko i z rozwoju nic nie będzie – mówi w rozmowie z Gazetą Wyborczą Michał Probierz. Dziś w prasie kilka ciekawych materiałów, zwłaszcza wywiady… Zapraszamy.

Na Zachodzie wymagają, u nas się czepiają. A trener musi być upierdliwy

FAKT

Dziś trzy strony – najpierw dwie, które składają się z samych ligowych relacji, i jedna traktująca o Dortmundzie („Batman i Robin grają w BVB”) oraz o kontuzji Arkadiusza Milika (że musiał zejść z boiska). Oznacza to, że musimy zatrzymać się na moment przy tych relacjach…

Legia znów rządzi w kraju – uderza Fakt.

Jest życie bez Miroslava Radovicia (31 l.)! Ondrej Duda (21 l.) w wygranym 3:0 meczu z Podbeskidziem pokazał, że z powodzeniem może przejąć rolę lidera warszawskiej drużyny. (…) O wiele lepiej legioniści zaprezentowali się w drugiej połowie, kiedy na boisku pojawił się Duda, który wrócił do gry po miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją stawu skokowego. – Ondrej będzie musiał ciągnąć ten wózek – powiedział tuż przed wylotem do Chin o swoim byłym koledze z drużyny Radović i wygląda na to, że Duda wziął sobie jego słowa do serca.

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Piech królem strzelców? Na szczęście sam stwierdza, że to „chyba jakiś żart”.

Przenosiny do Bełchatowa to był strzał w „10”! Arkadiusz Piech (30 l.) w trzech meczach zdobył dla GKS cztery bramki. – Czy idę na króla strzelców? Spokojnie, zejdźmy na ziemię – mówi napastnik Brunatnych. (…) – Przyszedłem do Bełćhatowa, żebym wprowadził zespół do ósemki. Nie czuję się gwiazdą. Słowa o walce o tytuł króla strzelców traktuję jako żart. Po prostu robię to, czego oczekuje ode mnie trener i działacze – mówi Piech.

Mnóstwo małych tekścików, z których ciężko coś wyciągnąć. To jeszcze jedna rzecz: Janota się nie skończył. Tak twierdzi sam zawodnik.

– Ostatnie pół roku grałem, bo grałem. Byłem cieniem. Choroba ojca nie pozwalała mi normalnie żyć. Pod względem mentalnym mentalnie przez te sześć miesięcy byłem gdzie indziej. Bardzo przeżyłem jego śmierć, ale myślę, że powoli staje na nogi. Czy jestem zmarnowanym talentem? Nie, to jest ten moment, żebym temu zaprzeczył. Wierzę, że się nie skończyłem – mówi Janota.

RZECZPOSPOLITA

Reklama

Znośne podsumowanie kolejki w Ekstraklasie – Wszyscy grają dla Legii.

Weekend nie był dobrą promocją polskiej piłki. A jeśli wydłużymy ten weekend do czwartku, kiedy Legia grała z Ajaksem, to zamiast słów pojawiają się kropki. Dopóki nasze kluby grają między sobą, wydaje się nam, że nie jest najgorzej. Dopiero w konfrontacji z drużynami zagranicznymi, i to nie tylko z tymi o znanych nazwach, widać, że sporo nam jeszcze brakuje. U nas zachwyty pojawiają się zwykle wtedy, kiedy pada dużo bramek. W Zabrzu było ich w sobotę aż sześć. Górnik zremisował ze Śląskiem 3:3. Liczba goli rzadko bywa jednak miernikiem jakości, którą myli się z emocjami. Kiedy popatrzy się na bramki, które padły w Zabrzu, trudno pochwalić obrońców. Ale strzały były piękne i praktycznie nie do obrony. W piłce wszystko już było, niektóre sytuacje się powtarzają i coś przypominają. Strzał Mateusza Machaja z rzutu wolnego stanowił niemal kopię uderzenia Janusza Kupcewicza z meczu Polska – Francja o trzecie miejsce na mundialu w Hiszpanii. Miejsce prawie to samo, w Alicante piłka przeleciała obok dwuosobowego muru, tutaj trzyosobowy się rozpadł. Ale najważniejsze, że wpadła przy słupku do siatki. (…) Wszyscy znów grali dla Legii. Lech tylko zremisował bezbramkowo z Cracovią na wyjeździe, a Jagiellonia niespodziewanie przegrała u siebie z Koroną 1:2. Niestety, polskie drużyny najlepiej się czują, gdy mogą przeszkadzać, a nie prowadzić grę.

Superbohaterowie. Kto błysnął na europejskich boiskach?

Największym jednak supebohaterem Bundesligi jest Arjen Robben. Holender poprowadził Bayern Monachum do wysokiego zwycięstwa 4:1 nad 1. FC Koeln. Robben zdobył gola, a drugiego zabrał mu Robert Lewandowski, który wepchnął piłkę turlającą się do bramki po strzale skrzydłowego do siatki. – Cieszę się, że nie był w tej sytuacji na spalonym, inaczej musiałbym go zabić – obrócił w żart sytuację Robben. 31-letni Holender znajduje się w życiowej formie. Zdobył w tym sezonie ligowym już 17 goli (w 19 meczach) – najwięcej spośród wszystkich zawodników Bundesligi. Szczególnie imponuje od początku tego roku. W sześciu tegorocznych kolejkach zaliczył siedem trafień i dołożył pięć asyst. Lepszymi statystykami w całej Europie się mogą pochwalić tylko Harry Kane z Tottenhamu i Leo Messi, który w sobotnim zwycięstwie Barcelony nad Granadą (3:1) dołożył bramkę numer 12 w tym roku w lidze.

GAZETA WYBORCZA

Jak co poniedziałek – w Wyborczej na bogato.

Image and video hosting by TinyPic

Rekordziści z przymusu. Czyli ciekawa rzecz o Wiśle.

Gdyby do pomocy przy poszukiwaniu utalentowanych piłkarzy wziąć do ręki różdżkę, to nad Krakowem wpadłaby w takie drgania, że trudno byłoby ją utrzymać. Tyle że droga między zdolnym chłopakiem a wielkim piłkarzem jest długa i wyboista jak stare boisko treningowe Wisły, a pod Wawelem często nie wiedzieli, jak ją pokonać. Według raportu Football Observatory stworzonego przez Międzynarodowe Centrum Studiów Sportowych w Szwajcarii (CIES) Wisła w ostatnich latach szkoliła młodzież najskuteczniej w całej Polsce (przynajmniej w ujęciu liczbowym). Nie Legia, która stawia potężne fundamenty pod profesjonalną akademię piłkarską, i nie Lech, który utalentowanych chłopaków też ma wielu i musi chować ich przed łowcami talentów z Warszawy. Według raportu to Wisła ma 21 wychowanków (czyli zawodników, którzy między 15. a 21. rokiem życia spędzili w danym klubie co najmniej trzy lata) w 31 czołowych ligach Europy. To daje jej pierwszeństwo w Polsce i 95. miejsce na Starym Kontynencie. Ale jeśli ktoś chce poznać receptę na wychowanie utalentowanego zawodnika, to na pewno nie przy Reymonta. Choć w Krakowie mieli talenty i skutecznych trenerów, to do pełnego sukcesu zabrakło planu, pasji i pieniędzy. W raporcie Wisła wyprzedza polską konkurencję, ale przy odpowiednim zaangażowaniu powinna ją zdystansować na lata. Co prawda Bogusław Cupiał przed laty snuł wizję stworzenia stajni młodych zawodników opartą na akademii z prawdziwego zdarzenia, ale szybko ten plan porzucił. Obawiał się, że wyłoży pieniądze na wychowanie zdolnego piłkarza, którego za parę groszy wykupi bogacz z zagranicy. Poza tym w futbolu Cupiał zawsze był niecierpliwy.

A obok wywiad z Michałem Probierzem – naprawdę niezły, choć krótki. Królestwo za grzane boisko.

Czy w ekstraklasie nie powinno się wprowadzić wymogu posiadania odpowiedniej bazy treningowej?
– 16 lat temu wróciłem z Niemiec i w Canal+ powiedziałem, że jedyną szansą na poprawę polskiej piłki jest polepszenie infrastruktury i na to powinna zostać przeznaczona część pieniędzy z telewizji. Ale wtedy wszyscy się śmiali. Takich osób jak ja jest zbyt mało. Większość chce pracować, mieć spokój, żeby nie podpaść i nikogo nie obrazić. Kiedyś rozmawiałem z ekspertem, który w telewizji ciągle mówił, że brakuje akcji oskrzydlających. Potem sam został trenerem, popracował, spotkałem go i żalił się, że to nie takie proste. Jako młodszy trener też sądziłem, że zmienię świat.

Ale teraz nie boi się pan użyć mocnych słów…
– Ciągle mi się zarzuca, że mam konflikty z piłkarzami. Ze mną żaden profesjonalny piłkarz nie ma nigdy problemu. Komuś może nie wychodzić. Ja to rozumiem, jeśli daje z siebie wszystko. Ale kiedy mówię zawodnikowi, by wracał do obrony, a on tego nie robi pięć razy z rzędu…

Wiecie, jaka jest różnica odbioru między nami a klubami zachodnimi? Na Zachodzie wymagają, u nas się czepiają. Jeśli chcemy, aby polska piłka się rozwijała, to trenerów, którzy dużo wymagają, powinniśmy bronić, a nie ich atakować. My naprawdę namawiamy piłkarzy do lepszej gry, ale ludzie myślą, że jeśli ciągle zwracasz uwagę, to znaczy, że jesteś upierdliwy. Albo rzeczywiście taki jesteś i oczekujesz postępu, albo przymykasz oko i z rozwoju nic nie będzie.

Trener musi być upierdliwy?
– Tak, zwłaszcza w Polsce.

Image and video hosting by TinyPic

Rafał Stec porusza temat nędznego losu polskiego trenera. A tytuł zwraca uwagę: Moda na pomiatanie Polakami.

Do ponurych spekulacji skłoniły mnie wieści z Osasuny, która wylała trenera Jana Urbana, postać w historii Pampeluny niemal legendarną, niegdyś urzekającego techniką napastnika zdolnego przyłożyć trzema golami Realowi Madryt, i to na trawach monumentalnego Santiago Bernabeu. Powody dymisji widać w tabeli – jego piłkarze jako jedyni w lidze przerżnęli ostatnie cztery mecze, od 423 minut nie wcisnęli bramki, staczają się do strefy spadkowej. Czy za degrengoladę można obwiniać akurat naszego rodaka, nie wiemy, zanadto nasłuchaliśmy się o wymuszonej finansową zapaścią wyprzedaży piłkarzy, od początku zdawaliśmy sobie zatem sprawę, że ambicje sięgające awansu do wyższej ligi to odklejone od realiów budżetowych fantazje. Ale to właściwie nieważne, gdy rozejrzymy się po całym krajobrazie. Po mierzonej pozycją rynkową generalnej reputacji polskiego trenera. Zapewne rozszyfrowaliście już zabawę z początku felietonu. Oto Franciszkowi Smudzie, byłemu trenerowi reprezentacji i trzykrotnemu mistrzowi Polski, mieli czelność zaproponować posadę szefowie Jahn Ratyzbona – leżącego wówczas na ostatnim miejscu drugiej Bundesligi, obecnie już trzecioligowca pikującego do czwartej ligi – a potem mieli czelność wykopać go w trakcie sezonu jak ostatniego pętaka, ależ to było poniżające, nie okazali śladowego szacunku dla szkoleniowca uszlachconego tytułem selekcjonerskim. Oto Urban, dwukrotny mistrz Polski, dochrapał się zaledwie posady w niższej lidze hiszpańskiej.

I obok jeszcze tekst o zwolnionym z Osasunie trenerze. Urban płaci za dobroć.

Po czterech kolejnych porażkach Jan Urban został zwolniony z funkcji trenera drugoligowej hiszpańskiej Osasuny Pampeluna.- Jeśli jesteś za dobry, za grzeczny, to na końcu zawsze za to zapłacisz – powiedział. Zastąpi go José Manuel Mateo. W czterech ostatnich meczach Osasuna nie zdobyła bramki. Przegrała z Saragossą, Llagosterą, Mallorcą i Lugo. Spadła na 16. miejsce w tabeli – o trzy pozycje i 3 pkt ponad strefę spadkową. Prezes Luis Sabalza zdecydował, że potrzebuje nowego impulsu. Sabalza rządzi Osasuną od grudnia, nie było go w klubie, gdy Urbana zatrudniał zarząd komisaryczny. Po spadku z Primera División klub był kompletnie rozbity, tonął w długach, groziła mu degradacja do niższej klasy. Zarząd tymczasowy próbował uporządkować finanse i postanowił, że najlepszym kandydatem na trenera jest Urban – jeden z największych symboli klubu. Wiadomo było, że nie będzie żądał wysokiej pensji, bo na sercu leży mu dobro klubu. (…) Skład drużyny był systematycznie osłabiany, ktokolwiek miał ofertę, odchodził. Urban to wszystko tolerował, choć, jak sam mówi, powinien być może naciskać na zarząd, by drużyna została wzmocniona. – Może powinienem być twardszy dla piłkarzy, a ja chciałem żyć ze wszystkimi w zgodzie. Każdy jest, kim jest – tłumaczy. Żegna się z klubem z klasą, choć bardzo zawiedziony. W końcu miał być to dla niego powrót do domu. Okazało się jednak, że drużyny z niczego zbudować się nie da.

SUPER EXPRESS

Najgorsze już mamy za sobą – mówi Kuba Błaszczykowski. Rozmowa dość mało interesująca.

Image and video hosting by TinyPic

To Schalke, a nie Borussia, wyglądało tak, jakby broniło się przed spadkiem i przeżywało kryzys.
– W naszym przypadku trudno już mówić o kryzysie. Wygraliśmy czwarty ligowy mecz z rzędu. Wydaje mi się, że wszystko co najgorsze jest już za nami.

(…)

Ile dzieli obecną Borussię od tej, którą wiosną 2013 roku pokochała cała Europa?
– Nie wiem, czy przeciwko Schalke oglądaliśmy 50, 70, czy 90 procent tamtego zespołu. Widać, że kolejni zawodnicy odzyskują formę po kontuzjach. Teraz na sześć tygodni wypadł Łukasz Piszczek, co jest dla nas problemem. Na szczęście inni piłkarze wracają do najlepszej dyspozycji. To ma znaczenie, bo pozwala nam odzyskać pewność siebie, która tak ucierpiała po słabej jesieni. Wtedy wielu zawodników leczyło urazy, a to nie jest tak, że od razu po powrocie osiągasz najwyższy poziom. Potrzebujesz meczów, aby na nowo “czuć boisko” i podejmować na nim, jak najlepsze decyzje.

Superak podkreśla wysoką formę Polaka za granicą, czyli Fabian gotowy na Irlandię.

Łukasz Fabiański (30 l.) bronił jak natchniony w wygranym 1:0 wyjazdowym spotkaniu z Burnley. Wszystkie największe angielskie serwisy sportowe zgodnie obwołały polskiego bramkarza Swansea City graczem meczu, wystawiając mu bardzo wysokie oceny. Wygląda na to, że na cztery tygodnie przed starciem eliminacji Euro 2016 Polska – Irlandia nie musimy się już martwić o obsadę bramki naszej reprezentacji. Fabiański już po raz 10. w sezonie zachował czyste konto (w tej klasyfikacji wyprzedzają go tylko Fraser Forster z Southampton – 12 razy oraz Ben Foster z WBA – 11). To głównie dzięki niemu “Łabędzie” wygrały w Burnley i mają już na koncie 40 punktów.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Oto okładka.

Image and video hosting by TinyPic

Relacje ligowe tym razem pomijamy, ale pomiędzy nimi rozmówka z Kucharczykiem. Pomysłowy początek.

Fatalnie wyglądasz…
– A dziękuję, dziękuję, ale chodzi o moją twarz czy to, jak grałem? Po meczu z Ajaksem doszło do nieporozumienia, nie wiedziałem, o co chodzi osobie, która zadaje pytanie.

Image and video hosting by TinyPic

Król jest nagi. Czyli ofensywa Jacka Kazimierskiego.

Ajax był w zasięgu Legii? Jest czego żałować?
– Bez dwóch zdań. Holendrzy byli do ogrania. Jednak nie przez taką Legię.

Czego jej brakowało?
– Miroslava Radovicia i porządnego trenera. A z tego wynika, że zabrakło jakiejś sensownej wizji rozwoju klubu.

(…)

Teraz łatwo krytykować, kiedy wiadomo, że było 0:3.
– Już wcześniej byłem pewien, że Legia przegra. Nie wierzy mi pan? No to proszę posłuchać, żeby potem znowu ktoś nie powiedział, że nie ostrzegałem – Legia w takim składzie, z takim trenerem i pomysłem na grę nie obroni mistrzostwa Polski.

(…)

Do Berga ma pan pretensje tylko o rotowanie składem?
– Nie tylko. To detal, który rzuca się w oczy. Nie mam zamiaru rozkładać w tym momencie szkoleniowego warsztatu Berga na czynniki pierwsze, bo szkoda naszego czasu. Berg nie jest trenerem na miarę Legii. On do niej nie pasuje. Nie ma tego czegoś w genach. Udaje kogoś innego, niż jest. A może nawet nie udaje, tylko kibice i dziennikarze chcą w nim widzieć nie wiadomo jakiego trenerskiego speca, którym nie jest. Owszem, ma dobre nazwisko, był gwiazdą Manchesteru United, tylko co to ma wspólnego z jego trenerskim dorobkiem i kwalifikacjami? Że dobre rekomendacje wystawił mu Alex Ferguson? No i co z tego? Legia powinna zatrudnić cudzoziemca z wyższej półki, człowieka z dobrym trenerskim nazwiskiem.

Piłkarze Cracovii, którzy ustawili mecz, zapłacą klubowi odszkodowanie.

Sześciu byłych zawodników Cracovii: Piotr B., Marcin B., Paweł D., Tomasz M., Sławomir O. i Michał Rz., którzy w 2006 roku ustawili wynik spotkania z Zagłębiem Lubin, będzie musiało zapłacić odszkodowanie. Wyrok nie jest prawomocny.(…) Władze Cracovii od początku twierdziły, że to klub jest poszkodowany w tej sprawie i jesienią 2011 roku pozowały zamieszanych w ten szwindel zawodników, domagając się m.in. odszkodowania w wysokości 16 tys. zł (tyle wynosiła premia za zremisowany mecz). Zdaniem właściciela klubu Janusza Filipiaka to spotkanie było przyczyną sportowych problemów Cracovii i późniejszego spadku z ekstraklasy. – Zespół sprzedał mecz. Chcieliśmy szybko wymienić zawodników, ale kadra była zbyt wąska – tłumaczył w wywiadzie dla “Przeglądu Sportowego”.

Image and video hosting by TinyPic

Dostałem plaskacza – przyznaje Michał Janota.

“Myślał, że wejdzie na stojanowie” – to słowa Leszka Ojrzyńskiego, gdy trafił pan do Korony z Go Ahead Eagles. Zasugerował, że nie będzie się pan zbytnio angażował i grał na stojąco. Do kraju wrócił pan z nadwagą i szybko został przesunięty do Młodej Ekstraklasy.
– Dało mi to do myślenia. W miesiąc ważyłem już sześć kilo mniej. Mecz w Młodej Ekstraklasie z Lechią bardzo mnie zabolał. Dostałem plaskacza w twarz. Taki strzał dobrze na mnie wpłynął. Z tym “stojanowem” się jednak nie zgodzę. Zawsze ciężko pracowałem.

Wydaje mi się, że stał się pan ofiarą własnego talentu. Im bardziej nie był pan w stanie pokazać tego, co potrafi, tym bardziej się blokował.
– Czułem, że ludzie bardzo wiele ode mnie wymagają. Lubię grać pod presją, ale po prostu jej nie udźwignąłem. Zablokowałem się. Jestem jednak świadomy swoich umiejętności. Piłkarsko czuję się świetnie. Teraz chcę się odbudować. Jestem w takim wieku, że muszę ustabilizować formę.

(…)

Występował pan w Holandii przez sześć lat: w Feyenoordzie, Excelsiorze i Go Ahead. Dlaczego się nie udało?
– Żałuję, że stamtąd wyjechałem. Gdybym wtedy był tak pewny swoich umiejętności jak teraz, tobym sobie poradził.

Image and video hosting by TinyPic

To jeszcze jeden wywiad, z Janem Urbanem. Bardziej zdziwiło mnie zwolnienie z Legii.

Co pana bardziej zaskoczyło – zwolnienie z Osasuny czy z Legii pod koniec 2013 roku?
– Zwolnienie z Legii, bo wtedy zostawiłem zespół na pierwszym miejscu w tabeli. Teraz przegrywałem mecze i wiedziałem, że gdy tego nie zatrzymamy, jedynym ruchem będzie zmiana trenera.

(…)

Nie boi się pan, że mimo wszystko praca w Osasunie zaszkodzi panu w dalszej karierze trenerskiej?
– Nie. Nabrałem nowego doświadczenia i to mi pomoże. Druga liga hiszpańska stoi naprawdę na wysokim poziomie. Wiele klubów z polskiej ekstraklasy miałoby tu problem, by się utrzymać, a czołowe drużyny musiałyby się mocno namęczyć, by walczyć o awans.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...