Przed piątkowymi meczami pisaliśmy, że to może być wieczór, w którym usiądziemy głęboko w fotelu i zapniemy pasy, żeby potulnie ułożyć się do snu. I taki też piątek się okazał. Ale sobota – no, wczoraj nasze apetyty zostały mocno rozbudzone, zwłaszcza przez 3:3 w Zabrzu. A dziś na boiska wybiega lider i ten, który depcze mu po piętach… Kilka pytań przed niedzielą.
Czy zmieni się lider?
O to pytają dziś wszyscy. Jagiellonia kapitalnie zaczęła wiosnę: najpierw od zwycięstwa przy Łazienkowskiej, potem dorzuciła trzy punkty we Wrocławiu. Czyli sześć punktów w meczach ze ścisłą czołówką. Wystarczył do tego remis Legii w Kielcach i różnica między drugim a pierwszym zespołem wynosi tylko punkt. Jeśli podopieczni Michała Probierza ograją Koronę, zostaną liderem. Ale odpowiedź na pytanie, na jak długo, dostarczy dopiero potem mecz Legii z Podbeskidziem.
Czy Legia się podniesie?
Możliwości mistrzów Polski brutalnie zweryfikował dwumecz z Ajaksem, średniakiem w Europie. Henning Berg, prowadząc Legię, w takiej sytuacji nie znalazł się nigdy wcześniej – po Celtiku też musiał podnosić drużynę, ale wtedy miała ona silne argumenty piłkarskie. A dziś? Mamy wątpliwości, bo wiosną idzie zdecydowanie nie pomyśli warszawiaków. Pięć meczów to dwa remisy i trzy porażki, a do tego tzlko dwa zdobyte gole (a cztery dla GKS-u Bełchatów machnął już Piech). W dwa i pół tygodnia Legia pożegnała Ligę Europy, zgubiła przewagę w Ekstraklasie i drży o awans do półfinału Pucharu Polski. Najbliższe mecze będą dla niej bardzo ważne.
Czy Jagiellonia zagra o coś więcej niż Puchar Podlasia?
Dwa mecze z głównymi konkurentami do mistrzostwa Polski, sześć punktów i fantastyczna gra. Tuszyński, Gajos, Dzalamidze, strzelający ze Śląskiem młody Mackiewicz, w odwodzie Piątkowski – funkcjonuje to naprawdę nieźle. Tym bardziej, że Jagiellonia ma mocną drugą linię z Pazdanem i Grzybem, dobrze na środku obrony wygląda też nowy Tarasovs, a i błyszczą bramkarze, bo jak nie jeden (Drągowski) to drugi (Baran). Trener Probierz zbiera pochwały ze wszystkich stron i jest ze swoim zespołem traktowany coraz poważniej. Żarty o Pucharze Podlasia nikogo nie ruszają.
Kim postraszy Podbeskidzie?
Pewnie wielu z bujną wyobraźnią odpowiedziałoby: Milan Baros. No nie, niestety nie. Ciekawie byłoby ściągnąć takie nazwisko do Ekstraklasy, umieścić takiego gościa w Podbeskidziu, ale… Zamiast Barosa – Śpiączka, czyli jeden z powracających do gry. Do trenera Leszka Ojrzyńskiego właśnie przed meczem z Legią zaczęły spływać dobre wieści: powrót Śpiączki, Malinowskiego, Chmiela i Korzyma. Nie wszyscy nadają się jeszcze do pierwszego składu, ale zapewniają większy spokój.
Czy Korona jest wystarczająco uważna?
No właśnie zaczęliśmy się zastanawiać, słysząc, jak dobra i ciepła atmosfera zrobiła się w Kielcach. Korona w dwóch pierwszych meczach ugrała dwa punkty, remisując i z Górnikiem Zabrze, i z Legią. Czyli nieźle. Trener Tarasiewicz też przyznaje, że jest zadowolony. – Podobała mi się organizacja gry. Nie będziemy jej zmieniać. Zawodnicy mają grać tak, jak od nich oczekuje, nawet jeśli miałoby to się skończyć jedenastoma remisami. U mnie nie będzie partyzantki. (…) Klasę zespołu poznaje się przez dobrą organizację gry i dobre ustawienie – stwierdził.
Na miejscu Tarasiewicza bylibyśmy mocno uważni. Jedenaście remisów może mocno skomplikować sytuację Korony. Tym bardziej, że wiosną lepiej punktują Ruch z Zawiszą.
Pozostałe grafiki wkrótce…