Kilka tygodni temu informowaliśmy, że Podbeskidzie dokonało najdroższego transferu w historii klubu i sprowadziło Roberta Mazána z FK Senica. W prasie wymieniało się kwoty rzędu 120-150 tysięcy euro, czyli równowartość około siedmiu procent klubowego budżetu. Oczekiwania wobec Słowaka były więc całkiem spore, tymczasem w pierwszych kolejkach wiosny próżno go było szukać nawet na ławce rezerwowych. Powód? W ekipie Ojrzyńskiego jest obecnie trzech nominalnych lewych obrońców, którzy mają u trenera wyższe notowania.
Mowa tu o Franku Adu Kwame, Adamie Pazio i Piotrze Tomasiku. Szybko okazało się więc, że Mazáň był autorskim pomysłem klubowych działaczy, nie do końca skonsultowanym z trenerem. Problemem Słowaka jest też fakt, że nie jest zbyt uniwersalny i można go rozpatrywać wyłącznie w kontekście gry na lewej obronie. Rozumiecie? Drużyna, która obecnie nie ma ani jednego poważnego bramkarza, bije transferowy rekord, by wzmocnić najsilniej obsadzoną pozycję. To znaczy jeszcze nie wiadomo, czy wzmocnić, bo póki co Mazáň jest numerem cztery w klubowej hierarchii.
W kontekście najwyższej w historii klubu kwoty transferowej oraz jak dotąd negatywnej oceny trenera Ojrzyńskiego, sprowadzenie Mazána wydaje się jednym z najgłupszych posunięć ostatnich lat w polskiej piłce. Czwarty lewy obrońca za przeszło pół miliona złotych. Dla przedsiębiorczych działaczy Podbeskidzia mamy więc kilka dodatkowych pomysłów na wydanie nadwyżek pieniężnych:
– Wykupić z powrotem Ladislava Rybánsky’ego, gdziekolwiek się teraz podziewa.
– Pozyskać Sylwestrzaka i Lekovicia.
– Raz na miesiąc przygotowywać nowa linię strojów, zarówno domowych, jak i wyjazdowych. Przypomnijmy, że sklep Podbeskidzia przed poprzednimi świętami sprzedał całą jedną koszulkę.
– Pozyskać Petasza i Piotra Brożka.
– Rozbudować Stadion Miejski o kolejne 15 000 miejsc.
– Pozyskać Henriqueza i Magierę.
– Podpisać lukratywny kontrakt z Piotrem Malinowskim do 2020 roku.
– Pozyskać Mójtę i Mraza.
– Ściągnąć na starych warunkach Juraja Dančíka, by pomógł drugiej drużynie powalczyć na trzecioligowych klepiskach.
– Pozyskać Strausa i Sadloka.
Drodzy działacze, jeżeli na którąś z powyższych inwestycji zgody nie wyrazi trener Ojrzyński, macie już gotowe rozwiązanie. Po prostu nie pytajcie się go o zdanie i dalej róbcie swoje.
Fot. FotoPyK