Tylko dwa gole zobaczyliśmy w sobotnich meczach Ekstraklasy. Tak, dwa gole przez cztery i pół godziny gry. I choć na boisku meldują się Legia z Lechem, nie możemy obiecać, że będzie lepiej…
Czy Lech pobije dziś rekord?
Z jakimkolwiek piłkarskim może być problem, bo Lech ma trochę personalnych problemów. Linetty, Jevtić, Trałka, Kownacki, Sadajew – część z nich w ogóle wylądowała poza kadrą. O jakim więc rekordzie dziś mowa? Frekwencji. Choć w Poznaniu mają najwyższą średnią frekwencję w lidze, nie są z samego wyniku zadowoleni. I wpadli na świetny pomysł: w punktach firmy STS, sponsora klubu, bilety na mecz z Ruchem za połowę ceny. Wejściówki ponoć schodzą aż miło, a sport.pl przypomina: największa publiczność w tym sezonie to 18 717 osób z Bełchatowem. Wynik spokojnie w zasięgu.
Czy w Ruchu ktoś ostatnio chorował?
Takie pytanie powinni sobie zadawać kolejni rywale Niebieskich. Wszystko dlatego, że w poprzednim tygodniu jeszcze w czwartek słyszeliśmy o wysokiej gorączce Grzegorza Kuświka, a w sobotę – nie dość, że pierwszy skład i 90 minut, to jeszcze gol. W ostatnich dniach sytuacja była dość podobna: Matus Putnocky, bramkarz Ruchu, został odesłany z wtorkowych zajęć z powodu choroby, dostał leki, a w środę w pełni zdrowy już ćwiczył z zespołem. Putnocky, jak pokazał mecz z Piastem, może być piłkarzem w układance Fornalika kluczowym. Za sprzedanym Krzysztofem Kamińskim nikt za chwilę nie będzie nawet tęsknił.
Czy Legia się otrząśnie?
Trzy mecze w tym roku i zero zwycięstw. Najpierw remis w Pucharze Polski ze Śląskiem, potem ligowa porażka u siebie z Jagiellonią, aż wreszcie przegrana w Amsterdamie. To jeszcze nie powód, żeby bić na alarm, bo za moment może okazać się, że Legia na obu pucharowych frontach przejdzie dalej, a na ligę i tak nie wychodzi najmocniejszą paczką. Dziś – z racji tego, że w czwartek gra rewanż w Lidze Europy – też nie wyjdzie. Henning Berg zapewne znów wymieni przynajmniej dziewięciu piłkarzy, znów pośle w bój zmienników i znów mocno zaryzykuje wynikiem. Stawka jest coraz większa, bo punktami z liderem zrównała się już Jagiellonia, ale… dopóki Legia występuje w Europie, to właśnie ten front jest priorytetem.
Czy Korona dorzuci do tacy Legię?
Przypominamy sobie właśnie kilka wyjątkowych spotkań Korony z jesieni, choć wiele ich nie było, bo mowa o zespole znajdującym się tuż nad strefą spadkową. Przypominamy sobie jednak mecze, w których piłkarze Ryszarda Tarasiewicza występowali w roli gospodarza i właściwie tydzień po tygodniu gościli niezłych rywali. Od Lecha (2:2), przez Wisłę (3:2), po GKS Bełchatów (2:0). Siedem zdobytych goli w meczach z naprawdę niezłymi rywalami, a zwłaszcza pokazanym pazurem: punkt z Kolejorzem uratowany w 90. Minucie, wygrana z Białą Gwiazdą w 85. Teraz czas na Legię?