Reklama

Wtopa na boisku i poza nim. Dawno nie było takiego debiutu.

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

17 lutego 2015, 16:29 • 3 min czytania 0 komentarzy

Lukas Klemenz. Kompletnie nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać po tym gościu. Do Polski wrócił z rezerw Valenciennes, we Francji się nie przebił, ale ludzie od piłki młodzieżowej mówili, że jakieś tam papiery na granie ma. No więc bierzemy tego 19-latka z Korony pod lupę, sprawdzamy, co z niego za typ i już jego pierwszy mecz w Ekstraklasie, pokazuje, że może być ciekawie. I na boisku, i po za nim.

Wtopa na boisku i poza nim. Dawno nie było takiego debiutu.

Zagrał średnio. OK, jeśli lekko zmrużylibyśmy oczy, moglibyśmy chyba nawet powiedzieć, że do pewnego momentu wyglądał przyzwoicie. W środku pola musiał walczyć z Sobolewskim, Grendelem i Iwanen, mogło więc zabraknąć mu trochę doświadczenia. Później dał jednak popis głupoty. Żółta kartka za faul i wyżycie się na piłce (reakcja, która zawsze nas śmieszy) – Paweł Gil powinien usunąć go z boiska. W tej sytuacji sędzia jeszcze oszczędził debiutanta, ale później ten nie dał mu już wyboru. W 65. minucie Klemenz został odesłany pod prysznic, a jego drużyna grając w osłabieniu, straciła prowadzenie, a niewiele zabrakło, by opuściła Zabrze bez punktów.

Cóż, widywaliśmy lepsze debiuty. Z ciekawości sprawdziliśmy, co chłopak ma na swoją obronę. Zgodnie z oczekiwaniami, pokajał się przed kamerami klubowej telewizji, lecz później, gdy przyszło do oceny całego spotkania, usłyszeliśmy rzeczy dość niepokojące.

Jak już wspomnieliśmy, oglądaliśmy to spotkanie (choć łatwo nie było). Prócz nas oglądało je jeszcze zapewne kilkanaśnie/kilkadziesiąt tysięcy osób. Tak się zastanawiamy – czy wśród nich był również Lukas Klemenz, który – jako uczestnik wydarzenia – miał przecież teoretycznie najlepsze warunki, by dobrze się przyjrzeć. Po jego analizie boiskowych wydarzeń mocno w to zwątpiliśmy.

Reklama

1. W pierwszej połowie Koronie zabrakło zimnej krwi pod polem karnym, bo mieli dużo stałych fragmentów gry i stwarzali po nich zagrożenie.

Jedna rzecz się zgadza – mieli dużo stałych fragmentów gry. Golańskiego mogła noga zaboleć od dośrodkowań.

2. Górnik grał, ale nie stworzył sobie klarownych sytuacji w pierwszej połowie.

Jakby ci to Lukas delikatnie powiedzieć… gówno prawda. Wystarczy zajrzeć w statystyki, by to sprawdzić. Pierwsza połowa, strzały: 4 do 1 dla Górnika.

A teraz krótki materiał dowodowy. Gdzie był Wally Klemenz?


Setka Bartka Iwana po akcji Madeja. Klemenz, rzeczywiście, miał prawo nie zauważyć

Reklama


Po tym strzale tyłki Koroniarzom uratował Cerniauskas, Klemenz wyraźnie spóźniony, też nie chcielibyśmy na jego miejscu pamiętać o tej sytuacji


Augustyn mógł z metra wepchnąć piłkę do siatki. Owszem Klemenz znów “mógł nie widzieć”, stał za blisko

I co, teraz coś świta? Nie wiemy dokładnie, jak wielkie było zainteresowanie francuskich mediów meczami rezerw Valenciennes – stawiamy, że zerowe – ale w przypadku naszej Ekstraklasy wygląda to trochę inaczej. Ludzie to oglądają, ludzie o tym mówią, więc nie ma co ściemniać. Oj, Sporo się Klemenz będzie musiał jeszcze nauczyć. I nie chodzi nam tutaj tylko o sprawy czysto piłkarskie.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Kamil Warzocha
0
Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Komentarze

0 komentarzy

Loading...