Reklama

Winston Bogarde bardzo krytycznie o sile dzisiejszego Ajaksu

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

17 lutego 2015, 10:25 • 13 min czytania 0 komentarzy

My mieliśmy wspaniałych zawodników. Wielu z nich osiągało później sukcesy. To był zespół najwyższej klasy. Teraz tego nie ma. Od dawna w Holandii spada jakość piłkarzy. Widać to nie tylko po Ajaksie, ale też po PSV czy Feyenoordzie. 20 czy 25 lat temu w naszym kraju byli lepsi zawodnicy niż teraz (…) Byliśmy wielkim zespołem, ale piłkarze nie zarabiali wielkich pieniędzy. Tak to w Holandii jest, gdy chcesz zarobić, musisz odejść. W Holandii mieliśmy wielkie sukcesy, ale nie mieliśmy konkurencji. By się rozwijać, trzeba było odejść. A potem spadła jakość – mówi w rozmowie z Faktem i Przeglądem Sportowym Winston Bogarde, były zawodnik Ajaksu Amsterdam, który nie oszczędza bynajmniej najbliższego rywala Legii Warszawa. Zapraszamy na przegląd prasy.

Winston Bogarde bardzo krytycznie o sile dzisiejszego Ajaksu

FAKT

Na łamach Faktu dziś dość podobny układ, jaki później zobaczycie też w Super Expressie. Pierwszy temat – Legia. W Warszawie drżą o formę przed meczem z Ajaksem. Chociaż… Czyżby?

Reklama

Z tekstu wynika, że wcale tak bardzo nie drżą.

Trener Henning Berg (46 l.) i zawodnicy zapewniają jednak, że powodów do paniki nie ma. – Oczywiście jestem zawiedziony porażką z Jagiellonią, bo zawsze chcemy wygrywać. Wystawiłem do gry innych zawodników niż we Wrocławiu, bo mamy szeroką kadrę i wiele meczów przed sobą. Na boisku byli piłkarze, którzy mają odpowiednie umiejętności i są w stanie wygrywać – tłumaczył norweski szkoleniowiec.  Rotacja stosowana przez Berga wzbudza jednak coraz więcej kontrowersji. W niedzielę na boisku pojawiło się dziewięciu piłkarzy, których zabrakło w spotkaniu ze Śląskiem. Jesienią trener Legii również stosował podobne rozwiązania, bo priorytetem były rozgrywki o europejskie puchary.  Fakty są takie, że legioniści w ekstraklasie ponieśli już sześć porażek, a przecież w Warszawie obrona mistrzostwa powinna być najważniejsza. Bez tego o podboju Ligi Mistrzów można zapomnieć.  – Obrona się zmienia, w każdym meczu gra w innym zestawieniu, pojawiają się błędy, tracimy bramki. Przecież nie obiecam teraz, że przestaniemy to robić, bo to nie ma sensu – denerwował się Tomasz Brzyski (33 l.). 

Zrzut ekranu 2015-02-17 o 09.49.02

W ramkach:

– Klemenz, czyli czerwony debiutant
– Reprezentacja Polski ma nowego sponsora
– Sebastian Mila zagrał w Kiepskich.

Reklama

Sebastian Mila przekonał się, że nie wszędzie gra mu się równie łatwo jak na piłkarskim boisku. W poniedziałek gracz Lechii Gdańsk pojawił się na planie serialu „Świat według Kiepskich”. Odcinek z gościnnym udziałem Mili zostanie wyemitowany 1 kwietnia.

Jakub Wrąbel, czyli debiutant bez układu nerwowego.

W czerwcu Wrąbel kończy dopiero 19 lat, ale po świetnym debiucie z Cracovią (1:1) nie ma wątpliwości, że już teraz jest w stanie rzucić wyzwanie Mariuszowi Pawełkowi w walce o miejsce w podstawowym składzie. Wrąbel zadebiutował teraz w T-Mobile Ekstraklasie, bo trzy dni wcześniej w ćwierćfinale Pucharu Polski z Legią (1:1) kontuzji dłoni doznał Pawełek. Całkiem możliwe, że nie obejdzie się bez drobnego zabiegu chirurgicznego, dlatego Wrąbel wystąpi też w sobotnim meczu z Jagiellonią. W Śląsku jest wiedzą, że nie wiąże się to z żadnym ryzykiem, bo młody golkiper w bramce zachowuje się jak stary wyga. – Od niego bije pozytywna energia i siła spokoju, która udziela się kolegom – twierdzi Mariusz Pawelec, który zapewnia, że mamy do czynienia z ambitnym i wyjątkowo ułożonym chłopakiem. – Przed spotkaniem powiedzieliśmy mu, żeby nie miał żadnych skrupułów i ustawiał nas boisku, jeśli coś będzie nie tak, nawet jeśli trzeba porządnie ochrzanić. Świetnie wywiązywał się z tej roli – dodaje stoper Śląska.

Zrzut ekranu 2015-02-17 o 09.49.12

Na koniec, przy okazji zbliżającego się starcia Legii z Ajaksem, dostajemy rozmówkę z Winstonem Bogarde. Mistrz Polski nie musi bać się Ajaksu – przekonuje były zawodnik tego klubu. Streśćmy więc:

– Jeśli Ajaksowi pozwoli się grać, to są mocni. Gdy się ich jednak naciśnie, wtedy mają problemy. W takiej sytuacji Legia może awansować (…) – Moim zdaniem Legia na duże szanse na awans – mówi Bogarde. – Nie ukrywam, że nie jestem zadowolony z obecnego Ajaksu. Ta drużyna nie ma odpowiedniej jakości (…) Nie musisz mieć wielkiego zespołu, by pokonać Ajax – uważa Bogarde. – Jeśli rywal się przestraszy, będzie mieć problemy. Gdy jednak zaatakuje odważnie, może wygrać. Oni nie są przyzwyczajeni, by tak grać z nimi, bo w lidze mało kto tego próbuje.

GAZETA WYBORCZA

Zrzut ekranu 2015-02-17 o 09.12.40

O lidze supertrenerów dzisiaj Rafał Stec.

Ancelotti jest mistrzem adaptacji i kompromisu. Wynajmują go chorobliwie ambitni prezesi (lub właściciele) lubiący wydawać absurdalne pieniądze na piłkarzy – i ingerować w sprawy sportowe – a on musi ułożyć sobie z nimi życie i zapanować nad ego gwiazd. W wiecznie rozdygotanym Realu zaprowadził spokój, jakiego nie było tam od przeszło dekady. I poprowadził Real do upragnionego dziesiątego Pucharu Europy, co teoretycznie stawia go w sytuacji niemal beznadziejnej – od 25 lat nikt nie zdołał obronić tego trofeum. Madryccy piłkarze też właśnie poczuli, co to znaczy wypalenie i wycieńczenie wygrywaniem. Ubiegły rok kończyli bezprecedensową dla hiszpańskich klubów passą 22 zwycięstw, obecny rozpoczęli od porażek z Valencią i Atlético i generalnie wyglądają jak cienie samych siebie. Ale niewykluczone, że Ancelotti przygotowuje ich na czas, w którym staną przed najważniejszymi wyzwaniami. Jutrzejszego rywala – Schalke Gelsenkirchen – powinni przeskoczyć bez większego wysiłku, pomimo wpadek utrzymują prowadzenie w lidze krajowej. Na pracy Włocha jest tylko jedna skaza – nie umie znaleźć sposobu na Atlético inspirowane przez wschodzącą gwiazdę wśród trenerów Diego Simeone. Real nie tylko nie wygrał żadnych z sześciu derbów tego sezonu, ale też w każdych kolejnych wygląda bardziej bezradnie – niedawno sąsiedzi wychłostali go 4:0. A madrytczycy mogą się jeszcze zderzyć właśnie w LM… Guardiola to natchniony eksperymentator, który urządza piłkarzom permanentne pranie mózgów. W tym sezonie ustawiał Bayern w kilkunastu systemach taktycznych, niekiedy kompletnie przemodelowuje drużynę w trakcie gry. A ponieważ dodatkowo sytuację gmatwają kontuzje, nie mamy pewności, czy w hicie Ligi Mistrzów monachijczycy będą zagubieni, jak w niedawnej klęsce 1:4

SPORT

Okładka katowickiego Sportu.

Zrzut ekranu 2015-02-17 o 09.15.15

Którego dziennikarze mają mieszane uczucia po meczu Górnika.

Trener miał nosa wpuszczając mnie na boisko. Gola dedykuję narzeczonej. Z remisu nie możemy się jednak cieszyć. Straciliśmy bowiem dwa punkty. Przeważaliśmy i było wiele okazji, a z naszego bombardowania wyszedł jednak tylko jeden gol – komentował Skrzypczak. – Mógł to być dla nas fajny początek rundy, ale zamiast trzech punktów mamy tylko jeden. Szkoda straconego gola. Patrzymy w górę tabeli, ale musimy być ostrożni też o to, co się dzieje za naszymi plecami – dodawał z kolei Dejmek. Dla zespołu z Zabrza wczorajsze spotkanie było już szóstym kolejnym w lidze, którego nie udało się wygrać na swoim stadionie. Po raz ostatni ta sztuka udała się Górnikowi pod koniec sierpnia ub. roku. Ważny decyzje dotyczące klubu z Zabrza zostaną podjęte we wtorek. Na specjalnej sesji dotyczącej Górnika zbierze się Rada Miasta w Zabrzu. Chodzi o decyzje w sprawie emisji przez Górnika obligacji o wartości 35 mln zł, a więc mniej więcej tyle, ile wynoszą długi górnośląskiego klubu. Żeby taka emisja była możliwa zabrzańscy radni muszą się zgodzić na udzielenie Górnikowi poręczenia do kwoty 48,3 mln złotych. Wszystko wskazuje na to, że decyzja będzie pozytywna. Ma to uratować licencję…

W Gliwicach zaskoczenie po nieudanej inauguracji.

Trzy zwycięstwa, jeden remis i jedna porażka. Bilans tureckich meczów kontrolnych Piasta napawał optymizmem wszystkich związanych z gliwickim klubem. Dobra gra w ataku, skuteczność, solidna obrona. Wszystko wydawało się w porządku. Uśpiona czujność Piasta została gwałtownie ukarana w sobotnich derbach. Piłkarze, a także trener Angel Perez Garcia po meczu w Chorzowie wyglądali jakby byli zaskoczeni tym, co się stało. W I połowie gra zespołu z Gliwic wyglądała jeszcze w miarę przyzwoicie, po zmianie stron goście kompletnie się pogubili. Tak naprawdę zawiedli wszyscy. – W sparingach naprawdę wyglądało to nieźle. Najlepszą odpowiedzią i rehabilitacją będą po prostu trzy punkty w najbliższym meczu i na tym musimy się skupić – ocenił pomocnik Łukasz Hanzel. Odpowiedzi na to, co złego stało się z gliwicką drużyny nie potrafił znaleźć żaden z zawodników Piasta. – Nie weszliśmy dobrze w mecz, nie ma co się załamywać, choć trudny tydzień przed nami. Nie wiem, czy Ruch był lepszy. Walka o czołową ósemkę się jeszcze nie skończyła, więc trzeba się brać do roboty – przyznał Jakub Szmatuła.

Zrzut ekranu 2015-02-17 o 09.17.30

Generalnie, mamy dziś w Sporcie sporo tej śląskiej drobnicy. Mamy na przykład rozmówkę z Waldemarem Fornalikiem. Ale czy da się z niej wyciągnąć coś ciekawego? Może fragmencik:

W pierwszej wiosennej kolejce coś pana zaskoczyło?
– To dopiero pierwsze koty za płoty więc trudno wysnuwać jakieś wnioski. Na pewno niespodzianką była porażka Legii na Łazienkowskiej, choć akurat Jagiellonia prezentuje się z bardzo dobrej strony.

Rzucała się w weekendowym graniu dysproporcja w poziomie ligowych spotkań.
– To bierze się z tego, że w kraju tylko nieliczni mogą stale trenować na podgrzewanych murawach. My w Turcji trenowaliśmy na innych nawierzchniach, a po powrocie do kraju, jak większość, trenujemy w kratkę – trochę w hali, trochę na sztucznej trawie, trochę normalnej. Stąd brak płynności w grze, trudności w operowaniu piłką. Myślę, że akurat te elementy piłkarze poprawią.

Nie będziemy się żyłować, bo nie ma tu niczego ciekawego. Co mówi Cezary Kulesza o odstawieniu Mateusza Piątkowskiego od składu Jagiellonii? Jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz.

– Faktem jest, że zdobył jesienią 40 procent bramek dla naszej drużyny. Ale piłkarz jest tak dobry, jak jego ostatni występ. Albo szerzej – ostatnie występy, czyli dyspozycja w meczach sparingowych w okresie przygotowawczym. A ta ocena trenera Probierza nie była na tyle wysoka, by Piątkowski znalazł się w składzie na mecz przy Łazienkowskiej.

Zrzut ekranu 2015-02-17 o 09.34.40

Poza tym dużo drobiazgów:

– zapowiedź meczów Ligi Mistrzów
– nowy sponsor reprezentacji Polski
– trenerzy Floty Świnoujście zawieszeni
– w Cracovii młodzież dochodzi do głosu.

Lecimy do kolejnych tytułów.

SUPER EXPRESS

Zrzut ekranu 2015-02-17 o 09.39.29

Sebastian Mila został kiepskim aktorem. Treści nie ma, są fajne zdjęcia. A Mila bardziej przypomina dziś dawnego Waldka Kiepskiego… niż sam Waldek. No dobra, cytujemy co jest:

Kapitan Lechii Gdańsk Sebastian Mila (33 l.) przez kolegów z drużyny żartobliwie nazywany jest Waldusiem. Wszystko z powodu łudzącego podobieństwa do aktora Bartosza Żukowskiego (40 l.), czyli Waldemara Kiepskiego ze „Świata według Kiepskich”. Teraz panowie spotkali się na filmowym planie. Z pomysłem udziału Mili w serialu wyszedł PZPN po wygranym 2:0 meczu z Niemcami. Nagranie w studiu we Wrocławiu trwało kilka godzin, a Mila przyznał, że praca aktora jest cięższa niż treningi. Można się domyślać, jaką rolę dla sportowca przewidzieli scenarzyści. Być może Mila zagra brata bliźniaka?

Ondrej Duda przekonuje: Legia da sobie radę beze mnie. Z Ajaxem.

W poniedziałek zacząłem biegać. Myślę, że na rewanż z Ajaxem będę zdrowy – twierdzi słowacki pomocnik drużyny z Łazienkowskiej. Ondrej Duda uważa, że Legia w czwartkowym meczu LE wywalczy przynajmniej remis. – Obstawiam, że będzie 1:1. Mamy silną obronę. A Ajax gra w kratkę. Myślę, że przeważy nasze doświadczenie. Miro Radović, Ivo Vrdoljak czy Dusan Kuciak w bramce niejeden raz wychodzili z ciężkich opresji i teraz też dadzą sobie radę – mówi Duda. Słowak uważa też, że na korzyść Legii przemawia fakt, że warszawski zespół przegrał na inaugurację Ekstraklasy z Jagiellonią Białystok (1:3). – Po tym meczu wszyscy jesteśmy bardzo źli. Coś takiego nie powinno nam się przytrafić. To wypadek przy pracy, który sprawi, że będziemy chcieli się odkuć w Amsterdamie – twierdzi Ondrej. Duda jest spokojny o obronę Legii. – W czwartkowym meczu zagrają bezbłędnie. Chłopaki już wyciągnęli wnioski z ligi. Gwiazdą waszej reprezentacji jest Milik, ale przy naszym Kubie Rzeźniczaku nawet nie dojdzie do piłki. Jest szybki, zwrotny, ale jak go złapie „Rzeźnik”, to nawet nie jęknie – śmieje się Ondrej.

Zrzut ekranu 2015-02-17 o 09.39.20

W ramach zapowiedzi dzisiejszych meczów Ligi Mistrzów: czy Lewandowski usiądzie na ławce?

Robert Lewandowski może nie zagrać w meczu Szachtar Donieck – Bayern Monachium w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Trener „Bawarczyków” ponoć zastanawia się nad odsunięciem Polaka od składu, choć ten rozegrał ostatnio bardzo dobre zawody w starciu z HSV. Tak przynajmniej twierdzą niemieccy dziennikarze. Zdaniem prestiżowego magazynu „Kicker”, Josep Guardiola zdecyduje się we wtorek postawić w ofensywie na trio Arjen Robben, Thomas Mueller, Franck Ribery. Wówczas Lewandowski zasiadłby jedynie na ławce rezerwowych. Hiszpana miał nie przekonać dobry mecz w wykonaniu naszego snajpera przeciwko HSV. Bayern wygrał aż 8:0, a jednego z goli strzelił właśnie „Lewy”. Po raz pierwszy od dawna błysnął formą i zebrał dobre recenzje. Jak się okazuje to chyba jednak zbyt mało…

PRZEGLĄD SPORTOWY

Wraca wielka gra.

Zrzut ekranu 2015-02-17 o 09.59.39

Liga Mistrzów, czyli moment prawdy i zemsty. Trochę nie chce nam się cytować zapowiedzi meczów Ligi Mistrzów. Po prostu sygnalizujemy, że oczywiście znajdziecie ją dzisiaj w Przeglądzie. U nas jeszcze kawałek wywiadu z Winstonem Bogarde, który momentami nie oszczędza swojego byłego klubu.

Można w ogóle porównać dawny Ajax z tym dzisiejszym?
– Nie można. My mieliśmy wspaniałych zawodników. Wielu z nich osiągało później sukcesy. To był zespół najwyższej klasy. Teraz tego nie ma. Od dawna w Holandii spada jakość piłkarzy. Widać to nie tylko po Ajaksie, ale też po PSV czy Feyenoordzie. 20 czy 25 lat temu w naszym kraju byli lepsi zawodnicy niż teraz (…) Byliśmy wielkim zespołem, ale piłkarze nie zarabiali wielkich pieniędzy. Tak to w Holandii jest, gdy chcesz zarobić, musisz odejść. W Holandii mieliśmy wielkie sukcesy, ale nie mieliśmy konkurencji. By się rozwijać, trzeba było odejść. A potem spadła jakość…

Myśli pan, że Ajax gorzej pracuje z młodzieżą niż dawniej?
– Ajax stawia na pracę z młodzieżą, bo nie dysponuje pieniędzmi na kupowanie znanych piłkarzy, ale ci zawodnicy mają niższe umiejętności. Nie wiem czy są słabsi fizycznie, czy nie są tak skoncentrowani na piłce, ale za moich czasów zawodnicy prezentowali wyższą klasę. Świat futbolu się zmienił. Dziś jest więcej pieniędzy, a mniej jakości.

Dosłownie jakbyśmy słyszeli jakiegoś polskiego nestora futbolu…

Zrzut ekranu 2015-02-17 o 10.07.13

W Legii spokojnie, bo to tylko awaria?

W kontekście rywalizacji w Lidze Europy nie ma sensu załamywać rąk. Legia w Holandii zagra kompletnie inaczej taktycznie, niż na krajowym podwórku. Cofnie się, poczeka, zapewne znowu zobaczymy manewr z Ivicą Vrdoljakiem grającym tuż przed stoperami. Chorwat zresztą sam lubi powtarzać: Gdybyśmy grali w lidze w taki sposób, jak w europejskich pucharach, to dopiero byście nas krytykowali. Chodzi mu o defensywne nastawienie i szybki kontratak. Legioniści dobrze się czują w takim sposobie gry, są bardzo dobrze przygotowani pod względem fizycznym, co potwierdzają wyniki badań. Dlatego o ich formę w perspektywie rywalizacji z Ajaksem większych obaw być nie powinno. Trzeba zaufać trenerowi Henningowi Bergowi i jego sztabowi, bo nie ma podstaw by twierdzić, żeby nie wiedzieli, co robią. Norweg musi jednak pamiętać, że to, czego dokonał do tej pory w Europie, jest bardzo dobrym rezultatem…

PS pisze również o możliwym powrocie Daniego Quintany do Jagiellonii.

Przypomnijmy, jesienią ubiegłego roku Quintana za 500 tys. euro został wykupiony z Jagiellonii. Podpisał 2,5-letni kontrakt z klubem Al-Ahli Jeddah i zaraz dopadły go kłopoty. Szybko wypadł z podstawowej jedenastki, później decyzją szwajcarskiego trenera Christiana Grossa znalazł się poza kadrą meczową. W jednym sezonie piłkarz nie może reprezentować trzech klubów, więc jeśli Dani wróciłby do Europy, musiałby ponownie związać się z Jagą, ewentualnie podpisać kontrakt z klubem z ligi grającej systemem wiosna-jesień, która zaraz rozpocznie nowe rozgrywki. Quintanie najbliżej jest jednak do Jagiellonii.

Zrzut ekranu 2015-02-17 o 10.09.43

W ramkach:

– Jean Barrientos blisko Wisły
– Górnik przy Roosevelta nie wygrywa
– Hubert Wołąkiewicz wylądował w Rumunii.

Możecie jeszcze raz poczytać, jak Sebastian Mila zadebiutował skromną rolą w serialu. Ale my na koniec skupimy się na innym temacie: nowym sponsorze PZPN. Ile związek zyska na tym finansowo?

Piłkarski związek otrzyma od Lotosu 8 milionów złotych rocznie, ale w przypadku awansu reprezentacji prowadzonej przez Adama Nawałkę do przyszłorocznych mistrzostw Europy ta kwota może znacznie wzrosnąć i być nawet dwukrotnie wyższa. Nowy sponsor gwarantuje bowiem bonus za występ na EURO 2016 w wysokości ok. 5 milionów złotych. Jeśli nasi piłkarze graliby dobrze w turnieju finałowym i awansowali z grupy do pucharowej fazy turnieju, to do puli zostanie dorzucony kolejny finansowy bonus w wysokości ok. 2 milionów złotych. W przypadku awansu do mistrzostw świata w 2018 roku biało-czerwoni zgarnęliby nawet wyższą nagrodę niż za występ na mistrzostwach Europy. Zatem w przypadku sukcesu biało-czerwonych do związkowego budżetu może w następnym roku wpłynąć z tytułu nowego kontraktu nawet 15 mln zł. Poprzednia umowa sponsorska z firmą Orange, która wygasła z końcem lipca 2014 r., dawała futbolowej centrali ok. 10 mln zł rocznie, ale zawierała także prawo do ekspozycji marki podczas meczów Pucharu Polski. Teraz te prawa, które warte są ok 2-3 mln zł rocznie, PZPN chce sprzedać osobno.

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
10
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...