Reklama

Halo Berlin, halo Paryż! Przyglądamy się najgorszym piłkarskim stolicom

redakcja

Autor:redakcja

14 lutego 2015, 19:37 • 4 min czytania 0 komentarzy

To było cztery lata temu. Leonardo zaskoczył wszystkich. – Paryż to jedyna duża europejska stolica, która nigdy nie wygrała Ligi Mistrzów – powiedział były prezes PSG, a gdy ktoś odparł, że na tym samym wózku jadą Praga, Berlin, Rzym i wiele innych stolic, Brazylijczyk raz jeszcze sobie zakpił i przewrotnie stwierdził, że te miasta najwidoczniej nie… są w Europie. Nie wiemy, jaką mapą świata posługuje się Leonardo, ale pomyśleliśmy, że to dobry punkt wyjścia, żeby napisać coś na ten temat. Przegląd stolic? Czemu nie. Żeby nie było za długo, wypisaliśmy te najgorsze. Stosunkowo duże, ale odstające piłkarsko. W ramach bonusu dodajemy też kilka grafik z tymi… najlepszymi. 

Halo Berlin, halo Paryż! Przyglądamy się najgorszym piłkarskim stolicom

Cardiff – żaden klub z Cardiff nie wygrał ligi walijskiej od 1992 roku. Cardiff Grange Quins, znacie coś takiego? Spadli osiem lat temu, teraz grają w trzeciej lidze. Inter Cardiff zajmował cztery razy drugie miejsce w latach 92 – 98, ale pierwszy nie był nigdy. Niby jest Cardiff City, ale nie gra w Walii, tylko w Anglii i właśnie spieprzył się z Premier League, ośmieszając się całym tym folklorem właściciela Vincenta Tana.

Berlin – nie przyporządkowaliśmy w tym tekście miejsc jak w rankingu, bo kosztowałoby to sporo wyliczeń, a na końcu i tak każdy wiedziałby swoje. Berlin jest jednak najgorszy. Niemcy wydali na świat aż 92 mistrzów świata, ale żaden w chwili triumfu nie grał w stolicy. Hertha ostatni raz mistrzem była w czasach Hitlera, aktualnie gdzieś się pałęta na końcu Bundesligi. Tasmania Berlin zasłynęła tym, że pobiła prawie wszystkie najgorsze rekordy. Grała w Bundeslidze tylko rok, po straconej setnej bramce w meczu z Eintrachtem kibice wywiesili wieniec pogrzebowy z liczbą 100. Dzisiaj można Tasmanię zobaczyć w lidze amatorskiej. Polecamy piłkarskim hipsterom.

Ankara – wszyscy mówią o Besiktasie, Galatasaray i Fenerbahce. Na temat stolicy, Ankary cisza. Największy zespół, Ankaragucu został założony przez pracowników wyrabiających amunicję w 1910 roku i od tego czasy tylko raz wygrał mistrzostwo. Od trzech lat poza najwyższą klasą rozrywkową. Niby jest jeszcze Gencerbiligi, ale nigdy nie wyszli poza trzecie miejsce. Jeśli polskiemu kibicowi kojarzą się tylko z tym, że grał tam Tomasz Zdebel, a najlepszym strzelcem w historii klubu jest niejaki Andre Kona N’Gole (były reprezentant Zairu) to nie mamy więcej pytań.

Zrzut ekranu 2015-02-14 o 18.46.47

Reklama

Paryż – był kiedyś taki klub jak Racing Club de France. To znaczy dalej jest, ale już jako amator. Pozostało po nim tylko jedno mistrzostwo Francji. PSG podobnych tytułów ma cztery i jest to tragicznie mało jak na miasto o tej wielkości i magii. Ici c’est Paris – gdziekolwiek nie spojrzysz, na Parc des Prices wita nas ten napis. Paryżanie lubią podkreślać swój patriotyzm. Wciąż twierdzą, że są jednym miastem, które jest ważniejsze od Nowego Jorku, ale piłkarsko cierpią. Wystarczy spojrzeć na Londyn albo Madryt.

Berno – przepaść między Zurichem a Bernem jest jak różnica intelektualna między Trybsonem a Zygmuntem Baumanem. Grasshopper – 27 tytułów, FC Zurych – 12. W Bernie niby Young Boys wygrali 11 razy, ale od 1986 roku trudno im wejść na szczyt. Ostatnio chwaliliśmy ich w rankingu trenerów, że świetnie grali w Lidze Europy itd. To wciąż jednak za mało, by przenieść środek ciężkości do stolicy. Taka Bazylea w tym wieku zdobyła 9 mistrzostw.

Ljubljana – Olimpia tylko cztery razy w historii zdobyła mistrzostwo Słowenii. W 2005 dopadły ją kłopoty finansowe, co doprowadziło do bankructwa. Niby powstał nowy twór, niby od tego czasu awansował z ligi okręgowej do ekstraklasy, ale do wielkości wciąż mu daleko. W Słowenii rządzi Maribor, który kolekcjonowanie trofeów zaczął w 1997 roku i dziś ma ich 12.

Zrzut ekranu 2015-02-14 o 18.46.16

Edynburg – szybko to się w Szkocji zmienia, w tym sezonie znowu mieliśmy derby Glasgow, ale derbów Edynburga już nie uświadczymy. Hearts i Hibernian są na czele ligi, ale drugiej. Kolejny przykład na zubożenie stolicy. Chociaż trzeba oddać takiemu Hearts, że wraca i to wraca w wielkim stylu. Spłacili długi i jako jedyny klub na Wyspach zagwarantował pracownikom tzw. „living wage”, czyli w Szkocji 7,85 funtów za godzinę. Poprzedni powrót do ekstraklasy w sezonie 1983/84 przyniósł kwalifikację do Pucharu UEFA. Być może teraz będzie podobnie.

Rzym – z jednej strony Lazio i Roma to uznane marki, z drugiej – wciąż będące w cieniu drużyn w północy. Roma ma na swoim koncie 20 mistrzów świata, Roberto Pruzzo był trzy razy królem strzelców Serie A, a jednak ten brak zwycięstwa w finale Ligi Mistrzów jak na tak dużą stolicę trochę gryzie. Juventus, Milan, Inter – nie będziemy wymieniać ich sukcesów, bo przykrywają resztę czapką. W ostatnich 30 latach Rzym tylko 3 razy zdobył mistrzostwo Włoch (dwa razy Roma i raz ze Erikssona Lazio).

Reklama

Mińsk – dwa miliony mieszkańców, ale w piłce daleko za Borysowem. BATE od 2006 roku ciągle wygrywa ligę, a Dynamo z z nostalgią spogląda w przeszłość, kiedy było flagową drużyną Białorusi, jedną z najlepszych w ZSRR w latach 80. Ostatni raz mistrzostwo zdobyła w 2004. To ten sam rok, kiedy miała miejsce porażka z… Odrą Wodzisław w Pucharze Intertoto.


Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...