Reklama

Futbolowe jaja, czyli Podoliński mówi jak jest. A jest bardzo źle…

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

10 lutego 2015, 13:50 • 3 min czytania 0 komentarzy

Ostatnie dni przed startem ligi to zawsze dobry moment, żeby na szybko przejrzeć, co w polskich zespołach słychać. Przede wszystkim dlatego, że wszyscy wrócili, są już na miejscu, nie podróżują po zagranicznych obozach i wreszcie śmiało da się spytać trenera, czy zimą wszystko poszło dobrze. O jednego z nich zaczynamy się jednak poważnie martwić. Podczas, gdy każdy mówi o niepewnym jeszcze składzie, liczy na jedno wzmocnienie i czasem robi dobrą minę do złej gry, Robert Podoliński sprawia wrażenie, jakby był na skraju wytrzymałości.

Futbolowe jaja, czyli Podoliński mówi jak jest. A jest bardzo źle…

Chwytamy dziś za katowicki „Sport”, a w nim rozmowa właśnie ze szkoleniowcem Cracovii, chociaż… czy to, aby na pewno rozmowa? Bardziej to wygląda tak, jakby Podoliński spotkał dziennikarza, wypłakał się w rękaw i krzyknął na głos: „Panie, pomóż!”. Zresztą, sami spójrzcie…

W niedzielę Cracovia zainauguruje wiosenne mecze w ekstraklasie. Ma pan już gotowy zespół?
– A widać, żeby był gotowy? Patrząc na to, co się działo w sparingach, zwłaszcza w tym ostatnim z GKS-em Tychy, daleko nam do tego. Wyglądaliśmy jak zbieranina jakichś grajków, a nie zespół. Nie możemy zrzucać winy na cokolwiek, że zimowe warunki, że jeszcze się nie dostosowaliśmy… Po prostu wygląda to tragicznie.

Dalej jest już tylko weselej:

– Nie ma na co zrzucić winy. Trzeba po prostu uderzyć w stół, może wtedy piłkarze trochę się otrząsną. Jedynym pozytywem jest to, że w ostatnich dniach nic nikomu się nie stało. Gdyby jeszcze posypał nam się skład, byłby dramat. Przed ligą nie jestem w stanie wskazać innych plusów.

Reklama

– Nie ma co za wiele się rozwodzić nad naszymi zachowaniami w grze defensywnej. To były jakieś futbolowe jaja. Brak komunikacji, błąd w ocenie sytuacji. Z takich błędów traciliśmy też bramki na zgrupowaniu, ale teraz wszystko było spotęgowane. Tak, żeby jeszcze bardziej przerazić nas przed startem. Boli kompletny brak odpowiedzialności, a właśnie tego będzie wymagać mecz ze Śląskiem. Jeśli taka sytuacja się powtórzy, to na trzech bramkach się nie skończy.

– Powiem nawet, że jest coraz gorzej. Dzwonek alarmowy dzwonił i będzie dzwonić do niedzieli. Cały czas liczę, że obraz Cracovii z ostatnich dni to tylko koszmarna wizja, a rzeczywistość wygląda lepiej.

Futbolowe jaja? Na trzech bramkach ze Śląskiem się nie skończy? Do tego stwierdzenie, że w takiej sytuacji Cracovia będzie chłopcami do bicia? Że w transferach nie widać dziś jakości (ale – gwoli ścisłości – zdaniem trenera, „z czasem będzie zauważalna”)? Oj, źle to wygląda. Podoliński zdawał się nie trzymać ciśnienia już jesienią, dawał momentami wyrazy swojej frustracji. Dziś ta frustracja chyba sięga zenitu. Chyba, bo przecież liga jeszcze nie ruszyła, więc najlepsze pewnie dopiero przed nami.

Hmm, dziwny i ryzykowny to sposób na motywację zawodników. Żeby tylko efekt nie okazał się odwrotny od oczekiwanego…

Ale jedno trzeba przyznać – Marcin Budziński wreszcie nadaje z trenerem na tych samych falach.

Najnowsze

Ekstraklasa

Majchrowicz o trzęsieniu w Vanuatu: Myślałem, że ziemia otworzy się pode mną

Szymon Piórek
3
Majchrowicz o trzęsieniu w Vanuatu: Myślałem, że ziemia otworzy się pode mną

Komentarze

0 komentarzy

Loading...