Reklama

Dziś skończyła się piłka ręczna. Czy to samo może czekać futbol?

redakcja

Autor:redakcja

30 stycznia 2015, 22:07 • 6 min czytania 0 komentarzy

Można by napisać, że dzisiaj umarła piłka ręczna. Że sytuacja w której medale zdobywa reprezentacja narodowa złożona z graczy wielu narodowości, skuszonych jedynie wizją sporej kasy, to kpina, która nie ma nic wspólnego ze sportem. Przesadny dramatyzm? Pewnie tak, ale chyba się zgodzicie, że gdyby taki twór występował w dużym turnieju piłkarskim, to byłby to prawdziwy dramat. Problem w tym, że może nas to czekać już za kilka lat, podczas mundialu w Katarze.

Dziś skończyła się piłka ręczna. Czy to samo może czekać futbol?

Sprawdźmy, jak przygotowało się nasze piłkarskie podwórko do przyjęcia szejków z kieszeniami wypchanymi petrodolarami.

Kogo można przefarbować, a kogo nie

Trzeba przyznać, że Katar ewidentnie przysłużył się światowej piłce. O co chodzi? Naturalnie o naturalizację piłkarzy. Pierwsze próby farbowania piłkarzy Katar podjął już w 2004 roku – wówczas próbował przekupić grających w Niemczech Brazylijczyków Dede, Leandro i Ailtona by porzucili marzenia o występach dla Canarinhos i zostali dumnymi reprezentantami Katarinhos. Piłkarze długi nie dali się namawiać, wizja konkretnych czeków w pełni ich przekonała, jednak w Niemczech środowisko piłkarskie podniosło taki raban, że sytuacją zajęła się FIFA.

_50U0252
Jeśli ktoś jeszcze nie wie – to reprezentacja Kataru w ręczną. Zresztą, widać po karnacji i nazwiskach.

Reklama

Efekt kampanii FIFA, która miała zapobiec “kupowaniu” kadrowiczów? Przeprowadzona w nagłym trybie zmiana przepisów dotyczących wymogów, by reprezentować państwo. Zmiana, która skutecznie zablokowała zakusy Katarczyków – Ailton i spółka musieliby pomieszkać w Katarze przez dwa lata zanim mogliby wystąpić w kadrze.

Od tamtej pory przepisy zmieniano, aż w końcu doprowadzono ich do formy, która obowiązuje w tej chwili i w sporym stopniu ogranicza możliwość ściągania do reprezentacji farbowanych lisów. Każdy piłkarz, który wcześniej nie występował w dorosłej reprezentacji w meczu oficjalnym musi spełnić jedno z poniższych kryteriów, gdyby chciał grać teraz dla Kataru:

a. musiałby urodzić się na terenie Kataru – nie ma problemu
b. na terenie Kataru musiałoby urodzić się jedno z jego rodziców – luzik
c. na terenie Kataru musiałoby urodzić się jedno z jego dziadków – spoko
d. musiałby nieprzerwanie żyć na terenie Kataru przez przynajmniej pięć lat po ukończeniu 18 roku życia – oj, jest problem…

W teorii może się komuś wydawać, że to dość restrykcyjne ograniczenie. W porządku, jest to pewien sposób na ograniczenie naturalizowania piłkarzy, a jednocześnie furtka dla ludzi, którzy spędzili w danym kraju wiele lat i czują się z nim na tyle zżyci, że chcą go reprezentować. Właśnie dzięki temu zapisowi Hiszpanię reprezentuje teraz Diego Costa.

Problem w tym, że jest to też furtka, którą może wykorzystać Katar. Co więcej – wiele wskazuje na to, że w ten sposób Katarczycy załatwią sobie choć część reprezentacji na Mistrzostwa Świata w 2022 roku.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Chlastu, chlastu farbą po Nigeryjczyku

Kogo może sobie kupić reprezentacja Kataru? Chociażby Imoha Ezekieli. Może jest to mało medialne nazwisko, ale właśnie tego typu piłkarze mogą być ściągani w najbliższym czasie do Kataru. Ezekiel w momencie transferu miał 20 lat, był wybijającym się w lidze belgijskiej napastnikiem (15 goli i 12 asyst w tamtym sezonie). Wydawałoby się, że jego kariera w Europie nabierała właśnie tempa, zaczynało się nim interesować między innymi FC Porto… i wtedy za 8 baniek trafił do Al-Arabi Sports Club.

Najbardziej prawdopodobny scenariusz? Spędzi w nowym klubie pięć lat i będzie mógł reprezentować Katar na Mistrzostwach Świata. Czyli, jak się okazuje, perspektywa reprezentacji złożonej z farbowanych lisów wcale nie jest bzdurą. Mundial odbędzie się w 2022 roku, także Katarczycy mają czas na ściąganie reprezentacyjnych talentów do 2017 roku, by wyrobić konieczne pięć lat pobytu w ich kraju. Proste.

Image and video hosting by TinyPic


Aspire Academy, czyli marzenia Kataru o silnej kadrze

Niedawno na łamach Weszło! pojawił się wywiad z pracującym w Aspire Academy Wojciechem Ignatiukiem – tu możecie przeczytać cały wywiad, a na potrzeby tego tekstu wykorzystamy krótki fragment:

Czym właściwie jest twoje miejsce pracy, czyli Aspire Academy?

To gigantyczny projekt finansowany przez katarską federację, która jest de facto moim pracodawcą. Zamysłem jego powstania było zbudowanie w ciągu kilkunastu lat silnej kadry Kataru na mistrzostwa świata, których będzie gospodarzem. Wcześniej panował chaos i problemy z komunikacją na linii kluby-reprezentacja.

*

Teoria teorią, w praktyce może to wyglądać trochę inaczej.

Niektórzy twierdzą, że Aspire Academy to także szeroko zakrojony projekt szukania reprezentantów, którzy niekoniecznie mają katarskie pochodzenie. Powód? Ta akademia zajmuje się wyszukiwaniem talentów w dwunastu krajach afrykańskich, a także Gwatemali, Kostaryce, Paragwaju, Wietnamie i Tajlandii. Według New York Timesa w ciągu ostatnich siedmiu lat przez rozrzucone po świecie akademie przewinęło się już ponad trzy i pół miliona potencjalnych piłkarzy.

Niesamowite sito, w którym z czasem zmniejszają się oczka. Najpierw lokalnie wyszukiwane są dzieci w wieku około 13 lat, potem następuje pierwszy etap weryfikacji talentów, po którym najlepsi trafiają do głównej akademii na danym kontynencie. Potem kolejna weryfikacja i najlepsi z najlepszych są wysyłani do najważniejszej akademii – tej w katarskim Doha.

Teoretycznie to fajna inicjatywa, która umożliwia młodym, najczęściej biednym kandydatom na piłkarzy porządny rozwój i szansę na zaistnienie w profesjonalnej piłce, a tym samym wyrwanie się z otaczającej ich biedy. Problem w tym, że jest to być może także sposób na stworzenie sobie reprezentacji na katarski mundial – ci piłkarze będą przecież:

a. wdzięczni Katarowi za daną szansę
b. przyzwyczajeni do katarskich petrodolarów
c. mieszkali w Katarze od 18 roku życia, więc nabędą możliwość gry w reprezentacji od 23 roku życia

Zastanawiające jest chociażby to, że ludzie prowadzący Aspire Football Dreams zabraniają młodych graczom kontaktów z agentami, o czym wspomina między innymi Franck Tchouto – Kameruńczyk, który został odkryty przez Katarczyków, a mając 19 lat przeniósł się do młodzieżowej drużyny AS Romy.


Image and video hosting by TinyPic

Stare lisy, młode lisy, wszędzie lisy

Kolejną kwestią jest to, że jednym z celów Katarczyków jest zakwalifikowanie się i występ na Mistrzostwach Świata w 2018 roku. Eliminacje są w tym roku, więc na wsparcie z Aspire i ściąganych naprędce do Kataru graczy raczej nie mają co liczyć. Tyle, że oni już w tej chwili mają grających Ghańczyków, Brazylijczyków, Francuzów, a w kolejce serię kolejnych, którzy tylko czekają na to, aż stuknie im pięć lat pobytu w Katarze.

Także jeśli ktoś już szykował komentarze o tym, że szkalujemy biednych Arabów, którzy chcą dobrze dla małych dzieci, to przykro nam – farbowanie już trwa sobie w najlepsze, to już tak naprawdę tylko kwestia tego jakiego rozmachu nabiorą do 2022 roku Katarczycy. Tak na szybko lista piłkarzy, którzy już teraz grają dla Kataru, razem z krajem urodzenia:

Luiz Junior (Brazylia)
Tresor Kangambu znany obecnie jako Mohammed Tresor Abdullah (Kongo)
Ahmed Abdul Maqsoud (Egipt)
Karim Boudiaf (Francja)
Mohammed Muntari
Mohammed Kasola
Mohammed Razak (Ghana)
Boualem Khoukhi (Algieria)
Ali Assadalla (Bahrajn)
Ibrahim Majid
Wesam Rizik (Kuwejt)
Magid Mohamed (Sudan)
Sebastian Soria (Urugwaj)
Hussain Ali Shebab (Irak)

Klubem który specjalizuje się w naturalizowaniu piłkarzy pod kadrę Kataru jest prowadzona przez Michaela Laudrupa Lekhwiya – jeśli chodzi o potencjalnych przyszłych reprezentantów dumnych barw Kataru, to są tam chociażby Chico Flores, Dame Traore, Lassina Diaby, Amine Lecomte i Ivanildo Rodrigues.

Ciekawostką jest też John Benson – 23-letni Ghańczyk, który w 2009 roku wygrał ze swoją reprezentacją Mistrzostwa Świata under-20. Naturalnie z normalną reprezentacją, a nie z tą w której będzie prawdopodobnie niedługo występował.

Pozostaje więc pytanie – czy futbol obronił się przed patologią, która właśnie przejechała po Polakach w półfinale mistrzostw świata w piłce ręcznej? Na pewno zminimalizował spustoszenie, jakie mogły wywołać zaniechania sprzed ponad dekady. Po pierwsze i najważniejsze – zawodnik nie może już zmienić kadry, w której zaliczył przynajmniej jeden oficjalny mecz. Stąd też nawet jeśli Katar kogokolwiek wyciągnie – będzie to raczej drugi sort, a nie gwiazdy z pierwszych stron gazet. Po drugie – to jednak piłka nożna. Fortuny Katarczyków robią mniejsze wrażenie, gdy swoimi własnymi dysponuje Real, Barcelona czy niemiecka federacja. Czy jesteśmy jednak kompletnie bezpieczni? Zapytajcie Michaela Laudrupa…

Michał Borkowski


Najnowsze

Polecane

Andrzej Kowal: Mogłem prowadzić kadrę zamiast Antigi, ale nie czułem się gotowy [WYWIAD]

Jakub Radomski
5
Andrzej Kowal: Mogłem prowadzić kadrę zamiast Antigi, ale nie czułem się gotowy [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...