Piotr Zieliński jest kimś ważnym dla selekcjonerów naszych reprezentacji – nie powinniśmy mieć wątpliwości. Tak dla Marcina Dorny, który przecież śmiało może sobie wyobrażać, że na młodzieżowym Euro w 2017 roku będzie głównym rozgrywającym jego kadry, jak i dla Nawałki. Tak, Nawałka też go ceni i dogląda. Często dzwoni, raz na parę tygodni sam przyjeżdża na mecze ligi włoskiej albo wysyła asystentów. Znaczy, że widzi w tym interes.
Po drugiej stronie płotu jest z kolei sam zawodnik, który ostatnio nieustannie przekonuje, że wszystko idzie zgodnie z planem. Powoli, bo powoli, ale zmierza tam, gdzie trzeba. Cholera… Problem w tym, że nie dajemy temu wiary. Jakbyśmy go dzisiaj spotkali na ulicy, to szczerze – zamiast poklepać po plecach: „super, rób tak dalej”, prędzej pewnie byśmy zapytali „ale Piotrek, czy na pewno wszystko dobrze?”.
W sparingu kadry ze Szwajcarią zawiódł, spalił się. Ale zdarza się, żadna jeszcze to tragedia. Pyta czy po jednym nieudanym meczu należy go skreślać. I oczywiście nie – selekcjoner zdążył to udowodnić, przyjeżdżając na niedawny mecz z Sampdorią, a wcześniej wysyłając asystenta na spotkanie z Torino.
Sam Zieliński udzielił ostatnio dwóch krótkich wywiadów. Najpierw Przeglądowi Sportowemu, później serwisowi „Łączy nas Piłka”, gdzie odpowiadał na pytania internautów. – Jestem w zagranicznym klubie, w którym w miarę regularnie pojawiam się na boisku i to dla mnie priorytet. Chcę się na tym skupiać, bo uważam, że krok po kroku moja kariera idzie w dobrym kierunku (…) Coraz częściej można mnie zobaczyć na boisku – stwierdził w jednym, a w drugim to wręcz zadeklarował, że przeciwko Udinese chciałby udowodnić, że dałby tam sobie radę. – Zależy mi na zwycięstwie. Może uda się też coś strzelić.
Ech. No tak…
Tylko że za rogiem, jak zwykle, czai się jeszcze rzeczywistość. Kiedy wchodził do składu Udinese, imponował wszystkim. Taki Andrzej Iwan do dziś, gdyby go zbudzić w środku nocy i zapytać, kto powinien grać u Nawałki na pozycji numer dziesięć, od razu wyrecytowałby: Zieliński. Ale trzeba od chłopaka też wymagać, a nie głaskać go po głowie, bo czas szybko płynie. 21 lat skończy za trzy miesiące.
Cały poprzedni sezon – zmarnowany. 137 minut na boisku. W końcu wypożyczenie do Empoli… I dalej nie zgodzimy się, że jest dobrze, a nawet coraz lepiej. Nie zagrał w nim – a mówimy o drużynie beniaminka z naprawdę młodą kadrą – ani jednego pełnego ligowego meczu. Od listopada tylko raz dłużej niż połowę. Siedmiokrotnie nie wstał z ławki wcale. To są niestety ciągle strzępki – 411 minut. W sumie 548 przez półtora roku. Dużo? To mniej więcej tyle, co sześć pełnych meczów.
Zieliński mówi „gram coraz więcej”. A my wcale nie złośliwie, bardziej nawet z troską – Piotrek, nie grasz.
Dziesięć ostatnich meczów:
Z Lazio – 58 minut w podstawie
Z Parmą – ławka
Z Atalantą – ławka
Z Napoli – 12 minut z ławki
Z Torino – 19 minut z ławki
Z Fiorentiną – 35 minut z ławki
Z Veroną – ławka
Z Sampdorią – 48 minut z ławki
Z Interem – 25 minut z ławki
Z Udinese – ławka
A zaryzykujemy, że najgorsze dopiero przed nami.
Przeglądamy sobie od czasu do czasu włoskie media pod kątem naszych (potencjalnych) kadrowiczów i dzisiaj to bynajmniej nie o „Zielku” jest głośno. Jego klub ściągnął z AC Milan Riccardo Saponarę. Chłopaka, który świetnie zna Empoli, grał tam bardzo dużo jako 20-21-latek. Później nie przebił się w Mediolanie i teraz właśnie wraca tam, skąd wypłynął. Tak się składa, że gra dokładnie na pozycji Zielińskiego. Z marszu wszedł do podstawowego składu i od razu w pierwszym meczu ligi dostał karnego do wykorzystania. Trener Maurizio Sarri mówi: – Brakuje mu jeszcze trochę rytmu, ale jego umiejętności znamy. Będzie dla nas ważnym graczem. Nie będzie? Hm… W sezonie 2012/13 grał u niego ciągle, od deski do deski. Strzelił 13 goli, zaliczył 15 asyst. Trudno, żeby trener mu nie ufał.
Tak więc ofensywnym pomocnikiem numer… ile jest dzisiaj Polak w Empoli? Przeciwko Udinese, któremu miał coś udowadniać i zdobywać bramki, nie wszedł nawet na minutę – chociaż mógł. Saponarę zmienił inny młody Włoch – Simone Verdi. To jego do tej pory Zieliński najczęściej zastępował wchodząc z ławki.
Kolejna próba sił ofensywnych pomocników:
Zieliński – 411 minut w tym sezonie Serie A
Verdi – 1116 minut w tym sezonie.
Dobrze widać, kto do tej pory był w tej hierarchii wyżej. Tak więc krótko: nie chcielibyśmy niczego przesądzać, ani Piotrka skreślać. Ma jednak jeszcze pół roku wypożyczenia z Udinese, w którym – bez regularnych występów tu i teraz – raczej nie pogra po powrocie. A obawiamy się, że w Empoli zostać ofensywnym pomocnikiem numer jeden będzie mu niezwykle trudno. Może nawet zostać trójką.
To jak, na pewno wszystko idzie zgodnie z planem?
PM
Fot. FotoPyK