Sami nie wiemy – to jakiś spisek? Oni celowo wyznaczają takie obsady? Celowo chcą zabić przyjemność z oglądania meczu akurat hiszpańskiej piłki? Są jakimiś ukrytymi fanami Premier League mającymi sprawić, że człowiek zacznie rzygać spotkaniami z Półwyspu Iberyjskiego? Gdyby władze hiszpańskiego futbolu usłyszały, w jaki sposób ich piłka jest relacjonowana w Polsce, prawdopodobnie zarządziłyby natychmiastowe skasowanie transmisji. Coś nieprawdopodobnego.
Najpierw TVP, teraz NC+. Najpierw komentowanie meczu w takim stylu, jakby relacjonowano pogrzeb jakiegoś partyjnego dygnitarza, teraz przegięcie w drugą stronę. Najpierw dogorywający na antenie Jońca bądź Iwański wsparty przez „przytomnego” Kołodziejczyka, teraz naspidowany Murawski. Nigdy jeszcze przechodzenie ze skrajności w skrajność nie było tak bolesne, jak przy hiszpańskiej piłce. Co z tego, że Labogi słucha się bardzo przyzwoicie i chłop przystępuje do meczu naprawdę przygotowany, skoro posiada mikrofon przez mniej więcej 4% czasu transmisji? Co z tego, że spróbuje opowiedzieć coś ciekawego o Nuno Espirito Santo, skoro zaraz ze swoimi mądrościami wparuje Murawski?
„Zawodnik będzie dawał z siebie wszystko w nowych barwach”. „Tutaj, widzimy, był faul”. „Tutaj, widzimy, był strzał”. „Tutaj, popatrzmy, nie udało się”. Człowiek, do jasnej cholery, wszystko widzi, a czuje się, jakby słuchał radiowej relacji z hokeja na lodzie. Murawski wszystko musi potwierdzić. Mustafi dostaje kartkę? Widzi to każdy, ale to bez znaczenia. Murawski musi to powtórzyć jeszcze tryliard razy. Tak, piszemy ten tekst pod wpływem emocji, ale – wybaczcie – właśnie skradziono nam przyjemność z obejrzenia kapitalnego spektaklu. Co wywalczyli Negredo z Parejo, to zabrał Murawski.
Apelowaliśmy już 100 razy. Prosiliśmy, wręcz błagaliśmy na kolanach. Chłopie, odzywaj się z co trzecią, co czwartą refleksją. Częściej nie trzeba. Dziś jednak doszło do jakiejś skrajności. Facet nie dał skończyć Labodze ani jednego zdania. Jedyny współkomentator, który nie uzupełnia informacji, tylko – przepraszamy młodszych czytelników – bezczelnie wpierdala się prowadzącemu. Nigdy człowiek nie odczuwa takiego ukojenia dzięki ciszy, jak wtedy, gdy kliknie „mute” w trakcie meczów zabijanych przez Murawskiego.
Uff, co za ulga…