Reklama

PNA zgodnie z planem. Fikołki, taniec i piłkarska beztroska

redakcja

Autor:redakcja

17 stycznia 2015, 23:43 • 3 min czytania 0 komentarzy

Folklor. To pierwsze skojarzenie z Pucharem Narodów Afryki, którego nie pozbędziemy się nigdy, nawet jeśli większość z piłkarzy występujących w tym turnieju będzie wychowana i wyszkolona w Europie. No nie da się pozbyć wrażenia jakiejś… swojskości i pierwotnej radości z gry, jeśli pierwszy gol turnieju pada po rajdzie z „tunelem” włącznie. Zabawa. Radość. Wuwuzele. Ruszyli, ruszyli z całą mocą, z dziką frajdą gospodarzy po tym otwierającym golu, z całą plejadą zagrań, które mogły się przydarzyć wyłącznie na „Czarnym Lądzie”.

PNA zgodnie z planem. Fikołki, taniec i piłkarska beztroska

Okej, jest w tym – niestety! – coraz więcej profesjonalizmu. Jest w tym coraz więcej dyscypliny taktycznej, jest w tym coraz więcej „piłki”, a coraz mniej żartów. Wciąż jednak PNA leży bliżej Ekstraklasy, niż Mistrzostw Europy i Mistrzostw Świata. Mecz otwarcia? Dwa vine’y. Pierwszy gol, roboczy tytuł filmiku: „Obrona Kongo po dobrym bongo”.

Filmik numer dwa, wyrównujący gol. „Przyspieszenie, głupcze”.

Reklama

Drugi mecz? Cóż, jeszcze przed pierwszym gwizdkiem mieliśmy godne, sucharowe otwarcie.

Równie zabawnie było także, kiedy piłkarze Gabonu i Burkina Faso zaczęli kopać piłkę, która chwilami sprawiała zawodowcom spore problemy. Na przykład odskakując na trzy metry przy przyjęciu. Niekiedy pozbywano się jej na kilka sekund, wybijając trzydzieści metrów w powietrze, poza zasięg telewizyjnych kamer. Innym razem fatalny kiks okazywał się tajemnym kluczem do stuprocentowej okazji. Pierwszym, który świetnie odnalazł się w tym młynie był Pierre-Emerick Aubameyang. Miał tyle czasu na spokojnie przyjęcie, nawinięcie obrońcy, przymierzenie i strzał, że spokojnie zdążyłby policzyć do pięciu.

Drugi gol dla Gabonu? Palce lizać. Akcja skrzydłem a’la Canarinhos (stroje się zgadzają), dokładne dośrodkowanie i armatnia główka Malicka Evouny z Wydadu Casablanca, którego nazwisko z pewnością zdążyło zapisać już kilku dyrektorów sportowych z europejskich klubów.

Reklama

W końcówce szansę na pomoc kolegom dostał nasz znajomy z Górnika Zabrze – Prejouce Nakoulma – ale swojej szansy nie wykorzystał, grając bardzo przeciętnie. Być może zabrakło ekstra motywacji w postaci dorodnego koguta. Przez pewien czas naszą uwagę od samego meczu odciągała pewna nachalna myśl. Ilekroć realizator prezentował nam zbliżenie na bramkarza reprezentacji Gabonu, tyle razy w głowie grał nam lansowany kilka lat temu wakacyjny hit. I wreszcie – eureka!

Zakończymy wizytą w kąciku muzycznym. Słowa (te „polskie”) może niekoniecznie, ale melodia i choreografia świetnie nadawałyby się na podkład pod kolejne mecze. Radość, beztroska, chaos i futbolowy ping-pong. Spodziewamy się fajnych, atrakcyjnych widowisk, w których bezbramkowy remis jest prawdopodobny tak, jak śnieżyca w Dakarze.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...