To chyba najbardziej absurdalna jak dotąd historia z 2015 roku. Górnik Zabrze w maju otrzymał od Komisji Licencyjnej karę – od tamtej pory musiał mieścić się w limicie płac, co sprowadzało się do powstrzymania się przed zatrudnianiem nowych zawodników. Każdy normalny klub po prostu by się do takiej kary zastosował, ale Górnik nie.
Zabrzanie nie zmieścili się w zakładanym limicie i przekroczyli go – od lipca do listopada – o 263 000 złotych. W związku z tym dostali karę w wysokości… 263 000 złotych.
– Spodziewaliśmy się kary – mówi rozkosznie Tomasz Młynarczyk, przewodniczący rady nadzorczej, na łamach „Sportu”. Dodaje jednak, że „jej wysokość jest dla nas zaskakująca”. Czyli Górnik nie przejmował się zaleceniami KL, ponieważ wkalkulował sobie, że go na zapłatę ewentualnej kary stać. A tu – zdziwienie. Komisja dofasoliła im konkretnie, pokazała, że jej wyroki trzeba szanować, bo w przeciwnym razie zaboli.
Młynarczyk dalej mówi tak („Sport”): – Faktycznie nie udało się dotrzymać zakładanych prognoz finansowych. Od razu jednak wytłumaczę, z czego to wynikało. Większość piłkarzy miała kontrakty ważne jeszcze z poprzednich lat. Zakładaliśmy, że latem tego roku 2-3 z nich pożegnamy, co zmniejszyłoby koszty wydawane na pierwszy zespół mniej więcej do kwoty podanej w prognozie. Nie udało się tego zrobić, co nie znaczy, że Górnik nie wykonał żadnej pracy w tym zakresie. W ciągu roku suma wydawana na płace piłkarzy została zmniejszona o dwa miliony. Proszę zwrócić uwagę, że kara jest równa przekroczeniu przez klub płac od lipca do listopada. Średnia wynosi 50 tysięcy.
Oj tam, przekroczenie o marne 50 tysięcy miesięcznie. O czym tu w ogóle gadać? Górnik pozbyłby się trzech piłkarzy i byłoby OK. Ale że się nie pozbył? No to jest prawie OK.
Cóż, może wystarczyło nie sprowadzać nowych zawodników. Już po karze od Komisji Ligi Górnik zatrudnił między innymi: Dominika Sadzawickiego, Armina Cerimagicia, Romana Gergela oraz Dawida Plizgę. Wydaje nam się bardzo prawdopodobne, iż łączna kwota wydana na wszelakie wynagrodzenia wspomnianej czwórki przekroczyła 50 tysięcy złotych miesięcznie.
Oczywiście, Górnik może się dalej tak beztrosko bawić. Na „Titanicu” też się bawiono w najlepsze.
Fot. FotoPyK