Już trzeci raz rozdajemy nasze arcyważne nagrody piłkarskie. Oczywiście możecie uznać, że to strata czasu i słabizna jak wakacje w Mielnie, ale kto wie: może za sto lat plebiscyt Weszło będzie cieszyć się całkiem sporą renomą i może ktoś wówczas będzie wspominał te nasze skromne początki. Od czegoś trzeba przecież zacząć.
Oto rozstrzygnięcia za rok 2014…
PIŁKARZ ROKU – ROBERT LEWANDOWSKI
2012: Robert Lewandowski
2013: Robert Lewandowski
2014: Robert Lewandowski
Hat-trick i to klasyczny. Trzeci raz wybieramy piłkarza roku, trzeci raz zostaje nim Robert Lewandowski. Tym razem w zasadzie nie miał konkurenta, który mógłby z nim o to miano powalczyć. To znaczy, w latach poprzednich też dominował, ale jednak deptali mu po piętach Łukasz Piszczek czy Jakub Błaszczykowski. Tym razem nikt, zupełnie nikt.
Wiosną zaklepał sobie tytuł króla strzelców Bundesligi, jesienią odnalazł się w składzie Bayernu Monachium. Trzeba uczciwie przyznać, że nie jest tam pierwszoplanową postacią i największą gwiazdą, nie strzela póki co tylu goli, co Mario Mandżukić, ale radzi sobie – to najważniejsze. I przy okazji – ciekawostka. I jako ciekawostkę ją traktujcie, a nie jako atak na „Lewego”. Otóż ten zawodnik… nigdy w życiu po przyjściu do nowego klubu nie strzelał goli tak rzadko, jak w Bayernie. Czy w Zniczu Pruszków, czy w Lechu Poznań, czy nawet w Borussii Dortmund, gdzie początkowo grywał ogony, trafiał statystycznie częściej niż obecnie. A jednak nikt – z Guardiolą na czele – nie ma do Lewandowskiego pretensji, bo ten rozwinął się w innych aspektach gry.
O reprezentacji pisać nie będziemy, bo jak było – każdy wie. Wprawdzie Robert ciągle raczej ogląda bramki kolegów niż je zdobywa, to jednak był jesienią kluczowym zawodnikiem i współtwórcą sukcesów (no, póki co sukcesików).
TRENER ROKU – LESZEK OJRZYŃSKI
2012: Adam Nawałka
2013: Ryszard Tarasiewicz
2014: Leszek Ojrzyński
Mieliśmy wielki, naprawdę wielki zgryz. Dwóch kandydatów walczyło o to miano, gdzieś w tle radośnie machał ręką trzeci i wołał: może ja? Tych dwóch poważnych kandydatów to Tadeusz Pawłowski i Leszek Ojrzyński. A tym trzecim jest Adam Nawałka, ale uznaliśmy, że selekcjoner reprezentacji ma jeszcze tak cholernie dużo pracy przed sobą, że nagrodzimy go dopiero, gdy zrealizuje cel.
No to – Pawłowski czy Ojrzyński, Ojrzyński czy Pawłowski? W tabeli 2014 roku Śląsk Wrocław z 62 punktami jest trzecią drużyną ligi, a Podbeskidzie z 55 punktami – czwartą!
Ostatecznie stawiamy na Ojrzyńskiego. Chylimy czoła przed oboma szkoleniowcami, ale jednak trener Podbeskidzia pracuje w znacznie trudniejszych warunkach, w zasadzie bez jakiejkolwiek bazy treningowej i z kadrą złożoną z naprawdę przeciętnych zawodników. Bielszczanie nie grają ładnej piłki, nie strzelają wielu goli, generalnie oglądanie ich czasami boli… Ale jak kibice Podbeskidzia spojrzą w tabelę, to ból mija od razu. Nie ma w lidze zespołu, który do Bielska-Białej jedzie na luzie i po łatwe trzy punkty. Dla każdej drużyny to raczej podróż po kilka siniaków, zadrapań i stłuczeń oraz – przy okazji – ewentualnie po punkty.
ODKRYCIE ROKU – BARTŁOMIEJ DRĄGOWSKI
2012: Arkadiusz Milik
2013: Bartosz Bereszyński
2014: Bartłomiej Drągowski
Fenomenalne wejście do ekstraklasy. Drągowski broni nadzwyczajnie i jeśli okaże się, że to dla niego norma, a nie przygoda życia, to zrobi wielką karierę. Do ligi spektakularnie wkraczał kiedyś Sandomierski, potem Wojciech Pawłowski… Obu dzisiaj w poważnej piłce nie ma. Drągowski też może okazać się meteorytem, za kilka może go nie być w futbolu, ale… dlaczego miałoby nie być?
Jest zwinny, szybki, ma refleks i chyba poukładaną głowę (chociaż to się tak naprawdę dopiero okaże). Czekamy na jego pierwszą spektakularną szmatę i to, jak po niej zareaguje. Na razie niesie go fantazja i entuzjazm. W zasadzie jeszcze tylko odporność na presję i umiejętność zachowania w sytuacji kryzysowej nie została u niego sprawdzona.
Papiery Drągowskiego na grę weryfikują teraz skauci z całej Europy. Decyzja, czy zostać w Jagiellonii czy odejść, a jeśli odejść – dokąd i kiedy, będzie najważniejszą w jego życiu. Oby dobrze wybrał i obyśmy za pięć lat mówili, że w Europie pojawił się nowy Thibaut Courtois. Naprawdę nie ma powodów, byśmy sami siebie stopowali i mówili, że chłopak nie może dojść daleko. Bramkarz to specyficzna pozycja, oderwana od reszty zespołu. Komuś, kto nadzwyczajnie broni w lidze polskiej, łatwiej jest po roku nadzwyczajnie bronić w lidze angielskiej czy hiszpańskiej – łatwiej po prostu zanotować taki przeskok golkiperowi, niż zawodnikowi z pola.
Nie mamy wątpliwości, że nadarzy się okazja, by obserwować, jak poradzi sobie Drągowski w jednej z elitarnych lig.
SZMACIANKA ROKU – SYLWESTER CACEK
2012: Franciszek Smuda
2013: Sylwester Cacek
2014: Sylwester Cacek
Lewandowski ma u nas hat-trick, a Cacek „tylko” dublet. Ale któż inny zasłużył na szmaciankę, jeśli nie on? Zwyciężył już w zeszłym roku, a przecież dopiero ten 2014 to dla Widzewa kompletny upadek. Najpierw pożegnanie z ekstraklasą w żałosnym stylu, a później jeszcze bardziej żałosne przywitanie z pierwszą ligą – i rok zakończony na ostatnim miejscu w tabeli.
Widzew jest więc ostatni bez względu na to, z kim akurat rywalizuje, może to być Legia czy Wisła, ale może być też Chojniczanka albo Dolcan. To oczywiście nie psuje nastroju Sylwestrowi Cackowi. On zawsze widzi przyszłość w różowych kolorach. Oczywiście, jak to on – zanim okazało się, że Widzew jest najgorszy w pierwszej lidze – obiecywał szybki awans. Teraz na szczęście znalazł trenera, który nadaje z nim na tych samych falach i wspólnie już snują plany o Lidze Mistrzów.
Warto dodać, że w 2014 roku wielki milioner Cacek stracił zegarek, który został zlicytowany na licytacji komorniczej. Trudno o większe upokorzenie dla poważnego podobno biznesmena.
Fot. FotoPyK