Reklama

Klakierzy zamiast kibiców. Już nie możemy doczekać się tego mundialu…

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

20 grudnia 2014, 14:41 • 2 min czytania 0 komentarzy

Nie jest żadną tajemnicą, że obrzydliwie bogaci szejkowie z Kataru z bramą wjechali w świat sportu. Rządzą poważnymi klubami piłkarskimi, do siebie ściągają całkiem uznanych na Starym Kontynencie zawodników (nie tylko emerytów), a także wszelkiej maści imprezy sportowe rangi mistrzowskiej. Praktycznie co rok, to jakiś mundial.

Klakierzy zamiast kibiców. Już nie możemy doczekać się tego mundialu…

Światowe federacje kochają tamtejszą kapustę, rzućcie tylko okiem na ten kalendarz i przechodzimy do sedna sprawy.

2014 r. Mistrzostwa Świata w pływaniu na krótkim basenie
2015 r. Mistrzostwa Świata w piłce ręcznej mężczyzn
2016 r. Mistrzostwa Świata w kolarstwie szosowym
2018 r. Mistrzostwa Świata w gimnastyce sportowej
2019 r. Mistrzostwa Świata w lekkiej atletyce
2022 r. Mistrzostwa Świata w piłce nożnej

W czym problem? – zapytacie. Otóż praktycznie za każdym razem komitet organizacyjny danej imprezy i przedstawiciele światowej federacji (przypomnijcie sobie te scenki z Blatterem) zapewniają, że zwykli Katarczycy kochają sport. Że chcą być świadkami wielkich wydarzeń. Że obcowanie z gwiazdami aren to rzecz, której brakuje im do pełni szczęścia i cały ten boom na organizację imprez to tylko i wyłącznie odpowiedź na potrzeby lokalnej społeczności.

Bla, bla, bla. Gówno prawda.

Reklama

W sieci natrafiliśmy właśnie na reportaż dziennikarza Associated Press. Delikatnie rzecz ujmując, masakruje w nim wszystkie przedstawione powyżej stwierdzenia. Według jego relacji, mieszkańcy Kataru gdzieś mają sportowe imprezy, a mizerną frekwencję na meczach i zawodach zapewniają… opłaceni przez organizatorów robotnicy z Azji i Afryki. Inaczej na stadionach i w halach nie pojawiałby się nikt, no może poza rodzinami sportowców. Tamtejsi bogacze naściemniali całemu światu, a teraz starają się ukryć niewygodną prawdę.

Jak to wygląda? Po fajrancie na budowie, pod hotele pracownicze podjeżdżają autobusy, do których wsiadają ci, którzy chcą sobie dorobić parę groszy (w granicach 20-50 zł za wydarzenie). Jazda na stadion, czasami przed bramą rozdawane są flagi i szaliki. Później 90 minut udawanych reakcji, a wypłata w drodze powrotnej. Zdarza się również, że podstawiona publiczność musi przebierać się w szaty noszone na co dzień Katarczyków.

Paradne, prawda? Już nie możemy się doczekać spontanicznych reakcji trybun, podczas piłkarskiego mundialu i innych imprez sportowych! Na cześć Pana Blattera i FIFA wszyscy razem: hip, hip, hurra!

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...