Jeśli mielibyśmy wskazać piłkarski trójkąt bermudzki w Polsce, wszystkie trzy wierzchołki umieścilibyśmy w granicach administracyjnych Lubina. Potwierdzeń, że po przekroczeniu progów budynku klubowego Zagłębia w piłkarzach coś pęka mieliśmy dziesiątki, jeśli nie setki. Trudno powiedzieć, co dzieje się z organizmami zawodników przyjeżdżających do Lubina, psychologia i medycyna spierają się, czy nagłe zmiany w ich zachowaniu wynikają ze zmian psychicznych, czy może to raczej czysta fizjologia, choćby zgubny wpływ lubińskiego powietrza.
Do głosu dochodzi jeszcze socjologia, która próbuje odwrócić tezy – może to nie Lubin doprowadza swoich zawodników do patologicznych zachowań, a odwrotnie – miasto ma w sobie dziwny magnes na różnej maści hochsztaplerów, parodystów i cwaniaków?
Jakkolwiek to interpretować – wczoraj dostaliśmy kolejny wyraźny sygnał, że zawodnicy przewijający się przez Lubin to często prawdziwi degeneraci. Pamiętacie jeszcze Aleksandyra Tunczewa? Tak, tak, jeden z tych zagranicznych szrotów, zwanych momentami żużlem, które wyróżniały się przede wszystkim dziwną zależnością między zarobkami a zaangażowaniem. Do tej pory sądziliśmy, że jego lubinowatość polega wyłącznie na bardzo niskich umiejętnościach piłkarskich (w przeciwieństwie do lubinowatości grupki łojącej w Pradze, czy lubinowatości Gliwy wymykającej się wszelkim próbom sklasyfikowania). Tymczasem Tunczew… został zatrzymany w Bułgarii pod zarzutem ustawiania spotkań.
Według informacji tamtejszych dziennikarzy, chodzi o spotkanie z ubiegłego sezonu, gdy obecny gracz CSKA Sofia występował w barwach Lokomotiwu Płowdiw. W związku z tym meczem zatrzymano dziewięć osób. Wszystkim grozi do sześciu lat więzienia.
Co ciekawe, dokopaliśmy się do informacji z 2012 roku, gdy właściciel Lokomotiwu, Weselin Mareszki, po jednej z porażek jego zespołu zarządził… badanie swoich zawodników i sztabu szkoleniowego wykrywaczem kłamstw. Bułgarski Związek Piłki Nożnej w tym okresie rozpoczął też swoje dochodzenie w kwestii ustawiania meczów, co prawdopodobnie właśnie przynosi owoce.
I nadal nie jesteśmy pewni, czy to Lubin ściąga do siebie patologię, czy patologia w piłkarzach budzi się w Lubinie.
Fot. FotoPyK