Jak pewnie zauważyliście nie komentowaliśmy premiery książki Janusza Wójcika, bo w zasadzie komentować nie ma czego. To ciągle ta sama opowieść o misiakach i skręconych kiełbaskach. Przechwałki dla 15-latków, że fajnie jeździło się na Cyprze po pijaku, że Ljungberg to mały śmierdziel, a ogólnie najlepszy jestem ja, Janusz Wójcik. „Bo kto jak nie Wujo?”. No, ale dziś wywołujemy go do tablicy, bo w ręce wpadła nam inna książka. Też z Wujem w roli głównej. Biały kruk, chciałoby się powiedzieć, bo wydana została w 1999 roku, co widać zresztą po okładce zaprojektowanej własnoręcznie przez Angela Pereza Garcię.
Piszemy o tym, bo rzadko w jednym miejscu można zobaczyć tyle uroczych obrazków. Rzadko ktoś sam tworzy tak doskonałą pigułkę własnego ja. Obawiamy się, że nawet Leszek Melibruda nie dokonałby lepszej analizy.
„Bo kto jak nie Wujo?”