– Nie Michał Żyro, nie Ondrej Duda, a właśnie 16-letni Krystian Bielik jest najczęściej oglądanym zawodnikiem mistrzów Polski przez skautów zachodnich klubów. Wiek, budowa ciała, kilka przyzwoitych występów sprawiły, że zwrócono na niego uwagę. O zawodnika mocno zaczyna zabiegać Arsenal i niewykluczone, że zimą złoży ofertę zakupu nastolatka. Na razie żadna propozycja nie wpłynęła. – Nic konkretnego się nie wydarzyło, na razie jesteśmy na etapie analizowania sytuacji – mówi agent zawodnika, cytowany przez Przegląd Sportowy. Zapraszamy na wtorkowy przegląd najciekawszych materiałów piłkarskich w prasie codziennej.
FAKT
Zaczynamy od Faktu, w którym dziś trzy strony piłkarskich materiałów, a na początek krótka wzmianka o tym, że Dortmund tęskni za Błaszczykowskim, który już dziś może zagrać w Lidze Mistrzów. Koniec rozbratu z piłką zapowiadany był na zeszły piątek, ale trener Klopp wolał jeszcze poczekać. Tym razem okoliczności sprzyjają występowi Kuby. Anderlecht nie ma wielu argumentów, by zaszkodzić wicemistrzom Niemiec. Klopp może pozwolić sobie na eksperyment. Nie będziemy cytować dokładnie.
Mila jest nie do zdarcia.
Niezła gra i gol Sebastiana Mili na wagę trzech punktów w ligowym meczu Śląska z Zawiszą w Bydgoszczy to sygnał dla młodszych polskich piłkarzy występujących na pozycji ofensywnego pomocnika, że w obecnej części ligowego sezonu można jeszcze zasuwać na wysokich obrotach. Mila ma 32 lata i od początku rozgrywek jest eksploatowany w ekstraklasie oraz w reprezentacji, a na tle zawodników, od których szczególnie wymagamy jakości, wygląda najlepiej. Maciej Gajos z Jagiellonii, Filip Starzyński z Ruchu, Kamil Poźniak z PGE GKS, Michał Janota z Korony, Michał Masłowski z Zawiszy – każdy z nich ma w nogach mniej ligowych minut niż ofensywny pomocnik Śląska, a jednak to Mila w tej chwili potrafi przesądzić o losach meczu. Oprócz niego całkiem nieźle trzyma się też Gajos, który w sobotę zaliczył efektowną asystę i był czołową postacią meczu Cracovii z Jagiellonią (1:1). Zasada jest zresztą charakterystyczna: im ktoś więcej zaliczył jesiennego grania w lidze, tym obecnie lepiej wygląda na boisku. Nic dziwnego, że Gajos również trafił do reprezentacji Polski, choć wciąż musi czekać na debiut.
Władze miasta i GKS Tychy dały Tomaszowi Hajcie możliwość decydowania niemal o wszystkim w klubie. Wszystko po to, aby udało się utrzymać drużynę na zapleczu ekstraklasy.
Były reprezentant Polski dobrał sobie cały sztab szkoleniowy, a nowym dyrektorem sportowym został przyjaciel trenera Marcin Adamski (39 l.). GKS Tychy po raz pierwszy wyjedzie na zagraniczny obóz, a kadra zespołu zostanie zmieniona. – Wiadomo, że wcześniej miałem propozycje, z których zrezygnowałem, bo nie było perspektywy stabilnej i długotrwałej pracy. Jedna osoba nie jest w stanie zapanować nad wszystkim, dlatego mam możliwość otoczenia się zaufanymi ludźmi. Władze Tychów mocno się angażują w klub i to mi się podoba. Dzięki temu możemy mówić o stabilizacji – przyznaje Hajto, który podpisał aż 3,5-letni kontrakt ze śląskim klubem. – Na wojnie zawsze są trupy i na pewno będą zmiany w zespole. Chcemy przeprowadzić kilka transferów. Rozmowy trwają – zapowiada.
W ramkach jeszcze:
– Skorża jest wkurzony na Sadajewa
– relacja z meczu Ruch – Podbeskidzie
– LA Galaxy mistrzami ligi MLS
Na koniec – dwa lata rządów Leśnodorskiego w Legii.
Dwa lata rządów Bogusława Leśnodorskiego (39 l.) to czas spektakularnych sukcesów i wpadek. – Objąłem funkcję prezesa, żeby realizować projekt, który na swoje potrzeby nazwałem „Wielka Legia”, czyli Legia, która na stałe znajdzie miejsce w elitarnej grupie drużyn grających w Lidze Mistrzów – obiecał prezes po objęciu sterów warszawskiego klubu. Pod kierownictwem Leśnodorskiego (39 l.) Legia zdominowała polski futbol na poziomie klubowym, choć te 24 miesiące przypominają przejażdżkę rollercoasterem. Był sukces, za chwilę klapa.
I to wszystko. O szczegółach poczytamy w Przeglądzie Sportowym.
GAZETA WYBORCZA
Sędzia nie lubi Hulka za kolor skóry? Drobiazg na początek.
Grający w Zenicie Sankt Petersburg słynny Brazylijczyk Hulk zarzucił sędziemu, że odezwał się do niego w rasistowski sposób. W Rosji uważają, że to kolejna prowokacja, by odebrać im mistrzostwa świata, i już tradycyjnie bagatelizują problem. Przyznanie Rosji organizacji mundialu w 2018 roku nie wywołało takich kontrowersji jak np. przyznanie jej Katarowi, jednak FIFA i organizatorzy nie mogą się przygotowywać do turnieju bez obaw. Największe wywołuje nie agresja na Ukrainę, lecz rasizm na stadionach. Im bliżej mistrzostw, tym głośniej o atakach na ciemnoskórych piłkarzy. Pojawiły się już sygnały, że kraje afrykańskie mogą nawet zbojkotować imprezę. Rasistowskich skandali jest coraz więcej. W listopadzie zachodnie media nagłośniły wypowiedź Igora Gamuły, trenera FK Rostów nad Donem, który stwierdził, że nie chce w drużynie kameruńskiego zawodnika, bo ma już za dużo czarnych. – Sześciu rosyjskich piłkarzy dostało gorączki. Obawiamy się, że to może być ebola – mówił. W Rosji usiłowano przedstawić to jako niewybredny żart i jak zwykle w takich przypadkach przypominano rasistowskie skandale we Włoszech czy Anglii. Dopiero po proteście złożonym do FIFA przez federację RPA (w Rostowie grają pochodzący stamtąd piłkarze) Gamuła został zawieszony na pięć spotkań. Trener Rostowa jeszcze nie skończył kary, gdy po meczu ligowym z Mordowią w Sarańsku Brazylijczyk Hulk opowiedział, że został obrażony przez sędziego. – Dotknąłem go lekko, bo chciałem porozmawiać. On się odwrócił i niegrzecznym tonem głośno powiedział, żebym go nie ruszał. Zapytałem: “Jesteś rasistą?”.
Rafał Stec napisał z kolei o FC Basel, w którym uwzięli się na Anglików.
Kto nie śledzi uważnie poczynań mistrzów Szwajcarii, intuicyjnie da im co najwyżej śladowe szanse na sukces. Gdzie reprezentantowi średniego w futbolu kraju do renomowanej firmy angielskiej? A jednak w Basel nie znajdą żadnych powodów, by przystępować do gry na Anfield Road z kompleksem niższości. Przeciwnie, to gospodarze powinni czuć niepokój. Piłkarze Bazylei prześladują bowiem Premier League jak, nie przymierzając, Real Madryt czy Barcelona. W październiku pokonali Liverpool 1:0. W minionej edycji LM w fazie grupowej dwukrotnie pobili Chelsea – 1:0 i 2:1 – co się w erze Abramowicza niemal nie zdarza. Trzy sezony temu uporali się z Manchesterem Utd – 2:1 i 3:3 – i wykopali faworyta z rozgrywek! Także z Ligi Europejskiej zdołali wypchnąć niedawno Tottenham, zanim w półfinale przeżyli jedyne w starciach z wyspiarzami niepowodzenie – wyeliminowała ich Chelsea, późniejszy zdobywca trofeum. W Champions League nie przegrywają z Anglikami nigdy. Szefowie klubu z Bazylei działają tak, jakby buntowali się przeciw wszystkiemu, co uprawiają kluby angielskie – wystawiający ledwie pojedynczych wychowanków i notorycznie przepłacający za przeciętnych piłkarzy. Młodzieżowa akademia w Basel szkoli ze wspaniałym znawstwem. Słychać o niej rzadziej, ponieważ nie wypuszcza gwiazd formatu Iniesty czy Müllera – tu trzeba jeszcze wybitnie utalentowanej jednostki – ale rozsyła mnóstwo absolwentów po czołowych ligach. To z niej wywodzą się Rakitić z Barcelony, Shaqiri z Bayernu, Inler z Napoli, Kuzmanović z mediolańskiego Interu, a także kilkunastu innych uznanych wyczynowców zatrudnianych dziś w Bundeslidze. Nawet u nas kopie jeden z nich…
SPORT
Okładka Sportu.
Najpierw mamy całą stronę o Ruchu po wczorajszym meczu. I o rosyjskiej torpedzie…
Na początku gospodarzy prześladowała złośliwość rzeczy martwych. Grzegorz Kuświk miał problemy z korkami. Rozwalił mu się but. Masażysta Filip Czapla szybko pobiegł do szatni po nowe obuwie i przyniósł aż trzy pary. Kilka minut później pękła jedna z piłek, ale na tym skończył się pech gospodarzy. W 39 minucie Bartłomiej Babiarz głową podał do Rołanda Gigołajewa, a Rosjanin huknął z pierwszej piłki pod poprzeczkę. To był jego 14. mecz w ekstraklasie i pierwszy gol. – Zdobył naprawdę piękną bramkę – zachwycał się tym trafieniem nawet stoper gości Bartłomiej Konieczny. – Czy najładniejsza w karierze? Chyba nie, bo kilka podobnych strzeliłem w drugiej lidze rosyjskiej – przyznawał. Gracz ze Wschodu asystował również przy trafieniu Kuświka, który dobrze radził sobie w nowych butach. Powracając do urodzonego w Tbilisi zawodnika, otrzymał on również czwartą żółtą kartkę i nie wystąpi w ostatnim tegorocznym spotkaniu, w starciu z krakowską Wisłą.
A Kuświk zdobył swoją 8. bramkę w sezonie. Po tym jak trafił do siatki, przyłożył rękę do ucha, demonstrując, że nasłuchuje okrzyków kibiców. Miejscowi fani wcześniej nie oszczędzali piłkarzy.
Grzegorz Kuświk nie odejdzie zimą do innego klubu – taką decyzję podjął zarząd Ruchu w porozumieniu z zawodnikiem i jego menedżerem. Trwają rozmowy o nowym kontrakcie.
Cudów dziś w Sporcie nie dostaniemy. Dziennik akcentuje, że w poprzednim sezonie Radosław Sobolewski był jednym z najlepszych graczy ligi, ale obecnie tego nie potwierdza.
Na początku jego gra jeszcze jakoś wyglądała, ale im dalej, tym gorzej – przekonuje Marek Kostrzewa, który miał udział w edukacji piłkarskiej Sobolewskiego. W 2003 roku razem z Bogusławem Kaczmarkiem sprowadzili go do Groclinu. To tam zawodnik się wypromował i później trafił do Wisły Kraków. – Radek ma już prawie 38 lat i mimo że zawsze gra na sto procent, organizmu nie oszuka. W jego przypadku nastąpiło tak zwane zmęczenie materiału. To bardzo ambitny człowiek, który ma głowę na karku, ogromne doświadczenie. Doskonale wie, jak się ustawić, gdzie podać piłkę, ale łapie go już zadyszka związana z wiekiem – uważa Kostrzewa.
Dalej jeszcze teksty o tym, że:
– Cracovia ma boki do poprawy
– Piast wygrywa tylko z zespołami z regionu
– Wisła zbiera klapsy od najlepszych.
W Niemczech zmarł Jerzy Wilim.
W nocy z niedzieli na poniedziałek po ciężkiej chorobie w wieku 73 lat zmarł Jerzy Wilim. Znakomity przed laty napastnik Szombierek Bytom i Górnika Zabrze, 8-krotny reprezentant Polski, mieszkał w Niemczech. Urodził się 14 sierpnia 1941 roku w Chorzowie. W Górniku Zabrze starszy z braci Wilimów występował w latach 1970-72, zdobywając z klubem 2-krotnie mistrzostwo Polski i Puchar Polski. Dla Górnika zagrał 26 meczów ligowych i strzelił 10 bramek. Poza Górnikiem występował w Szombierkach (był wychowankiem tego klubu), holenderskim Telstarze, AKS Górnik Niwka Sosnowiec, francuskim Stade Rennes i SV Zweckel (Niemcy). W 1964 roku został królem strzelców polskiej ekstraklasy z dorobkiem 18 goli. Debiutował w reprezentacji Polski 4 września 1963 r. w wygranym 9:0 meczu z Norwegią w Szczecinie, w tym samym meczu, w którym debiutowali Zygfryd Szołtysik i 16-letni wówczas Włodzimierz Lubański.
SUPER EXPRESS
Pamiętacie, kto jest najlepszym polskim strzelcem w historii występów na holenderskich boiskach? Jerzy Kowalik – dziś rozmawia z Super Expressem o Arkadiuszu Miliku.
Co się stanie jeśli Milik zdobędzie koronę? Ajaks szybko go sprzeda?
– Nie. Ajax najpierw musi go wykupić z Leverkusen, ale to nie będzie stanowiło problemu, bo 2,5 mln euro za takiego piłkarza to nie jest wygórowana kwota. I nie wierzę, że zaraz po wykupieniu, klub go sprzeda. Moim zdaniem Arek powinien zostać w Ajaksie trzy lata. Jeśli odejdzie wcześniej do silnej ligi, to się spali.
Milik może być królem strzelców w Holandii, ale pan też był tego bardzo bliski….
– W sezonie 1971/72 do ostatniej kolejki walczyłem z Johanem Cruyffem. Niestety, przed ostatnim meczem Co Adriaanse uszkodził mi obojczyk i nie mogłem zagrać. A Johan dołożył kilka bramek i skończył sezon z 25 na koncie. No, ale to był wtedy najlepszy piłkarz świata, więc przegrałem z nie byle kim. W ogóle liga holenderska była wtedy na zupełnie innym poziomie, dużo wyższym. Ajax, Feyenoord, Sparta Rotterdam, w której ja grałem – to były zespoły na europejskim poziomie. Dziś świat tej lidze odjechał, bo teraz holenderskie talenty wyjeżdżają o wiele szybciej. Cruyff odszedł do Barcelony już jako ukształtowany piłkarz, miał wtedy 26 lat. A teraz z Holandii wyjeżdżają 17-latkowie. Dlatego ta liga trochę osłabła, mało w niej doświadczenia. Gdyby Cruyff grał tu teraz, to co sezon strzelałby po 40 goli. Poziom graczy defensywnych jest tu w wielu przypadkach żenujący.
Pozyskaniem młodziutkiego pomocnika Legii Warszawa Krystiana Bielika jest podobno zainteresowany Arsenal Londyn.To tylko przedruk informacji, jaką podał sport.tvp.pl.
Nic dziwnego, że zwrócili uwagę na nastolatka, który wystąpił już w kilku meczach pierwszej drużyny i zebrał całkiem pozytywne recenzje. Podobno niektórzy bardziej odważni porównują go już nawet do legendy Arsenalu, Francuza Patricka Vieiry (Bielik już mierzy 189 cm, a wciąż rośnie). Jeśli rzeczywiście pojawi się oferta z Londynu, Legia zapewne wcale nie będzie zatrzymywać Bielika. Dwa miliony euro to duży zastrzyk gotówki dla klubu. Gotówki, która jest Legii teraz niezwykle potrzebna. Klub został bowiem surowo ukarany przez UEFA za zachowanie kibiców podczas meczu Ligi Europy z belgijskim Lokeren (0:1). Żeby w budżecie wszystko się zgadzało, być może trzeba będzie kogoś sprzedać.
W dzisiejszym wydaniu znajdziemy też cykliczny tekst Michała Listkiewicza, który zwraca uwagę na sprawy ważne i ciekawe, ale w króciutkim wpisie potrafi pomieszać dziesiątki wątków.
Reakcja tajemniczych “grup kibicowskich Legii Warszawa” na haniebne wydarzenia w Lokeren nie napawa optymizmem. Relatywizowanie rasizmu, uzurpowanie sobie prawa do kontroli porządku na trybunach, obrażanie współpracującej z UEFA organizacji źle wróżą. Podobnie jak konflikt kibiców w innym warszawskim klubie – Polonii. Siła wypiera rozum, niestety, nie tylko w stolicy. Dotychczas ciemne siły były górą: draństwo doprowadziło do rezygnacji Mariusza Waltera i Jacka Bednarza. Czy obecnym włodarzom Legii uda się przerwać korowód niemocy? Czy można być starszym od PZPN i mieć się dobrze? Współzałożyciel UEFA 95-letni Leszek Rylski jest przykładem na tak. Życzenie mu 100 lat życia byłoby nietaktem, zatem werwy i zdrowia na najbliższe półwiecze, panie Leszku, od “Super Expressu”! Zamiast wątpliwego hitu Wisła – Lech wybrałem koncert legendarnych Breakoutów. Starsi panowie…
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka PS prezentuje się tak:
I na początek tekst o słodko-gorzkim smaku rządów w Legii.
Z Legią, za której sterami siedzi Bogusław Leśnodorski, nie można się nudzić. Równie często, jak wznosi ręce w geście triumfu, chowa twarz między dłonie ze wstydu. Dziś stołeczny klub jest organizacją działającą prężnie i z rozmachem, a jej twarzą – lub jak mawia Dariusz Mioduski gwiazdą – jest ten 39-letni przebojowy prawnik. Roboty przed nim jeszcze dużo, bo Legia nie jest tak piękna i atrakcyjna, jaka panuje o niej opinia. W ciągu tych 24 miesięcy Legia jako organizacja zmieniła się w 90 procentach. Z czasów, kiedy rządził koncern ITI, pozostały już tylko jednostki. Nowi, zatrudniani już przez Leśnodorskiego, radzili sobie różnie. Można i należy podkreślać pracę działu marketingu, który w końcu jest na europejskim poziomie. Nareszcie ktoś potrafił wykorzystać potencjał Legii jako marki, pozytywnie przełożyć to na finanse. Przebudowując strukturę pracy w Legii, prezes podjął więcej dobrych niż złych decyzji. Obronił się zmianą trenera czy zatrudnieniem nowego sztabu medycznego, dziś Legia nieźle gra, a i z kontuzjami nie ma większego problemu. Wypalił pomysł z działem skautingu Michała Żewłakowa.
Na czwartkowym meczu z Trabzonsporem stadion Legii będzie mógł przyjąć tylko 250 osób, z trenerami i drużynami włącznie. 75 miejsc zostanie zajętych w loży VIP, 75 wykorzystają oba kluby, dziennikarze, do tego niezbędni pracownicy i ochrona. Poczytajmy jednak o innym temacie związanym z Legią – o Krystianie Bieliku, którym rzekomo interesuje się Arsenal.
Nie Michał Żyro, nie Ondrej Duda, a właśnie 16-letni Krystian Bielik jest najczęściej oglądanym zawodnikiem mistrzów Polski przez skautów zachodnich klubów. Wiek, budowa ciała, kilka przyzwoitych występów sprawiły, że zwrócono na niego uwagę. O zawodnika mocno zaczyna zabiegać Arsenal i niewykluczone, że zimą złoży ofertę zakupu nastolatka. Na razie żadna propozycja nie wpłynęła. – Nic konkretnego się nie wydarzyło, na razie jesteśmy na etapie analizowania sytuacji – mówi agent zawodnika Cezary Kucharski. Jeśli dojdzie do tego transferu, Legia zrobi interes życia. Pozyskała go za kilkadziesiąt tysięcy złotych z Lecha Poznań, może sprzedać nawet za 8 milionów. Byłby pierwszym tak młodym zawodnikiem, wytransferowanym za poważne pieniądze. Wojciech Szczęsny czy Piotr Zieliński też wyjeżdżali szybko, ale odpowiednio za 50 i 100 tys. euro. Na razie nic nie jest przesądzone, ale Bielik od kolejnych skautów Kanonierów zbiera pochlebne recenzje. Arsenal nie ma zamiaru się spieszyć. Szczególnie, że w Warszawie szanse na grę pomocnika są kilka razy większe niż w Londynie…
Tekst o rosyjskiej torpedzie Gigołajewie cytowaliśmy ze Sportu. W ramkach:
– Kolejny wybryk Guerriera, Smudzie kończy się cierpliwość
– Rafał Janicki stracił przytomność na murawie
– Dawid Nowak rozstał się z Cracovią
– Tomasz Listowski na testach w Lechii.
No i Mila nie do zdarcia. Sprawdźmy jeszcze raz, co pisze o nim Antoni Bugajski.
Wcale mnie nie dziwi, że Mila błyszczy w polskiej lidze, mimo że mamy już grudzień. Jego zaawansowany jak na piłkarza wiek nie jest dla niego problemem, ale wręcz… atutem – twierdzi były kapitan Śląska i reprezentacji Polski Waldemar Prusik. I dodaje: – Liga zasadniczo toczy się w rytmie tygodniowym, jest więc czas, by zregenerować siły i dojść do siebie. Mila zdążył doskonale poznać swój organizm i wie, jak ważna jest regeneracja. Mówiąc obrazowo, piłkarz po forsownych zajęciach zamiast do galerii handlowej na kawę, powinien iść do domu, położyć się i przynajmniej przez godzinę odpocząć. Dzięki temu kumuluje energię na kolejny trening i mecz. Obawiam się, że wielu młodych ludzi może tę zależność bagatelizować. W zgodnej opinii ekspertów Mila wysoką formę może utrzymać nawet trzy lata, choć Prusik nie podpisuje się pod taką deklaracją. – Tego oczywiście nie da się przewidzieć, więc nie ma sensu zgadywać.
Sadajew zostanie w Lechu? Przynajmniej na wiosnę.
Skorża mówił kiedyś, że Sadajew to tykająca bomba. Nie wiadomo tylko, kiedy wybuchnie. Tym razem wliczając wszystkie za i przeciw wyszło to z korzyścią dla wicemistrzów Polski. Dlatego Kolejorz na pewno nie skróci trwającego do czerwca wypożyczenia z Tereka Grozny. – Chcę dalej pracować z tym piłkarzem – orzekł trener. – Zaur ma jasno określone zadania i je realizuje. Na boisku bardzo pomaga kolegom – dodaje prezes Lecha Karol Klimczak, rozwiewając w ten sposób wątpliwości dotyczące przyszłości napastnika. Trudno nie przyznać mu racji, bo Sadajew toczy walkę z rywalami, absorbuje ich i dzięki temu poznańscy pomocnicy mają więcej miejsca. Efekt może być jeszcze lepszy, jeśli lechita będzie w stanie poskromić swój temperament i skupi się tylko na grze w piłkę. Owszem, często jest prowokowany przez przeciwników, którzy doskonale wiedzą, że łatwo można go wyprowadzić z równowagi. Musi jednak umieć sobie z tym poradzić.
Dalej jeszcze tylko tekst o władzy absolutnej Hajty w Tychach (cytowaliśmy z Faktu) i strona o dzisiejszych meczach Ligi Mistrzów. Michał Pol zwiastuje mecz roku dla Juventusu.
Znów przed ostatnią kolejką Ligi Mistrzów Juventus Turyn stoi przyparty plecami do ściany i musi zdobyć punkt, żeby nie skompromitować się brakiem awansu z przeciętnej grupy. Wówczas Starej Damie wystarczał remis w Stambule z Galatasaray, ale opadła po porażce w śnieżnej zamieci. Dziś potrzebuje co najmniej remisu z Atletico Madryt, w przeciwnym razie do 1/8 finału może awansować Olimpiacos Pireus, który ma z Włochami lepszy bilans bezpośrednich spotkań. Byłoby inaczej, gdyby Vidal wykorzystał rzut karny w spotkaniu z Grekami. Teraz z jednej strony liczą, że Olimpiacos straci punkty z Malmoe FF, a z drugiej, że oni sami zdołają pokonać zespół Diego Simeone. Najlepiej różnica dwóch goli, wówczas Stara Dama zajęłaby pierwsze miejsce w grupie. Nie będzie łatwo, bo finaliści ostatniej edycji Ligi Mistrzów, w tej wygrali cztery z pięciu spotkań, tracąc gola tylko w pierwszym meczu…