Najbardziej przepłacona drużyna w Europie – pisaliśmy kilka tygodni temu o Liverpoolu. Zrobiliśmy nawet specjalne wyliczenia, żeby tę tezę poprzeć. Dziś nie trzeba niczego liczyć, niczego nie musimy udowadniać, bo Liverpool właśnie odpadł z Ligi Mistrzów, kolejny raz pokazując, że w tym sezonie w zespole Rodgersa wszystko jest wywrócone do góry nogami. Niesamowite, jaki zjazd notuje ta drużyna. Nieprawdopodobne, jakie decyzje podejmuje Rodgers. Powiedzmy sobie wprost: ten romans nie ma sensu. Rzadko zdarza się, żeby drużyna, która wydaje ponad sto milionów na transfery, grała taki piach.
Obrazków nędzy i rozpaczy jest kilka. Marković – przecież ta czerwona kartka to czysty debilizm. Wybicie Skrtela w 30 sekundzie na aut – anomalia, poziom Chrząstawy. Tyle piłkarze Liverpoolu mówili o losie we własnych rękach, tyle było odwołań do bajkowej historii z Olympiakosem, a potem na murawie wyglądało to tak, jakby obie drużyny zamieniły się rolami. To Bazylea grała pressingiem, atakowała, kontrolowała mecz. To w jej szeregach było dwa razy więcej piłkarskiej jakości.
The Reds mieli dziś Sterlinga i… chyba tylko Sterlinga. Mieli Gerrarda i pięknego gola na 1:1, ale Stevie nie udźwignął dziś ciężaru. Nikt by zresztą nie udźwignął, bo awansu nie wygrywa się jednym zawodnikiem. A już na pewno nie wtedy, kiedy podkręca się tempo na ostatnie dziesięć minut spotkania. Liverpool był dziś przestraszony, schowany za podwójną gardą. W ostatnich minutach atakował, kilka razy był o krok od zdobycia zwycięskiej bramki, ale no właśnie, to wszystko działo się za późno.
Zresztą to byłaby duża niesprawiedliwość, jeśli taki Liverpool cudem przepchnąłby się dalej. 150 milionów wydanych na transfery. W sumie cała ta paczka strzeliła w tym sezonie raptem 9 goli. Nie wniosła żadnej nowej jakości. Mówi się, że z LFC latem odszedł tylko Suarez, ale te „tylko” wygląda na jakieś 50 procent jakości zespołu. Ciężko jest być dziś kibicem LFC. Kibicem, który rok temu do obgryzał paznokcie, bo jego drużyna prawie została mistrzem Anglii. Dziś to ogromny zjazd. Pośmiewisko. No i marzenie Legii w Lidze Europy, bo przecież nie ma w tej chwili z drużyny z taką marką, która byłaby jednocześnie tak słaba.