Chyba właśnie nastał niezwykle ważny moment w karierze Tomasza Kuszczaka. Moment, w którym musi rozstać się z wizją o sobie, jako o bramkarzu średniej, europejskiej klasy. Czas spojrzeć w lustro i porzucić wspomnienia o dumnym przesiadywaniu na ławce rezerwowych Manchesteru United. Były reprezentant Polski powinien realnie ocenić własne możliwości i poszukać sobie miejsca, w którym będzie miał szansę powrócić do poważnego grania. Jakkolwiek patrzeć, trudno o lepszy pretekst do refleksji, niż przegranie rywalizacji o miejsce w bramce beniaminka angielskiej Championship.
Ale po kolei. W 2012 roku, po sześcioletnim zawieszeniu kariery w Manchesterze, polski golkiper przeszedł na zaplecze Premiership, do Brighton. Wyglądało, że trafił nieźle, bo z miejsca wywalczył miejsce między słupkami, a jego klub należał do ścisłej ligowej czołówki. W dwóch sezonach z Kuszczakiem w składzie drużyna zajęła odpowiednio czwarte i szóste miejsce w Championship. Wydawało się, że wszystko idzie z planem, bo nasz bramkarz przez dwa lata rozegrał aż 83 spotkania. Wtedy jednak Brighton poinformowało, że nie zaproponuje mu nowej umowy. Przed obecnym sezonem Polak został więc bez klubu.
I wtedy zaczęły się schody. Nie mamy pewności, czy zdecydowało wybujałe ego, czy raczej niewspółmierne do umiejętności oczekiwania finansowe, ale Kuszczak nie mógł znaleźć nowego klubu aż do listopada. Dopiero przed miesiącem musiał przełknąć gorzką pigułkę, bo najpierw zgodził się na testy w Wolverhampton, a później podpisał króciutką umowę, zaledwie do stycznia 2015 roku. Jak widać, czasu na udowodnienie swojej przydatności do drużyny zostało niewiele. Jak polski bramkarz spożytkował miniony miesiąc, będący zarazem 1/3 całego kontraktu?
Jego dorobek to okrągłe zero. Kuszczak – jak wspomnieliśmy we wstępie – przegrywa rywalizację o miejsce w składzie „Wilków”. Polak siedzi na ławie, a jego kosztem gra Carl Ikeme, którego w interesujący sposób przedstawił portal angliakopie.pl. Jest to gość, który:
– Waży ponad 100 kilogramów.
– Puścił 14 goli w czterech ostatnich meczach.
– Był przez Wolverhampton aż 9-krotnie wypożyczany.
– Zagrał w Premier League 39 minut w całej karierze.
– Może od siedmiu lat reprezentować Nigerię, ale nie reprezentuje.
– Dwa i pół roku temu był dopiero trzecim bramkarzem “Wilków”.
Skoro Kuszczak przegrywa rywalizację z kimś takim, to równie dobrze mógłby przegrać z Wojciechem Pawłowskim albo Marijanem Antoloviciem. No dobra, trochę się rozpędziliśmy, co nie zmienia faktu, że były gracz Manchesteru w lutym prawdopodobnie znowu zacznie szukać klubu. Jeśli zachowa dotychczasowe tempo, znajdzie coś w okolicach czerwca. Tomek, a może pora porzucić marzenia o podboju Anglii i spróbować sił w Ekstraklasie?