„Grosik” od wtorku ćwiczy na specjalnym rowerze stacjonarnym załatwionym przez trenera przygotowania fizycznego kadry Remigiusza Rzepkę (46 l.). Właściwe zajęcia rozpocznie 8 grudnia. Teraz jedzie na tydzień do Francji, gdzie ma się zameldować w Stade de Rennes. Musi przywieźć dokumentację medyczną i rozpiskę rehabilitacji, którą pozwolono mu przechodzić w Polsce. – Trener Montanier był zły ze sportowego punktu widzenia, ale co może zrobić? Dzwonił też prezydent klubu i zaprosił mnie na najbliższy mecz z Monaco. Powiedział, że koniecznie muszę siedzieć w loży obok niego. Mama przysłuchiwała się tej rozmowie i była zdziwiona, że dobrze radzę sobie z francuskim – opowiada na łamach Przeglądu Sportowego Kamil Grosicki. To jeden z ciekawszych materiałów piłkarskich w dzisiejszej prasie, o czym przekonacie się w naszym przeglądzie. Zapraszamy.
FAKT
Przeglądanie Faktu zaczynamy właśnie od materiału z wizyty w rodzinnych stronach Kamila Grosickiego. Szefostwo Rennes zgodziło się, aby po złamaniu ręki dochodził do siebie w Polsce.
Piętnasty lutego 2015 r. – taką datę powrotu na boisko wyznaczył sobie Kamil Grosicki (27 l.), który w listopadowym meczu z Gruzją złamał rękę. – Chcę zagrać w marcu z Irlandią – deklaruje. Jesień była niezwykle udana dla reprezentacji Polski. Piłkarze mogą spokojnie czekać na następny mecz el. EURO 2016 z Irlandią, który odbędzie się dopiero 29 marca. Pechowcem okazał się Grosicki, który przez złamanie będzie pauzował ok. trzy miesiące. „Grosika” odwiedziliśmy w Szczecinie, gdzie przebywa od czasu operacji. – Nigdy wcześniej nie miałem poważniejszej kontuzji. Pocieszam się, że każdego dnia jestem bliżej powrotu. Dobrze, że to nie złamana noga. Wtedy byłoby znacznie gorzej – mówi.
Legia walczy o miejsce w historii.
Można narzekać na styl, wytykać, że sprzyja im szczęście, albo jak Wasyl Kobin z Metalista stwierdzić, że Legia jest najsłabszym zespołem w grupie. Liczby są jednak bezwzględne. Mistrzowie Polski w tym sezonie przełamują kolejne bariery. Seryjnie wygrywają, zdobywają punkty, zarabiają pieniądze, przechodzą do historii. Żaden z polskich zespołów nie zdobył tylu punktów w grupie, ile aktualnie ma Legia (na razie 12). Drużyna z Łazienkowskiej po raz trzeci zapewniła sobie grę w fazie pucharowej, to także najlepszy rezultat spośród naszych zespołów. Jeśli pokona Lokeren bez utraty bramki, wygra siódme kolejne spotkanie wyjazdowe do zera (zaliczając 2:0 z Celtikiem, które zostało zweryfikowane jako walkower) i ustanowi rekord europejskich pucharów, wyprzedzając Ajax Amsterdam.
Więcej zacytujemy z Przeglądu Sportowego.
W ramkach:
– Piast będzie wypożyczał, bo ma za dużo piłkarzy
– Nastolatek z Wisły jedzie na testy do Tottenhamu
– Stopa Semira Stilicia nie jest złamana.
Lech potrzebuje Linettego.
Jest nadzieja, że młody pomocnik Kolejorza zdąży wyleczyć się na niedzielny mecz z Górnikiem Zabrze. Brak defensywnego pomocnika był sporym osłabieniem podczas meczu z Piastem. – Po powrocie z kadry czułem kłucie w nodze. Teraz jest już lepiej, ale jeszcze nie trenuję na maksymalnych obrotach (…) Trener Maciej Skorża ma zwyczaj, że do kadry wpisuje tylko w pełni zdrowych piłkarzy.
Na ostatniej stronie z kolei kawałek o Messim, który bije rekord za rekordem.
To niewiarygodne. Messi ma przed sobą jeszcze co najmniej kilka lat grania w piłkę, a już jest najlepszym strzelcem w historii Ligi Mistrzów i ligi hiszpańskiej. Ostatnie dni są dla Argentyńczyka bardzo dobre. Najpierw pobił rekord Telmo Zarry, który dotąd prowadził w klasyfikacji strzelców ligi hiszpańskiej. Zarra zdobył 251 bramek (…) We wtorek przyszedł czas na Raula. Już wcześniej Messi dogonił hiszpańskiego napastnika na liście najlepszych strzelców w historii Ligi Mistrzów, obaj strzelili w niej do wtorku po 71 goli. Od meczu z APOEL-em samodzielnym liderem jest gwiazdor Barcelony.
GAZETA WYBORCZA
Dziś zamiast typowej zapowiedzi meczu, tekst „Legia: kup pan Żyrę”.
Zimą mistrzowie Polski chcieliby zarobić na talencie Michała Żyry i pobić transferowy rekord klubu wynoszący 3,5 mln euro (tyle Arsenal dał za Łukasza Fabiańskiego). Im bardziej Legia podbija bębenek, tym gorzej gra piłkarz. Nie jest już tak efektowny jak na początku sezonu. Tydzień temu w sparingu ze Szwajcarią tuż po wejściu na boisko dostał czerwoną kartkę, bo obraził sędziego. A oglądali go wtedy skauci z zagranicy. W czwartkowym meczu Ligi Europy z Lokeren może stracić miejsce w pierwszej jedenastce. Trener Henning Berg ćwiczył ostatnio na treningach wariant z Jakubem Koseckim. – Realna cena za Żyrę to 2 mln euro – mówi Andrzej Juskowiak, strzelec 57 goli w Bundeslidze. Ale za takie pieniądze – jak w maju twierdził w “Wyborczej” prezes Bogusław Leśnodorski – Legii niekoniecznie opłaca się już sprzedawać piłkarzy. Tak może też być z Żyrą, mimo że w 2016 r. kończy się mu kontrakt i będzie mógł odejść za darmo. Menedżerowie sugerują, że 3 mln euro jest realne, jeśli zainteresowany klub weźmie pod uwagę dobre mecze Żyry w eliminacjach Ligi Mistrzów i Ligi Europy. W fazie grupowej LE zagrał trzy spotkania, nie strzelił gola, nie miał asysty. W maju Leśnodorski mówił: “Nie sprzedamy Żyry nawet za 5 mln euro”. Nie wiadomo, ile dziś usatysfakcjonuje Legię. Z klubu wychodzą różne sygnały, ostatnie trącą desperacją. Dominik Ebebenge, prawa ręka prezesa, wysłał maila do wielu klubów, w tym kilku włoskich, z informacją, że piłkarz jest na sprzedaż tej zimy. “Nie jest tanim graczem, ale jego jakość jest nadzwyczajna – jest niewątpliwie najlepszym młodym zawodnikiem w Polsce od czasu Roberta Lewandowskiego” – czytamy w mailu. Menedżerowie, którzy znają branżę, są zdziwieni. – To może być dla zainteresowanych klubów sygnał, że Żyro nie jest tak dobry. Bardzo dziwne zachowanie.
Michał Szadkowski z kolei o stoperze Barcy, którego nie ma.
– Pozyskując Vermaelena, skompletowaliśmy defensywę na bardzo wysokim poziomie – mówił dyrektor sportowy Barcelony Andoni Zubizarreta na sierpniowej prezentacji 29-letniego Belga. Przyznał co prawda, że pierwszy na liście życzeń był Marquinhos z PSG, ale kibice nie wybrzydzali, na wzmocnienie żadnej pozycji nie czekali tak długo. Dziurę na środku defensywy zauważył już Pep Guardiola, to on kupował Henrique (8 mln), Mart~na Cáceresa (16 mln) i Dmytro Czyhrynskiego (25 mln). Wszyscy nie dorośli jednak do Barcelony, więc Guardiola przesunął na środek obrony defensywnego pomocnika Javiera Mascherano. Wydawało się, że to rozwiązanie awaryjne, ale Argentyńczyk gra na tej pozycji już czwarty sezon. I jeszcze przez kilka miesięcy z niej nie zejdzie, bo nie wiadomo, kiedy Vermaelen wróci do zdrowia. Tak wyglądały ostatnie miesiące belgijskiego defensora. 22 czerwca. Po 31 minutach meczu z Rosją na mundialu w Brazylii Vermaelen schodzi z boiska z urazem ścięgna…
SPORT
Lider, znaczy Legia, wciąż głodny.
Legia może zapewnić sobie dziś triumf w fazie grupowej Ligi Europy. Grają z Lokeren, tak więc musi się wypowiedzieć Włodzimierz Lubański. Spodziewa się dobrego, zaciętego widowiska. Brak wyjścia z grupy nie będzie jednak traktowany w Belgii jako tragedia. Nic ciekawego, szkoda czasu.
Później jeszcze dość typowa zapowiedź, a w ramce tekst o tym, że może to być ostatnia eskapada dla kilku zawodników. Na pierwszy plan wysuwa się Helio Pinto. W dalszej kolejności być może należałoby mówić o Jakubie Koseckim i Michale Żyro. Pora jednak zająć się tematami ligowymi…
Murawski nie pomógł. Augustyn będzie pauzował cztery mecze.
Najwyższa Komisja Odwoławcza PZPN pochyliła się dziś nad wnioskami Górnika Zabrze i GKS-u Tychy. Oddaliła odwołanie Błażeja Augustyna w sprawie zawieszenia go przez Komisję Ligi na cztery ligowe spotkania. Obrońca Górnika Zabrze w meczu z Pogonią Szczecin został ukarany czerwoną kartką za brutalny faul na Rafale Murawskim. Mimo panującego na Roosevelta przekonania, że ich zawodnik został potraktowany zbyt surowo, sankcja została podtrzymana. Oznacza to, że 26-latek w tym roku będzie mógł zagrać jeszcze tylko raz – 13 grudnia w Białymstoku. Nieco, ale nie całkowicie, upiekło się innemu zabrzaninowi. Grzegorz Kasprzik w trakcie Wielkich Derbów Śląska na portalu społecznościowym tak dał się ponieść emocjom, że użył w stosunku do Ruchu Chorzów określeń, po których po prostu… opadły ręce. Komisja Ligi wyceniła jego twórczość na 5 tysięcy złotych…
Poza tym:
– Fornalik w przyszłym tygodniu planuje rozmowy kontraktowe
– Piast zamierza wypożyczyć paru zawodników
– Śląsk przygląda się Marcinowi Gąsiorowskiemu ze Ślęzy
Widzew? Prowincja, by nie powiedzieć – wiocha.
Na co najmniej dwa lata Widzew przeprowadza się do Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie grać będzie na zmodernizowanym stadionie Concordii, którego nie należy mylić z dożynkowym obiektem Piotrcovii, dawno już zburzonym i zamienionym na parking. Taka rozłąka z naturalnym zapleczem kibicowskim na pewno nie zrobi dobrze drużynie, ale nie sposób zauważyć, że kibice sami tego chcieli. To pod ich naciskiem podjęto w Łodzi kontrowersyjną decyzję o budowaniu dwóch małych stadionów zamiast jednego reprezentacyjnego. Budowa stadionu ŁKS-u dobiega końca i sezon 2015/16 drużyna rozpocznie już na nowym obiekcie, położonym tuż obok starego. Tu przeprowadzka nie była konieczna, na Widzewie jednak stadion wciśnięty jest między wylotową ulicę z Łodzi w kierunku Tomaszowa i linię kolejową do Warszawy, a od głównego wejścia do najbliższych bloków mieszkalnych jest nie więcej niż 50 metrów. Nie ma centymetra wolnej przestrzeni i w takich warunkach o budowie bez wyłączenia obiektu z użytkowania nie może być mowy, ale kibice Widzewa uparli się, że stadion musi powstać właśnie w tym historycznym, jak twierdzą miejscu. A że historię swojego klubu znają słabo, inna sprawa.
Bardzo przeciętny dzisiejszy numer Sportu. Z czystym sumieniem nie polecilibyśmy żadnego tekstu.
SUPER EXPRESS
Drobnica też na łamach Superaka. Trener Lokeren zapowiada: wygramy 2:0.
Jest pan zaskoczony świetną grą Legii w Lidze Europy?
– Legia jest najbardziej kompletnym zespołem z naszej grupy. Grają trochę “futbol totalny” – potrafią szybko przechodzić do ataku, a w razie potrzeby skutecznie bronią korzystnego wyniku.
Czyli są o jedną kategorię czy jeden stopień wyżej od pozostałych rywali w grupie?
– Myślę, że różnica jest bardzo nieznaczna. Są drużyną bardziej dojrzałą, pewną swoich umiejętności i zdyscyplinowaną, również dlatego, że – przynajmniej w Lidze Europy – grają prawie tym samym, stabilnym składem.
Jaki wynik pan typuje?
– Jestem optymistą i mam nadzieję, że wygramy 2:0.
Rozmowa liczy dosłownie cztery pytania, przy czym każda z odpowiedzi jest tak krótka jak widać poniżej. Na tej samej stronie ramka z lakonicznym komunikatem o tym, że Osuch robi czystki.
A na ostatniej stronie „Lewandowski kontra Kompany”. Tabloid zachwyca się, że reprezentant Polski powalił wielkiego obrońcę niemal chwytem judo. Ba , wypowiada się nawet Paweł Nastula!
Kapitan reprezentacji Polski, Robert Lewandowski, w spotkaniu Manchesteru City z jego Bayernem Monachium zaprezentował się z dobrej strony, ale bramki nie zdobył. Starł się za to z Belgiem Vincentem Kompanym. Czy chwytu nauczyła go żona, Anna, znakomita zawodniczka karate? Obrońca Manchesteru City uważany jest za jednego z najlepszych na świecie na swojej pozycji. Znany jest z twardej gry, o czym Lewandowski przekonał się już niejednokrotnie. Tym razem to jednak nasz reprezentant pokazał Belgowi kawał ostrej gry. W 59. minucie przy linii bocznej boiska zastawił piłkę, a następnie mocnym odepchnięciem powalił rywala na ziemię! – czytamy w SE.
– To co zrobił Lewandowski, to klasyczne „O Soto Gari”. Technika ta polega na pociąganiu nogi przeciwnika, by ułatwić sobie przerzucenie go przez bark. Tutaj wprawdzie tego podciągnięcia nie było, ale Lewy skutecznie się zastawił i podciął rywala – zachwyca się Nastula.
PRZEGLĄD SPORTOWY
W PS na pierwszym planie narty.
Ale na początku fajny materiał o Grosickim. Długi tekst, kilka zdjęć.
„Grosik” od wtorku ćwiczy na specjalnym rowerze stacjonarnym załatwionym przez trenera przygotowania fizycznego kadry Remigiusza Rzepkę (46 l.). Właściwe zajęcia rozpocznie 8 grudnia. Teraz jedzie na tydzień do Francji, gdzie ma się zameldować w Stade de Rennes. Musi przywieźć dokumentację medyczną i rozpiskę rehabilitacji, którą pozwolono mu przechodzić w Polsce. – Trener Montanier był zły ze sportowego punktu widzenia, ale co może zrobić? Dzwonił też prezydent klubu i zaprosił mnie na najbliższy mecz z Monaco. Powiedział, że koniecznie muszę siedzieć w loży obok niego. Mama przysłuchiwała się tej rozmowie i była zdziwiona, że dobrze radzę sobie z francuskim – wyznaje Grosicki. „Grosik” pokazał nam w Szczecinie rodzinny pub „Attacante” – nazwa na jego cześć wymyślona przez rodzinę od strony taty, która mieszka we Włoszech. Patrzymy na menu, a tam piłkarskie przekąski: Messi, Ronaldo, Lewandowski (kanapka z czterema rodzajami serów), Błaszczykowski (szynka, ser). Jest też „Zestaw Grosickiego” – bułka z wołowiną, frytki i pepsi. Najdroża pozycja. 25 zł i…jeden grosik. – To pub rodziców. Oni tu wszystko organizują. Teraz im nie pomogę, bo przecież z taką ręką nawet piwa nie naleję. Chłopaki w kadrze wiedzą, że mam kanapki na ich cześć. Był z tego niezły ubaw. „Lewy” swojej by nie tknął. Wiadomo, że się porządnie odżywia – żartuje.
Legio, czas na więcej. Jest już najlepszą polską drużyną w historii grupowych rozgrywek UEFA. W Belgii zagra o zapewnienie sobie 1. miejsca, co nie udało się jeszcze żadnemu naszemu zespołowi.
Jeszcze nigdy polski zespół nie zakończył rywalizacji w grupie na 1. miejscu, do tej pory byliśmy co najwyżej drudzy (czterokrotnie). Po zapewnieniu sobie awansu, wygranie grupy jest celem legionistów. Przede wszystkim dlatego, że zajęcie najwyższej lokaty gwarantuje rozstawienie w losowaniu 1/16 finału. – Zależy nam na tym, dlatego zrobimy wszystko, aby zwyciężyć, na pewno nie odpuścimy. Chcemy nie tylko przywieźć trzy punkty, ale taż pokazać się z dobrej strony – zapewnił Henning Berg. – Trzeba nie tylko wygrać, ale potwierdzić, że nie przypadkiem jesteśmy liderem. Wszystkie te nasze zwycięstwa będą procentować w kolejnych latach – dodał kapitan legionistów, Ivica Vrdoljak. – Nie możemy wyjść na boisko zbyt spokojni, zadowoleni z tego, że mamy już zapewniony awans. Trzeba walczyć do końca i wywalczyć pierwszą lokatę – powiedział Ondrej Duda, który pod nieobecność Miroslava Radovicia wziął na swoje barki odpowiedzialność za grę ofensywną stołecznego zespołu. Z powodzeniem, bo to jego nazwisko w notesach zapisują skauci przyjeżdżający na mecze Legii.
Wokół tego tekstu jeszcze ramki, rameczki…
– Łukasz Broź: – Na pewno nie odpuścimy
– Leśnodorski chce przełamać fatum
Po raz ostatni szef stołecznego klubu był na pucharowym wyjeździe w Kazachstanie, gdzie mistrzowie Polski grali z Aktobe (1:0) w fazie eliminacyjnej LE. Współwłaściciela Legii zabrakło natomiast w Trabzonie i Kijowie. Bez niego legioniści pokonali Trabzonspor (1:0) i Metalist Charków (1:0). – W dniu meczu z Turkami miałem ważne spotkania biznesowe, dlatego musiałem zostać w Warszawie…
Na koniec odrobina tematów ligowych. Zacytujemy dwa teksty. Najpierw fragment rozmowy z Maciejem Gajosem, pomocnikiem Jagiellonii, który liczy na kolejne powołania do kadry.
– Chyba każdy na moim miejscu po cichu liczyłby, że dostanie szansę występu, ale nie załamuję rąk. To zgrupowanie dużo mi dało. Zobaczyłem, że nie tak wiele brakuje mi do gry w reprezentacji. Oczywiście nie mogę teraz spocząć na laurach. Takie powołanie bez debiutu wzmaga jeszcze apetyt. Byłem przecież tak blisko, a jednak nie zagrałem. To sprawia, że będę pracował jeszcze więcej i ciężej. Liczę na to, że w marcu selekcjoner znowu sobie o mnie przypomni przed meczem z Irlandią.
Na jakiej pozycji w czasie gierek treningowych ustawiał pana Nawałka?
– Oj, było z tym bardzo różnie. Na początku próbowano mnie na środku pomocy. Miałem grać z równym zacięciem w ofensywie i defensywie. Później kilka razy zostałem ustawiony jako rozgrywający za napastnikiem. W kilku schematach pełniłem też rolę skrzydłowego. Nie wiem do końca, gdzie selekcjoner mnie widzi, ale jestem do tego przyzwyczajony, bo w klubie gram na wszystkich tych pozycjach, w zależności od potrzeb (…) Trener Nawałka z każdym rozmawiał mniej więcej tyle samo. W czasie treningu tłumaczył, co robimy źle. Po zajęciach starał się zamienić z każdym po parę słów.
W czarnych barwach rysuje się tymczasem przyszłość stopera Wisły Michała Czekaja. Wszystko układało się nieźle, aż do zeszłorocznej kontuzji kolana. Problemy zdrowotne trwają niemal nieprzerwanie do dzisiaj – dwa tygodnie temu Czekaj poddał się kolejnemu zabiegowi.
– Michał jest przykładem zaniedbań z lat poprzednich. Przeszedł w Wiśle cały cykl szkolenia, a nikt nie zdiagnozował jego problemów. Przy jego budowie powinien odpowiednio wzmocnić masę mięśniową – mówi dyrektor zarządzający Akademii Piłkarskiej Wisły Dariusz Gryźlak. – Teraz już o tym wie i próbuje naprawić, ale może być za późno (…) Czekaj wciąż wierzy, że zdoła się uporać z kłopotami zdrowotnymi i wiosną chce wrócić na boiska ekstraklasy. – Michał zaciska zęby i walczy, współpracuje z dietetykiem, bardzo profesjonalnie podchodzi do zaleceń lekarza – mówi agent piłkarza.