Nie ma dzisiaj ani jednego meczu, który na papierze zapowiadałby się równie mocno, co wczorajsza bitwa na Etihad. Ale Liga Mistrzów to specjalistka od udowadniania, że gdy tylko ją zlekceważysz, zaraz cię zaskoczy. Dlatego jesteśmy pewni: gdzieś na którymś ze stadionów, po którym byście się tego nie spodziewali, będzie bardzo, bardzo gorąco. Naszym czarnym koniem Sofia, choć większość z was pewnie rzuci okiem na Londyn. Też mając rację, bo choć w grupie pozamiatane, tak jest to ważne starcie, batalia o zaufanie.
Jak z nożem na gardle poradzi sobie Juventus?
Juve dzisiaj po prostu musi wygrać, koniec pieśni, nie ma miejsca na błąd. Malmo to nie jest łatwy teren, dość dosłownie zresztą, bo Bianconeri narzekają na stan murawy. Cóż, wiele to narzekanie nie zmieni, murawa jak jest zła, tak pozostanie i wieczorem. Nie chcemy wracać do zeszłego sezonu i meczu na śniegu w Stambule, a który przesądził o eliminacji Juventusu, ale ten trup w szafie wisi i nieco hałasuje.
Z drugiej strony, mistrzowie Włoch są w formie. To bez dwóch zdań o wiele mocniejszy zespół, niż jeszcze miesiąc temu. Allegri znalazł ustawienie, dotarł do niektórych zawodników, szafa gra. Wszystko zaczyna się zazębiać, a już wygrana 3:0 w Rzymie z Lazio była demonstracją siły. Mają wszystkie atuty po swojej stronie, rywali takich jak Malmo i Olympiakos przy gazie jaki teraz mają powinni zjadać na śniadanie. Jednak to jest Liga Mistrzów, a kto jak kto, Juve lubi tutaj w zaskakujący, niewytłumaczalny sposób polec na całej linii, wywrócić się na skórce od banana. Fakty są bowiem takie: 1/8 bez włoskich drużyn to może nie najbardziej przewidywalny scenariusz, ale zupełnie realny.
POSTAW NA ZWYCIĘSTWO JUVENTUSU PO KURSIE 1.26 W BET-AT-HOME >>
Panie Cerci, czy pan tu pasuje?
Jedna z największych wtop transferowych jesieni. Kosztował 15 milionów euro, a ma na koncie raptem 121 minut licząc wszystkie rozgrywki. Przyjechał do Madrytu z dziesięcioma kilogramami nadwagi, miał indywidualny tok treningów, a teraz w mediach opowiada, że chciałby odejść. Szybko poszło.
Cerci udowodnił, że mimo świetnego okresu w Torino, wciąż pozostaje piłkarzem specjalnej troski. Mentalnie w ogóle nie pasuje nam do układanki Simeone. Argentyńczyk lubi piłkarzy, którzy w trudnej chwili zacisną zęby, będą trenować ciężej, walczyć o szanse. Cerci? W prasie mówi, że na ławce czuje się źle, że nie jest piłkarzem stworzonym do czekania na szansę. Simeone unika komentarzy, ale i tak zdarzyły mu się uszczypliwe komentarze: “muszę dbać o zespół, a nie o jednego zawodnika”.
Dzisiaj jednak ma dostać szansę i to w większym wymiarze czasowym. Kto wie, czy nie jedną z ostatnich, jeśli nie ostatnią.
Czy Liverpool wyjdzie na miękkich nogach?
Jak się słucha graczy Liverpoolu, to trudno znaleźć optymizm. Lambert opowiada, że drużynie brakuje pewności. Ktoś mówi o problemach ze skutecznością, inny o przestojach, eksperci jadą po Gerrardzie. Mentalna rozsypka. Nic, absolutnie nic nie zapowiada, by w Sofii miało być lekko, łatwo i przyjemnie. Skoro na Anfield z Łudo gospodarze wyszarpali wygraną w dramatycznych okolicznościach, to i wynik w Bułgarii jest sprawą zupełnie otwartą. Wszystko tu się może zdarzyć, nie wykluczamy nawet zwycięstwa Łudogorca. “The Reds” nie są w formie by zdominować takiego przeciwnika.
POSTAW NA ZWYCIĘSTWO LIVERPOOLU PO KURSIE 2.03 W BET-AT-HOME >>
Dla kibiców Liverpoolu zapowiada się więc horror. Dla nas? Bardzo intrygujące spotkanie. W Sofii zwykle jest ciekawie, w tym sezonie wydarzyło się jużtutaj kilka fajnych historii, dlatego dzisiaj kto wie czy z całej plejady meczów to właśnie ten nie zapowiada się najbardziej intrygująco.
Czy Real zgarnie rekord?
Wczoraj Messi z rekordem, dzisiaj okazję na odpowiedź ma Real. Chodzi wyłącznie o rekord klubowy, ale zawsze. Jeśli Ancelotti i jego ekipa pokonają Bazyleę, będą mieli na koncie piętnaście zwycięstw z rzędu. Tyle samo uzbierał Mourinho w sezonie 11-12 i Miguel Munoz w 60-61. W pewnym sensie historia zatoczyłaby koło, bo to przecież właśnie wygraną FC Basel zaczął się tegoroczny zwycięski pochód “Królewskich”.
A już za trzy dni byłaby okazja zapisać się w historii klubu jeszcze mocniej, być samodzielnym rekordzistą. Na pewno cała szatnia nie pogardziłaby takim osiągnięciem.
Szwajcaria jednak łatwym terenem pewnie nie będzie, Paulo Sousa i jego podopieczni są bardzo zmotywowani, zapowiadają, że strachu przed Realem nie ma. Można się spodziewać jednak, że mocno się wycofają: remis, a nawet nikła porażka, mogą przybliżyć ich do dalszych gier w Champions League.
O co bitwa na Emirates?
Na papierze mecz Arsenalu i BVB zapowiada się jako jeden ciekawszych, jeśli nie w ogóle jako hit wieczoru. Ale wagi temu starciu odejmuje fakt, że toczy się on o praktycznie zerową stawkę. Nic w tej gurpie się nie zmieni. Borussia zajmie pierwsze miejsce, Arsenal drugie, Galata i Anderlecht muszą bić się o Ligę Europy, rewolucji nie będzie.
POSTAW NA ARSENAL (2.80) LUB BORUSSIĘ (2.63) W BET-AT-HOME >>
Mimo, że stawka w kontekście pozycji jest mała, tak dla obu drużyn to pojedynek bardzo istotny. Wiadomo jak radzą sobie Borussia i Arsenal w lidze, a raczej: jak sobie nie radzą. Obie drużyny potrzebują dzisiaj dobrego wyniku i dobrej gry, nawet jeśli nie dla punktów, to dla morale. Dla poprawienia atmosfery, dla wysłania przesłania: proszę, damy sobie radę. Jest światełko w tunelu, już już, podnosimy się z kolan.
Smaczku dodaje rywalizacji też fakt, że kibice “Kanonierów” najchętniej uprowadziliby Kloppa i z miejsca posadzili na stołku trenerskim. Tu i ówdzie prasa łączy go z Emirates.
Kto zgarnie skalpy w grupie C?
Po losowaniu dość zgodnie określano grupę C jako najbardziej wyrównaną ze wszystkich. Teraz rywalizacja tutaj wchodzi w decydującą fazę: Bayer musi dzisiaj klepnąć awans. Remis ich urządza, ale porażka z Monaco sprawi, że Niemcy znowu wrócą do gry. Umówmy się: nie ma aż takiej różnicy pomiędzy tymi zespołami, by nie mogło dojść na BayArena do niespodzianki.
Ciekawiej zapowiada się jednak mecz o 18 i to nie tylko dlatego, że obie drużyny walczą o życie, mają po tyle samo punktów, a przegrany właściwie pożegna się z Ligą Mistrzów. W Petersburgu można spodziewać się okołobiegunowych warunków. Zobaczymy jak poradzą sobie w nich gracze Benfiki, delikatnie mówiąc wolący rozegrać mecz na plaży przy 30 stopniach niż na zamarzniętym boisku przy mrozie, w czapkach i rękawiczkach.