Musimy podzielić się z wami pewnym wyznaniem – w chwilach takich jak ta, żałujemy, że nie zajmujemy się tylko poważnym futbolem. Generalnie lubimy ten nasz piłkarski grajdołek (idealne słowo), ale są momenty, gdy nawet nam opadają ręce. Zdarza się to na przykład wtedy, gdy musimy słuchać kolejnych wymówek. W ich tworzeniu Polacy (precyzyjniej: przedstawiciele środowiska piłkarskiego) są mistrzami świata. Gdy w meczu nie idzie, przeszkadza pogoda. Gdy ściągamy zagraniczny szrot i od razu widać, że mamy do czynienia z łamagą, słyszymy: dajcie mu czas na aklimatyzację. To nic, że gdy okres ochronny mija delikwenta nie ma już w klubie, a „aklimatyzuje” się jego następca. Absurd goni absurd i tak w koło Macieju. Nomen omen, bo ta refleksja ogólna jest nawiązaniem do niedorzecznych słów Macieja Skorża.
Jego Lech po raz kolejny nie potrafił wygrać w lidze. Ba!. Jego piłkarzom nie udało się nawet zremisować z Piastem Gliwice. Zagrali kompletną padakę, ciężko się to oglądało, zasłużony oklep. Co w takiej sytuacji mówi trener, który – jakby nie patrzeć – jest za ten stan rzeczy odpowiedzialny? Kibic ma przecież prawo wiedzieć, dlaczego na boisku była kicha. Kto zawiódł? Gdzie popełnione zostały błędy?
Z ciekawości sprawdziliśmy więc, co światu do powiedzenia w tej kwestii miał Maciej Skorża (cytat za sport.pl).
– Sytuacja kadrowa nie jest optymalna. W sobotę wypadł ostatni lewy obrońca i z konieczności musiał zagrać tam Hubert Wołąkiewicz. Linia środkowa też była zdekompletowana pod nieobecność Karola Linettego. Inni gracze musieli pauzować, a nie mamy aż tak szerokiej kadry, by zastąpić nieobecnych zawodników. Dałem szansę zagrać od początku kolejnemu piłkarzowi, bo Szymon Drewniak był jedynym, który nie grał u mnie w wyjściowym składzie. Nadarzyła się okazja i mam teraz pełniejszy obraz kadry. Wynik i pozycja w tabeli są dalekie od moich oczekiwań, ale nic łatwo nie przychodzi i czeka nas ciężka praca. Drużyna wygląda tak, a nie inaczej i potrzeba więcej czasu i spokoju, żeby wprowadzić poważniejsze zmiany.
„Sytuacja kadrowa nie jest optymalna”, „potrzeba więcej czasu”. Generalnie to typowe dla Skorży bla, bla, bla… Już pal licho to, że zdecydowana większość trenerów w Ekstraklasie (zapewne również zwycięski wczoraj Angel Perez Garcia) byłaby gotowa w okamgnieniu zamienić się ze Skorżą na piłkarzy, czytamy dalej i nie wierzymy…
– Nie chcę się usprawiedliwiać, ale w ostatnim czasie tylko przez 2-3 trzy dni miałem do dyspozycji większość graczy. Nie wiem, czy Jose Mourinho poradziłby sobie w takich okolicznościach i drużyna robiłaby postęp.
Pozbieraliśmy już szczęki z podłogi, ale zdziwienie pozostało. Zrozumielibyśmy jeszcze gdyby taką głupotę o przerwie na kadrę walnął niedoświadczony facet, który dopiero wchodzi do ligi i jeśli wcześniej pracował z reprezentantami, to co najwyżej juniorskiej kadry wojewódzkiej. Ale Skorża? Przecież mówimy o trenerze, który w niecałą dekadę obskoczył wszystkie najpoważniejsze firmy w tym kraju. Współpracował tam z najlepszymi piłkarzami w lidze, co więc logiczne – często-gęsto byli to reprezentanci swoich krajów. Teoretycznie powinna być to dla niego normalka. Miał przecież sporo czasu, by przywyknąć do tego, że gdy grają reprezentacje, frekwencja na treningach jest niższa.
Jednak nic z tych rzeczy. Gdy lekko pali się w dupce (spójrzcie poniżej na pozycję Lecha, odkąd trenerem jest MS), wychodzą takie kwiatki. Można próbować ze wszystkich dookoła zrobić idiotów. A nuż, może łykną… Może życzliwie powiedzą: tak rzeczywiście, warunków do pracy to ty Maćku nie miałeś.
Zakładamy, że przywołanie nazwiska Mourinho miało być efektowne, ale cóż – wyszło jak zwykle, czyli trochę śmiesznie, a trochę strasznie. Raczej każdy z was rozumie tę żenującą sytuację, ale skoro pan Maciej prosi, to mówimy: sprawdzam. W jakich okolicznościach The Special One przygotowywał drużynę The Blues do meczu z West Bromich Albion?
Szeroka kadra Chelsea, uwzględniając młodych piłkarzy bez realnego wpływu na postawę drużyny, liczy 27 zawodników. Większość z nich jest rzecz jasna reprezentantami swoich krajów, jeśli nie pierwszych drużyn, to przynajmniej kadr młodzieżowych. Patrzymy po kolei… Bramkarze – Cech i Courtois walczyli w eliminacjach EURO 2016. Obrońcy? Ivanović, Filipe Luis, Azpilicueta, Cahill – wszyscy na kadrze…
I tak dalej, i tak dalej… Darujemy sobie więc tę wyliczankę.
Z 27 piłkarzy podczas przerwy reprezentacyjnej w klubie zostali: Schwarzer, Zouma, Terry, Ramires, Costa, Drogba, Remy. Siedmiu ludzi. Trójka “prawie emerytów”, a także trzech zawodników jeszcze niedawno zmagających się z kontuzjami. Umówmy się – w takim gronie mogli sobie oni poklepać siatkonogę i pojeździć na rowerkach. Na pewno nie były to warunki do „pracy nad postępem zespołu”…
Może być to dla Skorży mały szok, ale mimo to Portugalczyk sobie poradził. W podstawowym składzie wybiegło dziewięciu piłkarzy, których w klubie nie było przez około 10 dni, Chelsea pokonała drużynę o zdecydowanie niższym potencjale, a Mourinho nie płakał, że trener WBA miał lepsze okoliczności do pracy.
Mniej więcej tak to wygląda w świecie poważnego futbolu, za portugalskiego trenera możecie podstawić innego szkoleniowca, mniejsza z tym… A u nas szlochy. Że Henriquez musiał tłuc się do Panamy, że Kędziora musiał wsiąść w pociąg do Szczecina i zagrać w młodzieżówce. A najlepsze jest w tym to, że za chwilę zapewne usłyszmy okrągłe zdania, że polscy trenerzy nie odstają od zagranicznych kolegów po fachu i przykładowy Skorża poradziłby sobie pracując w lepszej lidze.
Bądźmy poważni.
Fot. FotoPyK