Każda liga ma swoich ananasów. My mamy Garcię, Kręcinę, a mieliśmy Wojciechowskiego, Turcja ma Ilhana Cavcava. Prezesa Genclerbirligi, człowieka starej daty (rocznik 1935), posiadacza finezyjnego wąsika, a zarazem wielkiego wroga bród, z którymi właśnie poszedł na wojnę.
Tak jest. Cavcav kazał wszystkim zatrudnionym w klubie zgolić brody. Nieważne, piłkarz, trener czy sekretarka – broda ma zostać zgolona. Jak ktoś zamierza protestować, to kara 25.000 tureckich lirów (ok. 10.000 euro), a także karcące spojrzenie prezesa na dokładkę.
Tu Pirlo rozczarowany brakiem nadziei na transfer do Ankary
– Jestem po osiemdziesiątce i golę się codziennie, to oni też mogą. Powinni stanowić wzór dla młodych, a nie wyglądać w ten sposób – takie rakiety odpalał w kierunku klubowych bród wszechwładny wąsacz. I radzimy nie traktować jego słów lekko, gdy upomniała go turecka federacja, że UEFA nie pozwoli na kary dla brodaczy, wypowiedział się ostro: – Mam dość UEFA. Chciałbym grać w piłkę pod jakąś inną organizacją.
Tak jest. UEFA narobiła sobie kolejnego wroga. W Polsce z powodu sprawy z Celtikiem, a w Ankarze z powodu niepopierania prywatnej wojny z zarostem. Cavcav strzelał do gwiazd ligowych, trenera Besiktasu, Slavena Bilicia, bramkarza Volkana Demirela i pomocnika Selcuka Inana, wszyscy trafili na jego czarną listę przez posiadanie brody.
Adama Claytona z Huddersfield chyba by ukrzyżował
Warto wspomnieć, że to nie pierwsze wybryki Cavcava. Rządzi klubem bez przerwy od 1979 i nie zamierza odpuszczać. Przed jednymi z wyborów, nagle dopuszczonych do głosowania zostało kilka tysięcy nowych członków, którzy zgodnie głosowali za przedwojennym dobrodziejem.