Reklama

Co z tą kadrą? Dziesięć pytań z okazji rocznicy debiutu Nawałki

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

16 listopada 2014, 22:14 • 8 min czytania 0 komentarzy

15. listopada poprzedniego roku, we Wrocławiu w meczu ze Słowacją, Adam Nawałka debiutował w roli selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski. Z naszą kopaną było wtedy źle, bardzo źle. Minęło 366 dni i panuje sielanka. Na tej drodze nie brakowało wybojów i wiraży, ale wszystkie zostały wzięte dość brawurowo. Ten, który trzyma kierownicę, dał radę.

Co z tą kadrą? Dziesięć pytań z okazji rocznicy debiutu Nawałki

Najważniejsza rzecz – po czterech meczach mamy dziesięć punktów, prowadzimy w grupie, a nasze plecy oglądają nawet Niemcy. To podstawowe kryterium oceny pracy selekcjonera i za to wystawiamy Adamowi Nawałce prawie najwyższe noty. Co dalej? Rok to moment na oceny, więc postanowiliśmy zadać sobie kilka pytań – mniej lub bardziej ważnych – i udzielić na nie odpowiedzi.

1. Czy Polak też potrafi?

Chyba wszyscy pamiętamy jeszcze ton publicznej debaty, która odbyła się po zwolnieniu Waldemara Fornalika. Wielu krzyczało, że jedynym rozsądnym rozwiązaniem będzie zatrudnienie zagranicznego fachowca, który stanie się autorytetem dla piłkarzy. Tylko gruba ryba, koniec kropka! Bez względu na koszta! W innym przypadku – „chuj, dupa i kamieni kupa”! Nie będziemy przytaczać konkretnych nazwisk (zarówno trenerów, jak i krzykaczy), mniejsza z tym, ale mamy małą satysfakcję, że nie wzięliśmy udziału tej farsie.

Nawet broniliśmy tej kandydatury, pisząc, że miejsce urodzenia nic nie znaczy, że Nawałka ma doświadczenie, zarówno z kariery piłkarskiej, jak i szkoleniowej, a – przede wszystkim – że posiada cechy charakteru, które pozwalają zakładać, że nie będzie to bis po Fornaliku. A tym bardziej, po Franciszku Smudzie.

Reklama

Zgoda, po drodze poróżniliśmy się wiele razy, zwyczajnie nas wnerwiał (do powodów dojdziemy), ale początek wyglądał właśnie tak.

2. Czy początek pracy zwiastował coś dobrego?

Absolutnie nie. Zaczęliśmy przecież od przegranej ze Słowacją, poprawiliśmy bezbramkowym remisem z Irlandią. Dwa mecze u siebie, w obu wypadliśmy do bólu przeciętnie, by nie powiedzieć beznadziejnie. Ogółem w czterech pierwszym spotkaniach za kadencji Nawałki polska reprezentacja nie zdobyła bramki (meczów hotel na hotel w Abu Zabi nie liczymy).

Co gorsza, w kadrze panował kompletny chaos. Na lewej obronie Kosznik albo Marciniak, w środku Marcin Kowalczyk, tylko przeszkadzający na skrzydle Piotr Ćwielong. Z dzisiejszej perspektywy łatwo powiedzieć, że musiało tak być, że selekcja negatywna itd. itp., ale wybaczcie – guzik prawda – nie musiało…

3. Czy przy powołaniach pęknie setka?

…płynnie przechodzimy do kolejnego punktu. Szał powołań, straszna sprawa. Nawałka pewnym krokiem szedł na rekord, wystarczyło kilka razy kopnąć prosto piłkę, a już można było poinformować panią z sekretariatu, że spodziewasz się faksu. Ile tego było? Jeśli dobrze liczymy to reprezentacyjny dres dostało 66 piłkarzy. Wśród nich m.in. Michał Miśkiewicz, Rafał Leszczyński, Dariusz Trela, Rafał Kosznik, Adam Marciniak, Maciej Wilusz, Igor Lewczuk, Dawid Plizga, Piotr Ćwielong, Tomasz Hołota, Dawid Nowak, Łukasz Madej. Bądźmy poważni.

Reklama

Dochodziło przez to do absurdalnych sytuacji, w których piłkarze przyjeżdżali na kadrę i pierwszą rzeczą, jaką robili było zebranie autografów od największych gwiazd, bo sami mieli świadomość, że to dla nich za wysokie progi i trzeba skorzystać z okazji. Tak, kadra była okazją, by przygotować prezenty pod choinkę dla rodziny. Smutne, dlatego nie wytrzymaliśmy i zaczęliśmy krytykę, choć zapowiadaliśmy spokój.

Teraz mamy cichą nadzieję, że zapanuje względny spokój. Dobicie do setki powinno nastąpić w drugiej połowie 2018 roku. Tego życzymy zarówno Nawałce, bo będzie to oznaczać, że popracuje jeszcze cztery lata, jak i sobie, bo będzie równoznaczne z tym, że pracę wykonuje należycie i po Euro, pojechaliśmy również na mundial.

4. Co z farbowanymi?

Szczerze mówiąc, nie do końca wierzymy Nawałce w tej kwestii. Na razie w kadrze jest tylko jeden – Thiago Cionek – i jego rola jest marginalna, ale w umizgi w stronę Polańskiego, który zniszczył go w mediach wskazują, że selekcjoner nie stawia grubej kreski. Kto wie, czy w przyszłości nie spojrzy w stronę np. pulchnego Seby, jeśli ten zacznie grać.

Znając nasze media, pokus nie będzie mu brakować. Co chwilę słyszy, że chętny jest ten, polski paszport ma tamten, a nie zaszkodzi mieć na oku i tego, bo może kiedyś odpali. Na razie trener jest na to głuchy i mamy nadzieję, że takim pozostanie.

A że warto, pokazują ostatnie mecze. Nagle – eureka! – okazało się, że nie potrzebujemy Francuza, by strzelić bramkę ze stałego fragmentu gry. Farbowanych nie potrzebujemy też do innych czynności, serio.

5. Czy mamy trzon drużyny?

Tak, to najważniejsze osiągnięcie Nawałki. Każda formacja posiada lidera, jest na czym budować. Bramka – konkurencja mocna jak zwykle, obrona – Glik, pomoc – Krychowiak (dalej bardziej w destrukcji, ale jest postęp), przód – Lewandowski. Niedługo zapewne dojdzie Kuba Błaszczykowski, kolejny atut. Oczywiście to nie były trener Górnika wymyślił ich na potrzeby kadry, ale on sprawił, że potrafią w reprezentacyjnej koszulce zaprezentować swoją klubową formę.

Być może to kwestia treningu (ile razy słyszeliśmy, że np. Smuda przesadza z obciążeniami), być może motywacji, ale działa, więc nie mamy pytań.

6. Czy selekcjoner kreuje piłkarzy?

Umówmy się – praca najważniejszego trenera w tym kraju nie polega tylko na wyborze najlepszych piłkarzy i ustawieniu ich na boisku. To potrafiłaby zrobić większość ludzi po AWF-ie, a i bez tego nie byłoby większych problemów. Tak naprawdę selekcjonera docenia się za to, że potrafi dostrzec coś, czego nie widzą przypadkowi ludzie.

Pisaliśmy wam kiedyś za co docenialiśmy (tak, zdarzyło się!) Jerzego Engela? Chyba tak, ale przypomnimy. Ze wszystkich dostępnych napastników nie wybrał wcale tych, którzy w okresie jego pracy strzelali najwięcej bramek. W czołówce klasyfikacji snajperów byli: Kompała, Frankowski, Czereszewski, Bizacki, Nosal. Ale w kadrze nie grali, bo trener wymyślił sobie Kryszałowicza i Olisadebe, którzy strzelali mniej bramek, ale pasowali do koncepcji. Efekty pamiętamy.

Dlaczego o tym wspominamy? Ano, dlatego że z Nawałką jest podobnie. Wymyślił sobie Milika w pierwszym składzie reprezentacji i na niego stawia, choć wcale nie było to najbardziej oczywiste rozwiązanie. Podobnie jest z Milą. Przecież ten facet cały czas był pod ręką. Ba! Być może grał w lidze nawet lepiej niż teraz, ale poprzedni selekcjonerzy mu nie zaufali.

Nawałka to zrobił i dziś spija śmietankę.

7. Czy widać rękę trenera?

W dalszym ciągu lepiej czujemy się w szybkim ataku po odbiorze piłki w środku, to oczywiste. Bramce rywala zagrażamy częściej po indywidualnych zrywach, a rzadziej (bardzo rzadko) po wypracowanych akcjach.

Skuteczność? Zdecydowanie tak. W poprzednich eliminacjach nawet jeśli udawało nam się kreować dobre sytuacje, to był problem z wykończeniem. U Nawałki po prostu strzelamy. Więcej niż za Fornalika, więcej niż w poprzednich eliminacjach. W meczu z Niemcami wykorzystaliśmy praktycznie wszystko, co mogliśmy.

Lepsze drugie połowy, kolejna sprawa. Tylko dwie spośród piętnastu bramek strzeliliśmy przed przerwą. Meczów nie zaczynamy szczególnie dobrze, rozkręcamy się w długo, ale koniec końców – kolokwialnie mówiąc – żre nam. Szczególnie w drugich połówkach. Nie wiemy co prawda, na ile to wynik założeń taktycznych, a ile w tym przypadku, ale tak to wygląda.

Warto w tym miejscu wspomnieć, że Nawałka ma nosa do zmian, co przekłada się zarówno na skuteczność, jak i ogólnie na postawę drużyny w drugich połowach. Dwie świetne zmiany dał Sebastian Mila, na grę pozostałych rezerwowych również nie mamy prawa narzekać. Miła odmiana po Smudzie, który nie potrafił pomóc drużynie, pomimo tego, że nawet Stevie Wonder zauważyłby, że jest taka potrzeba i po Fornaliku, któremu po prostu brakowało wyczucia.

No i stałe fragmenty gry. Z obozu kadry docierają do nas głosy, że to oczko w głowie trenera. Trenowane są do znudzenia i z każdym kolejnym zgrupowaniem liczba schematów ich rozegrania rośnie. Mamy odpowiednich wykonawców i zaczyna to przynosić rezultaty. Dwie bramki z Gruzją nie były dziełem przypadku. Nawałka jest perfekcjonistą. Trening, trening i jeszcze trening. Tylko się cieszyć, bo wcześniej ten element kulał.

Podsumowując, da się dostrzec rękę trenera.

8. Czy reprezentacja Nawałki zagrała już swój wielki mecz?

Teoretycznie po pokonaniu najlepszej drużyny jest to tzw. pytanie z dupy, które ociera się o szaleństwo, ale gdyby się tak na tym głębiej zastanowić – to chyba nie. Wygrana z Niemcami oczywiście przejdzie do historii, ale mieliśmy furę szczęścia. Czasami było go nawet więcej niż rozumu. Mógł się ten mecz skończyć na sto sposobów, ale triumfowaliśmy, co przysłoniło wszystkie mankamenty.

Z Gruzją – podobnie. Pomimo powyższego, bardzo długo nam się to spotkanie nie układało, rywale kilka razy poważnie nam zagrozili. Rozklepaliśmy ich dopiero, gdy bardziej się otworzyli.

Świetny, spektakularny mecz dopiero przed nami. Taką przynajmniej mamy nadzieję.

9. Czy teraz bezgranicznie ufamy Nawałce?

Nie ma szans i przestrzegamy przed tym opinię publiczną. Selekcjoner kupił sobie dobrymi wynikami ponad 4 miesiące spokoju (nieważne nawet, co stanie się w meczach towarzyskich), ale my będziemy patrzeć mu na ręce. Czy nie zachłyśnie się pierwszym sukcesem? Czy nie będzie strzelał gaf w mediach? Czy należycie będzie doglądał piłkarzy?

Będzie z czego go rozliczać.

10. Czy pojedziemy do Francji?

Tak. Droga jeszcze długa, zgadzamy się. Nie takie rzeczy potrafiliśmy spieprzyć, pod tym stwierdzeniem również się podpiszemy. Jednak tym razem o końcowy rezultat jesteśmy szczególnie spokojni. Dlaczego? Wyjaśnimy wam to jednym cytatem. Mówi piłkarz reprezentacji: – Wcześniej mieliśmy trenera, którego uważaliśmy za głupka, a później kolejnego, którego uważaliśmy za cykora. Teraz jest normalny facet, który nie plecie głupot i nie siedzi zamknięty w pokoju.

Tak więc podtrzymujemy zdanie (apel) z piątku – bierzcie kilometrówki i wypisujcie delegacje.

Mateusz Rokuszewski

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
2
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Komentarze

0 komentarzy

Loading...