Niestety, Grecy nie poznali się na geniuszu trenerskim Claudio Ranieriego, który doprowadził reprezentację tego sympatycznego narodu do historycznych wyników pokroju porażki z Wyspami Owczymi. Talent rozrywkowy showmana i performera z Włoch po raz kolejny został opacznie zrozumiany i znakomity coach, wprowadzający do swojego fachu elementy komediowe, znów wylądował na bruku.
Claudio Ranieri. Jak go rozszyfrować?
Rocznik 1951. Ten sam, co Louis van Gaal, dwa lata młodszy od Wengera i Hitzfelda, dwa lata starszy od Pellegriniego. W teorii gość powinien już dysponować całkiem pokaźną gablotą pucharów, tym bardziej, że w CV ma zespoły, które ciężko określić mianem średniaków. Zerknijmy na kilka ubiegłych lat:
Chelsea na starcie epoki Romana Abramowicza
Valencia tuż po wygraniu hiszpańskiego dubletu i Pucharu UEFA
Juventus po powrocie do Serie A
Inter Mediolan, wcale nie tak długo po wielkim zwycięstwie zespołu pod wodza Jose Mourinho w Lidze Mistrzów
AS Monaco z fortuną Rybołowlewa, przez moment z Falcao i Rodriguezem w składzie
Ranieri dostawał drużyny, które inni byli w stanie doprowadzić do największych sukcesów. Dwukrotnie dostawał do dyspozycji niemal nieograniczone fundusze. Zaliczał kolejne miasta, w których chwilę później odbywały się fety po zdobyciu najważniejszych tytułów. Oczywiście “chwilę później” to w tym wypadku: po zwolnieniu Ranieriego. Niestety dla włoskiego szkoleniowca bowiem, jego osiągnięcia nie są tak bogate, jak kluby, w których pracował, a lista zdobytych pucharów wygląda zdecydowanie mniej okazale, niż jego opasłe CV.
Przyjrzyjmy się oszałamiającym sukcesom Ranieriego.
Prowadząc Cagliari wygrał Serie C1 i Puchar Włoch Serie C, oba w sezonie 1988/89 (tak, tak! 1989! Guardiola dopiero szykował się do debiutu w seniorach)
Prowadząc Fiorentinę wygrał Serie B (1993/94) oraz Puchar Włoch w sezonie 1995/96 wraz z Superpucharem 1996.
Z Valencią – Puchar Króla w sezonie 1998/99, Puchar… Intertoto w 1998 oraz Superpuchar UEFA w 2004 roku (przejmując zespół, który rok wcześniej zdobył z Rafaelem Benitezem dublet, dokładając jeszcze Puchar UEFA).
Na upartego – z AS Monaco wygrał francuską drugą ligę.
I tyle. Finał. To już koniec niesamowitej listy oszałamiających sukcesów Claudio Ranieriego, człowieka, który “jeżdżenie na nazwisku” opanował w stopniu o wiele bardziej zaawansowanym, aniżeli sztukę trenowania piłkarzy. Ostatni puchar do swojej gabloty dołożył DEKADĘ temu, wygrywając jeden mecz – Superpuchar Europy – do którego Valencię wprowadził inny szkoleniowiec.
Mimo to, mamy wrażenie, że Ranieriego znowu zgarną jacyś Janusze Biznesu, którzy stwierdzą, że gość z takim CV musi być prawdziwym wymiataczem. Oby tylko nie była to Lechia Gdańsk.
Chociaż…
Aha, Grecy też wesolutka federacja. Według Kickera ponoć szykują już fotel dla 75-letniego Trapattoniego.