Reklama

“Czy ten mecz jeszcze trwa?”, czyli kuriozum i skandal w Argentynie

redakcja

Autor:redakcja

12 listopada 2014, 15:33 • 2 min czytania 0 komentarzy

Najbardziej kuriozalny mecz jesieni? Każdy z was ma pewnie swoich kandydatów. Dla nas faworytem byłoby pewnie starcie w Indonezji, gdzie obie drużyny zaczęły sobie ładować samobója za samobójem, ale jednak to mocno peryferyjny poziom. Tak nie można jednak określić ligi argentyńskiej.

“Czy ten mecz jeszcze trwa?”, czyli kuriozum i skandal w Argentynie

Tegoroczny River jest najmocniejszym od lat. Lokalna prasa bandę Marcelo Gallardo nazywa nawet “Invencibles”, nawiązując tym samym do Arsenalu z czasów, gdy ten był niepokonany przez długie miesiące. River też nie przegrał jeszcze żadnego starcia, ale nie znaczy to, że uciekł wszystkim: ściga go Lanus. Mający dwie wtopy na koncie, ale mniej remisów, więc wciąż trzyma dystans. Dwa punkty straty, co to jest? Mało, da się odrobić w jeden mecz.

Problem w tym, że cała Argentyna uważa, że ta strata powinna być większa.

Image and video hosting by TinyPic

Historia zdarzyła się w ten weekend; Lanus grał u siebie z Arsenalem di Sarandi, bijącym się o puchary. Po regulaminowym czasie gospodarze przegrywali, sędzia Andrés Merlos doliczył trzy minuty. Wyrównujący gol padł w 94 minucie, czyli w tej, kiedy już mecz powinien się zakończyć. Okej, ale takie historie się zdarzają, prawda? Chodzi o sekundy. Można wybaczyć. Choć na pewno nie zrobił tego Martin Palermo, trener gości, który od razu pospieszył z pretensjami do arbitra.

Reklama

Wskutek zamieszania z Palermo, Merlos postanowił doliczyć minutę.

Która w niewytłumaczalny sposób rozrosła się w cztery.

W ostatnich sekundach 99 minuty, padł taki oto gol dla wicelidera. Sam w sobie, nawet wyjęty z tego kontrowersyjnego starcia, byłby jednym z najbardziej kuriozalnych jakie przyszło nam obejrzeć kiedykolwiek na poważnym poziomie. Co za sekwencja, a już biorąc pod uwagę kontekst, coś naprawdę jak rodem z filmu klasy C.

Potem, co naturalne, rozpętało się piekło. Cała ławka rezerwowych gości w pogoni za arbitrem. Ten wyprowadzany ze stadionu przez ochroniarzy.

Reklama

Trener River następnego dnia kpił w prasie: – Mecz Lanus jeszcze się nie skończył, prawda? O, a jednak już po? Dziwne, myślałem, że jeszcze grają.

Co ciekawe, skalę sprawy pokazuje fakt, że nawet rywale są zniesmaczeni. Boca to ostatnia drużyna w lidze, która powinna życzyć dobrze Riever. A tymczasem jej prezydent, Daniel Angelici, powiedział tak: – Gdyby to ode mnie zależało, ten sędzia już nigdy nie wyszedłby na murawę.

Federacja zareagowała szybko. Merlos został odwołany na czas nieokreślony, przebują się nawet, że gdyby Lanus zdobył mistrzostwo dzięki punktom za mecz z Arsenalem, rozegranoby dodatkowy pojedynek. Póki co jednak trzy oczka najwyczajniej świecie doliczyły się do puli, a cały świat obiegają właśnie wieści rzutujące na argentynski futbol.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...