Reklama

„Berg rozkłada Legię”. Koźmiński przemówił. Szkoda, że aż tak głupio

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

12 listopada 2014, 16:48 • 2 min czytania 0 komentarzy

Są ludzie, którzy dawno powinni się zapaść ze wstydu pod ziemię, ale jakimś cudem nadal chodzą po powierzchni. No dobra, to jeszcze rozumiemy – z tym zapadaniem to przecież (niestety) tylko metafora. Ale dlaczego ktoś podkłada im pod nos mikrofon i przepytuje? Skąd ta dziwna tendencja, by serio traktować ludzi, którzy tyle w życiu spieprzyli?

„Berg rozkłada Legię”. Koźmiński przemówił. Szkoda, że aż tak głupio

Katowicki „Sport” to dla nas gazeta-zagadka. Okładki projektuje im ktoś w programie Paint, tytuły wymyśla sześciolatek, a jako autorytet wypowiada się Zbigniew Koźmiński (z zawodu działacz, ale już odstawiony na bocznicę, odkąd zaliczył 67 procent klubów szczebla centralnego). Dzisiaj pan Zbyszek postanowił zrecenzować pracę Henninga Berga. Na temat trenera, który…

a) zdobył mistrzostwo Polski
b) lideruje w kolejnym sezonie w ekstraklasie
c) lideruje w grupie w Lidze Europejskiej po zdobyciu kompletu punktów

…Koźmiński wypowiedział się tak: – Pozostając przy trenerach: – bardzo nie podoba mi się też – może niektórych zaskoczę – robota Henninga Berga w Legii. Uważam, że swoimi decyzjami metodycznie tę drużynę… rozkłada. Jeszcze chwila, i zawodnicy – większość z ogromnym piłkarskim potencjałem – zapomną, na jakiej pozycji grają, jaką taktyką, a nawet – mówiąc przekornie – jak się nazywają. To, co robi Berg, jest zaprzeczeniem metodyki procesu szkolenia. Grając sparingi i mecze, z których każdy ma wartość 10 jednostek treningowych, dąży się przecież – w ramach metody startowej – do wypracowania jak największej liczby automatyzmów w zespole.

I dalej trochę o tym, że rywale Legii w Europy to kompletni nieudacznicy.

Reklama

Hmm. Ekm… Zapytalibyśmy, jakie uprawnienia trenerskie ma pan Koźmiński, gdyby nie to, że znamy odpowiedź – żadnych. Ma za to bogate doświadczenie w zatrudnianiu i zwalnianiu szkoleniowców, przy jednoczesnym braku wyników. Nie będziemy nawet pytać, czy np. przeczytał książkę „Herr Pep” (w Polsce „Herr Guardiola”), dzięki której mógłby zweryfikować swój pogląd na temat tego, czy piłkarz musi się przywiązywać do jednej pozycji, czy może niekoniecznie. Wiadomo, że nie przeczytał. Dla takich ludzi to charakterystyczne: nie mają czasu czytać, bo muszą pisać albo mówić. Chociaż bardziej pasowałoby sformułowanie: kłapać jęzorem.

Pal licho, że Koźmiński gada bzdury – robi to od dwóch dekad, więc się przyzwyczailiśmy. Ale że wciąż są media, które uważają to za wartościowe – cóż, to nas jednak dziwi. Myślimy, że dobrze będzie, jeśli każdy pójdzie utartą ścieżką. Legia dalej będzie zatrudniała kogo chce – np. Berga, a Koźmiński – jak znowu dostanie pracę – też będzie zatrudniał kogo chce – np. Marka Motykę albo Edwarda Lorensa, jak miał w zwyczaju.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...